"Hellboy" - "Obudzić diabła"

Nie mogę się oprzeć, więc napiszę to już na samym początku. Mignola wykonał kawał dobrej roboty tworząc opowieść "Obudzić diabła". Jest to najlepszy z dotychczas wydanych "Hellboy'ów". A dlaczego?

Co prawda niezbyt lubię słowo "postmodernistyczny", ale w tym wypadku nasuwa się ono samo. Czego tutaj nie wykorzystano lub nie przetworzono! Przede wszystkim mamy oczywiście ludowe podania i legendy - to one stanowią bogate źródło inspiracji dla Mignoli. Do tego dochodzi historia (czemu poświęcił wstęp Alan Moore), trochę lovecraftowskich mitów, kiczowate motywy nazistowskie (gadająca głowa nazisty) i elementy przeszłości bohatera. Zarówno tej znanej z "Nasienia zniszczenia" i "Spętanej trumny", jak i tej, którą dopiero teraz mamy okazję poznać. To wszystko autor po mistrzowsku połączył w znakomitą opowieść.

Zostajemy rzuceni w świat wampirów, zjaw, potworów i potężnych, pradawnych mocy. W tym świecie nowoczesne zdobycze techniki rzadko kiedy działają, a rozmowa ze stworem wyglądającym, jak przegniłe ludzkie zwłoki, specjalnie nie dziwi. Jest to świat przeszłości pełen starych rzeźb, obrazów i zapomnianych komnat. To właśnie tam znajdują schronienie istoty, których normalny człowiek nie chciałby nigdy spotkać. Jednak przede wszystkim jest to świat, który kocha mrok. Duża część akcji dzieje się w ciemnych komnatach i rzadko kiedy wychodzi z nich za dnia. Doskonale przedstawia to Mignola lubując się w rysowaniu kadrów tonących w cieniach. Wydaje się, że wszędzie szuka on możliwości, by wykorzystać czerń. A jeśli mu się to nie udaje, pomaga mu kolorysta, James Sinclair, który nie szafuje jaskrawymi kolorami, i stara się używać nieostrych i ciemnych barw. Dzięki temu wrażenie robią wszelkie wybuchy, w których wykorzystany zostaje żółty i pomarańczowy. Nie mówiąc już o tym, jak bardzo wyróżnia się czerwona postać bohatera oraz krew.

"To dziwny świat", mówi jedna z bohaterek. Mnogość postaci z mitów i tych powstałych w głowie Mignoli potwierdza to stwierdzenie. Wszystkie one narysowane są z takim wyczuciem, tak świetnie komponują się z mrocznymi podziemiami, że wydaje się, jakby autor nie rysował nigdy niczego innego. Puste oczodoły lub oczy bez tęczówek spoglądające nienawistnie, wyszczerzone zęby, wychudłe ciała - to po prostu trzeba zobaczyć. Często postacie, zarówno te fantastyczne, jak i prawdziwe, ludzkie, wyglądają bardzo płasko. Wyciągnięta ręka przypomina pomalowaną łopatę, a leżące ciało kawał papieru. Jednak w otoczeniu rysunków, gdzie sylwetki ludzkie przedstawione są symbolicznie (nierzadko z pustą plamą zamiast twarzy), a narysowane postacie w większej części pogrążone są w mroku, nie tylko to nie razi, ale ma jeszcze swój urok. Ktoś powie, że to żadna sztuka narysować sylwetkę bez głębi. Prawda, ale sztuką jest narysować ją tak, żeby oglądało się to z przyjemnością.

Autor ustrzegł się w scenariuszu błędów przeszłości. Nie znajdziemy tu niepotrzebnych i śmiesznych przemyśleń bohatera z pierwszej części (jak to wiele czasu Hellboy przeżył w powietrzu, skacząc i spadając). Niestety finał pozostawia pewien niedosyt. Dzieje się wiele, ale wszystko to kończy się za szybko, zbyt nagle. Można to było lepiej przedstawić. Należy też wspomnieć, że finał został zmieniony w ostatniej chwili, co pozostawiło efekt we wcześniejszej części opowieści w postaci nie zakończonego wątku. Mam nadzieję, że w jednym z kolejnych komiksów zostanie on rozwiązany, gdyż wygląda to co najmniej dziwnie.

Album pojawił się w momencie mojego zwątpienia w "Hellboy'a" i podziałał znakomicie, przekonując mnie z powrotem do tej serii. Bez reszty wciągnął mnie w swój specyficzny, "dziwny świat". Może właśnie dlatego niektórzy widzą w "Hellboyu" tylko bijatykę - nie są w stanie wejść w ten świat, dać się mu pochłonąć. Polecam im "Obudzić diabła" jako szansę na przekonanie się do serii. Miłośnikom zaś jako kolejną, najlepszą, jak na razie, jej część.

hans

Scenariusz i rysunki: Mike Mignola
Wydawca: Egmont Polska
Format: B5, 136 stron
Cena: 29,90 zł