Dawno, dawno temu, gdy półki w EMPIK-ach nie uginały się od komiksów i nie istniały specjalistyczne sklepy komiksowe, ukazywało się w Polsce od dwóch do pięciu komiksów miesięcznie. Wydawały je wydawnictwa państwowe. W niebagatelnych, nawet na zachodnie warunki nakładach: kilkuset tysięcy egzemplarzy.
Dział ten stworzony został nie dla znawców, ani kolekcjonerów, ale dla tych, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki we wspaniałym świecie komiksu. Będą tutaj streszczane i recenzowane pozycje dawno temu wydane na naszym rynku (również w formie gazetowej) tak, aby początkujący, przekopując sterty staroci (w antykwariatach, giełdach komiksowych, na allegro lub u wujka w piwnicy) wiedzieli, na co zwrócić szczególną uwagę, a co ominąć szerokim łukiem.

 

Prehistoria, czyli co drzewiej się ukazało...

"Gwidon, Fomol oraz Blubeks"

.

Witam w siedemnastej odsłonie "Prehistorii". W sumie to artykuły tej serii pomału tracą rację bytu, ponieważ prehistoria tutaj opisywana, staje się teraźniejszością. Aż siedem z opisywanych wcześniej komiksów zostało w tym roku wydanych ("Tajemnica kamiennego lasu", "Dwa lata wakacji", "Inspektor Tom Monk", "Piętnastoletni kapitan", "Tajemnica czerwonego Tepee", "Zawisza czarny" i "Metacom"), a kolejny został już zapowiedziany ("Bunt krasnoludków"). Wszystko to dzięki wydawnictwu "Ongrys". W tej sytuacji każdy może się przekonać, czy warto było czekać na te komiksy lub przypomnieć sobie historie czytane w dzieciństwie.

Skoro jednak dożyliśmy tych wspaniałych czasów, pozwólcie, że powspominam kolejne komiksy, które zadebiutowały w niezapomnianym "Świecie Młodych". Być może one również doczekają się niedługo albumowego wydania. Tym razem przypomnę komiksy narysowane przez Krzysztofa Kopcia: "Gwidon i Giwi: Eskorta" do scenariusza Ewy Żychlińskiej-Konarowskiej, "Łapać Fomola" do scenariusza Konrada T. Lewandowskiego (scenarzysty wspomnianego wcześniej "Buntu krasnoludków") oraz "Blubeks" ze scenariuszem samego rysownika.

Krzysztofa Kopcia znamy z wydanego niedawno przez wydawnictwo "Sutoris" komiksu ze scenariuszem Tomka Kołodziejczaka - "Darlan i Horwazy: Złoty Kur". W znacznie wcześniejszych, zaprezentowanych w "ŚM" komiksach, widać już wyraźnie jego w pełni ukształtowaną, bardzo charakterystyczną kreskę, niewiele różniącą się od tej, jaka jest obecna w "Darlanie i Horwazym". Pierwszy z wymienionych wyżej - "Gwidon i Giwi: Eskorta", ukazał się w harcerskiej gazecie na początku 1991 roku.

Akcja tego komiksu dzieje się dawno, dawno temu w roku... 3777, kiedy na świecie żyło wiele zjaw, potworów i upiorów, z którymi walczyli dzielni rycerze. Gwidon jest jednym z takich właśnie rycerzy. Kiedy go poznajemy, szykuje się do pojedynku z trudnym przeciwnikiem zwanym "Twardą szczęką". W tym samym czasie zdąża do niego listonosz z wiadomością, która rozpocznie całą historię. Po tym jak Gwidon bez większego zmęczenia pokonuje swojego przeciwnika, otrzymuje od przybyłego właśnie listonosza, wiadomość od króla Bumbula, który go natychmiast wzywa do siebie. Po przebyciu pustyni i pełnego groźnych psów lasu - Gwidon i Giwi docierają do króla. Pora teraz przejść do opisu drugiego bohatera tego komiksu - Giwi. Otóż Giwi ma bardzo duży dziób i długie nogi i... w sumie to wszystko, co można o niej/nim powiedzieć. Od wielu lat towarzyszy w wielu niebezpiecznych przygodach Gwidona, zawsze u jego boku, wspierając go czasem w boju swoim wielkim dziobem. Po dotarciu do króla, Gwidon dowiaduje się, że został wyznaczony przez los, aby dokonać śmiałego czynu, który okryje go chwałą i zapewni szczęście i bogactwo - musi tylko przewieźć do zamku królowej Wiwianny więźnia - Zwierzaka.

Tak więc Gwidon i Giwi zabierają skutego Zwierzaka i wyruszają w trudną i niebezpieczną podróż. Poprzez straszny "Czarny Zamek", dolinę Rynwidek, "Wielki Forest", mając tyle przygód, że starczyłoby na kilka komiksów, docierają w końcu do królowej Wiwanny, aby przekonać się, że nagroda niekoniecznie musi być taka, jakiej nasi bohaterowie oczekiwali.


Dwustronicowy kadr z komiksu "Gwidon i Giwi: Eskorta"

Cały komiks jest pełen humoru, gromady różnorodnych straszydeł i potworów oraz zabawy samym komiksem (jak choćby znane z komiksów Tadeusza Baranowskiego zwijanie kadrów i wychodzenie postaci poza nie). Strony rozrysowane są z niezwykłym rozmachem, często z całostronicowymi kadrami. Bohater zaś, Gwidon, jest całkowicie niepokonany, wychodzi cało z każdej opresji i jedynie jego brzydota eliminuje go w konkursie z innymi komiksowymi bohaterami. W tym komiksie tak już jednak jest. Tutaj nie znajdzie się pięknych postaci - nawet latające amorki są szkaradne. Taki to właśnie jest wykreowany przez autorów świat.

Kolejnym, opublikowanym w tym samym roku co "Gwidon i Giwi", komiksem tego rysownika był "Łapać Fomola". Podobnie jak i jego poprzednik był to "pełnometrażowy" album ("Gwidon i Giwi" składał się z czterdziestu-czterech, natomiast "Łapać Fomola" z czterdziestu-ośmiu plansz). Akcja albumu zaczyna się na odkrytej w 2165 roku planecie Kini, gdzie kilku pechowych odkrywców, po wielu niebezpieczeństwach, znajduje nieznane milutkie stworzenie, które zostaje nazwane "Fomol". Następnie zostajemy przeniesieni o dziesięć lat później na "Ziemię", gdzie poznajemy chłopca Larrego i jego wujka Howarda Nansona. Howard opiekuje się siostrzeńcem pod nieobecność mamy chłopca. Ponieważ chce czymś go zajęć, w pobliskim sklepie ze zwierzętami kupuje przywiezionego z planety Kini Fomola. Zabierają go do domu i w ten sposób zaczyna się ta arcyciekawa historia, z której dowiemy się, co to jest Talolit, co jest w nim takiego niezwykłego, jaki związek ma jego wytwarzanie z Fomolami i kto chciał je złapać.

Ten komiks jest całkiem odmienny rysunkowo od poprzedniego. Kreska jest "gładka", postacie są ładne, bardziej odpowiednie dla młodszych czytelników. Tylko na kilku pierwszych stronach, gdzie przedstawiona jest planeta Kini, widać rysunki znane z "Gwidona i Giwi" przy całej gamie potworów: Skałojadów, Kombajno-drwali czy Dżdżownic szablozębnych. Cały komiks jest dość zabawny i bardzo zgrabnie przedstawiony.

Ostatnim komiksem Krzysztofa Kopcia, który chcę dzisiaj przedstawić jest "Blubeks". Ukazał się on w "Świecie Młodych" dwa lata przed wspomnianymi wcześniej, w roku 1989. Jest to zaledwie sześciu-planszowe opowiadanie o kosmicznym stworku o nazwie Blubeks, którego głównym zajęciem jest odszukiwanie w przestrzeni kosmicznej błąkających się statków, penetrowanie ich wnętrza, po czym ich niszczenie.

W tym opowiadaniu Blubeks natyka się na statek "inteligentnych" szczurów. Mimo pierwszych niepowodzeń udaje mu się dokończyć dzieła zniszczenia, nie zauważając, że załodze udało się uciec. I na tym autor kończy z napisem "Na razie to koniec". Kontynuacji jednak w "Świecie Młodych" się już nie doczekaliśmy.

I na tym chciałbym skończyć dzisiejsze spotkanie z "Prehistorią", pozostając w nadziei, że już niedługo zostanie wydany w twardej oprawie około stu-stronicowy tomik zawierający wszystkie trzy przedstawione przeze mnie tutaj komiksy. Tylko w ten sposób można byłoby zobaczyć w pełni kunszt rysownika tych komiksów, ponieważ "Świat Młodych" bardzo je skrzywdził naprawdę fatalnym, na niektórych stronach, wydrukiem.

Robert "Graves" Góralczyk

 

Blubeks (6 odcinków)
Scenariusz: Krzysztof Kopeć
Rysunki: Krzysztof Kopeć
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerskiej - Świat Młodych w 6 odcinkach
Data I wydania: 1989 nr 53-58
Liczba stron: 6

Gwidon i Giwi: Eskorta (44 odcinki)
Scenariusz: Ewa Żychlińska-Konarowska
Rysunki: Krzysztof Kopeć
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerskiej - Świat Młodych w 43 odcinkach
Data I wydania: 1991
Liczba stron: 44

Łapać fomola (24 odcinki)
Scenariusz: Konrad T. Lewandowski
Rysunki: Krzysztof Kopeć
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerskiej - Świat Młodych w 24 odcinkach
Data I wydania: 1991
Liczba stron: 48