"Orient Men forewer na zawsze"

W albumie zebrane zostały wszystkie historie z Orient Menem w roli głównej. Są więc te pierwsze publikowane w Relaxie, późniejsze z albumu "Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa" i najnowsze ze "Świata komiksu". Dodatkowo Baranowski dorysował nowe odcinki specjalnie dla tego albumu. Już na początku zaznaczę, że nowy Orient Men jest słabiej rysowany. A wszystko przez tak niewielką sprawę, jak zmniejszenie jego ogromnego nosa. W wyniku tego, twarz bohatera jawi nam się w całej okazałości. Widzimy więc wszystkie głupkowate miny, jakie przybiera, a zapewniam, że skutecznie psują one odbiór jego wizerunku. Wystarczy spojrzeć na fatalną okładkę, gdzie bohater wygląda jakby porządnie się schlał. No, ale to tylko końcówka albumu - lepiej zacznijmy od początku.

Odcinki z Relaxu to raptem pięć stron. Ale już od pierwszej komiks jest świetny ("W gniewie bywa straszny" - ten kadr powala!) - te plansze to doskonały wstęp do dalszej uczty. Niestety ich jakość nie jest najlepsza, ale rysunki nie są siłą tych pierwszych historii. W kwestii humoru komiks osiąga mistrzostwo, gdy przechodzimy do plansz ze wspomnianego wyżej albumu (nie oczekujcie, że będę powtarzał tytuł ;). Wspaniały absurdalny humor przeplata się z zabawą w "łapanie za słówka" ("Z czego mgr Wróżka wróży?" "Z chęci zysku."). Świetne dialogi i teksty, które stały się już sławne, czynią tą serię czymś wyjątkowym, chlubą polskiego komiksu. Gdyby nie nieprzetłumaczalny humor, postać Orient Mena mogłaby zaistnieć także za granicą. To się nie stanie, ale za to, jaką radość sprawia świadomość, że tylko my jesteśmy w stanie zrozumieć absurdalny humor Baranowskiego. Karykaturalna, niepodobna do żadnej innej kreska pomaga w tworzeniu tego niezwykłego świata.

Niestety to, co dobre wcześniej czy później się kończy. Po genialnych odcinkach przychodzą te nowe. Tu spadek formy jest potężny. Te ze "Świata komiksu" pokazują, jak to autor zachłysnął się wolnością III RP. Mnóstwo odwołań do rzeczywistości, głównie do efektu transformacji Polski czynią świat Orient Mena bardziej rzeczywistym. Podobnie jest z humorem, w którym absurd zanika coraz bardziej. Przypomina to trochę Christę i jego święte napisy z "Mirmiła w opałach" - zupełnie nie pasują do tego komiksu. Historie najnowsze, rysowane tylko do tego albumu opierają się już tylko na humorze słownym. Jednak zbyt często wydaje się on humorem "na siłę". To nie ten poziom z odcinka o beczkowym mieście, gdzie każdy mówił przysłowiami, zaś dialog prowadzony był w ten sposób, iż każde z nich wydawało się naturalną odpowiedzią na pytania bohatera. Jednak te ostatnie dwanaście stron nie zmienia faktu, iż "Orient Men forewer na zawsze" jest albumem genialnym. Jak to mawiano w TM-Semic: ten komiks to "musiszmieć".

hans

Scenariusz i rysunki: Tadeusz Baranowski
Wydawca: Egmont Polska
Format: A4, 48 stron
Cena: 19,90 zł