"Hard Boiled", czyli Polch ze swoją monetą może się schować

[okładka wydania zbiorczego]

Dwie ostatnie strony oraz tył okładki pierwszego tomu "Transmetropolitan" zdobią znakomite, choć niepodpisane ilustracje. Były to uprzednio okładki pierwszych trzech zeszytów tego cyklu a narysował je autor, którego rysunki wyróżniają się niezwykłą ilością szczegółów - Geof Darrow. I nie mam tu na myśli jakiejś monety czy kilku książek w Funky Kovalu. Mam na myśli obsesyjne uwielbienie detalu, które popycha tego autora do rysowania ogromnej ilości petów czy mas ludzi w najdalszych planach. Trzy wspomniane ilustracje pozwalają na zawieszenie na nich oka na długo. Masa ciekawych etykiet (Ebola zamiast Cola itp.), niesamowite, szczegółowo oddane urządzenia i rury, masy kabli, zużyty tynk, reklamy, kierowcy samochodów czy nawet kody kreskowe - to wszystko pieczołowicie przedstawia nam Darrow. I opisałem tu dość pobieżnie tylko jedną ilustrację. Wyobraźcie sobie bogactwo, które prezentuje narysowany przez niego album.

Darrow jest znany co prawda jako ilustrator, ale narysował też kilka komiksów. Jednym z nich jest "Hard Boiled", narysowany do scenariusza Franka Millera. Oglądając ten komiks ma się wrażenie, że Miller napisał go pod konkretnego rysownika, jednak w jednym z wywiadów scenarzysta wyraźnie powiedział, że tak nie do końca było. Napisał historię luźną, bez podziału na kadry i strony, [przykładny mąż]bo takie teksty preferuje Darrow (podobnie jak Bill Sienkiewicz), który sam ustala te podziały. Miller przyznał, że efekt końcowy go zaskoczył, bo okazało się nagle, że komiks ma inny wydźwięk, niż zamierzony - stał się znacznie mniej poważny.

Główny bohater to przykładny mąż i ojciec dwójki dzieci. Nazywa się Carl Seltz. Przepraszam, Harry Seltz. Nie, tak naprawdę nazywa się Harry Burns. A może jednak Carl Burns? W każdym razie jest sprzedawcą ubezpieczeń. Nie, jest poborcą podatkowym. No więc kim w końcu jest główny bohater?

To cyborg, jednostka czwarta, na którą wszyscy mówią Nixon. Jednak on nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest maszyną. Przedstawia się ciągle inaczej i zmienia zawód, jednak uparcie twierdzi, że jest człowiekiem, ma żonę i dzieci. Nie zdaje sobie również sprawy, że na swej drodze zabija setki osób.

[potężny karambol]

Ogromny rozmach w postaci potężnych karamboli i efektownych strzelanin to główna treść tego komiksu. Historia nie jest szczególnie rozbudowana, pełna jest za to scen akcji, które czasami każą wątpić w zdrowy rozsądek twórców, którzy niszczą wszystko i wszędzie. Fabuła jest raczej lekka, ale dzięki Darrowowi otrzymujemy komiks, obok którego nie można przejść obojętnie.

W albumie tym Darrow prezentuje pełnię swego geniuszu. Znów wystarczyłoby zatrzymać się nad jedną tylko ilustracją, by wymienić ogromną liczbę detali: dziesiątki łusek wyrzucanych przez karabiny, długie taśmy z nabojami, mnóstwo dziur w ścianie, stosy zakrwawionych, powykrzywianych ciał, porozbijane samochody z dokładnie przedstawionymi silnikami czy bieżnikami opon, żaluzje, napisy na ścianach. Niech o rozmachu powiedzą wam trochę liczby: na 118 stron komiksu jest 30 rysunków całostronicowych i 7 dwustronicowych.

[ogromna liczba detali]

Rysunki Darrowa są odrobinę zbliżone do Charlesa Burnsa, ale są bardziej realistyczne. Darrow rysuje wyraźny kontur dookoła każdego detalu i całkowicie rezygnuje ze światłocienia. Co ciekawe, Darrow co jakiś czas prezentuje plansze znacznie czystsze, ze znacznie mniejszą ilością szczegółów (których po prostu tam nie ma sensu dawać), takie jak całostronicowy portret Nixona czy równie duże ujęcie budynku. Są to jednak wyjątki potwierdzające regułę. "Hard Boiled" powstał jako 3-częściowa historia i w ostatniej Darrow detalami popisał się najbardziej. Pojawia się w niej dziewięć następujących po sobie kadrów na całą stronę, a w dodatku na każdym kolejnym zmienia się nieco ujęcie sytuacji, co powoduje również zmiany tła.

Budynki i pojazdy stylizowane są na lata 20. ubiegłego wieku. Przypomina to mocno animowanego Batmana. Ulice są pełne samochodów, które uczestniczą licznie w efektownych karambolach, podczas których okazuje się, że prawie nikt nie ma zwyczaju zapinania pasów. Interesujące są onomatopeje, wpisane np. w tor jadącego samochodu. Odgłos łamanego karku jest rewelacyjny i doskonale obrazuje scenę, która na rysunku nie została pokazana, wzmagając jej efekt.

[odgłos łamanego karku]

Za barwy w tym albumie odpowiedzialny jest Claude Legris i są one krótko pisząc bardzo dobre. Kolor buduje tu przestrzeń oraz klimat. Legris równie swobodnie operuje barwami mocnymi, jaskrawymi, jak i stonowanymi a wręcz brudnymi. Prezentuje znakomicie obraz dzikiej ulicy, pokazuje cyborgi w jaskrawych kolorach, wreszcie do płaskich rysunków dorabia światłocień. W ten sposób rysunki stają się czytelniejsze. Legris nie przesadza, stara się stosować duże, płaskie plamy, by nie dopowiadać nie wiadomo czego do już kipiących od detali rysunków Darrowa.

[scena przemocy ukazana z całym możliwym okrucieństwem]

Dzięki Darrowowi o tle wydarzeń można napisać osobny artykuł. Jeśli szokował was świat "Transmetropolitan", to lepiej nie zbliżajcie się do "Hard Boiled", gdyż tu świat przedstawiony jest zdeprawowany do cna. Dziki seks na ulicy miasta i to niekoniecznie między przedstawicielami przeciwnych płci; widelec, nożyczki czy strzykawka jako biżuteria; bardzo skąpo lub nawet wcale nie ubrane osoby paradujące po ulicach; niezwykłe fryzury i tatuaże; bójki nawet na noże na oczach policji. A wszystko tonie w odpadkach, takich jak chociażby puszki po piwie. Bezdomni to całe społeczności mieszkające na ulicach. W scenie w supermarkecie Darrow prezentuje wózki pełne gigantycznych marchewek, jabłek czy grzybów. Są również ogromne pojemniki z napojami, a wszystko to obok produktów normalnych rozmiarów. Tutaj nie ma tak nie lubianej przez Millera cenzury obyczajowej. Sceny seksu, chociaż będące jedynie tłem, przedstawione są w pełnej okazałości. Sceny przemocy ukazane są z całym możliwym okrucieństwem (a przemocy tu naprawdę nie brakuje). Strzelaniny niespecjalnie kogokolwiek wzruszają - zamiast uciekać czy chować się ludzie patrzą obojętnie albo nawet w ogóle nie zwracają uwagi.

[zbliżenie tła - seks i przemoc na ulicy miasta]

Co ciekawe, za brakiem cenzury obyczajowej nie idzie brak cenzury dialogów. W wypowiedziach nie pada ani jedno wulgarne słowo, chociaż roi się od nich na murach czy nawet siedzeniach w autobusie. Widać na tym przykładzie, że Miller inaczej wyobrażał sobie ten komiks.

Historia otrzymała nagrodę Eisnera w kategorii Najlepsza Para Scenarzysta/Rysownik. Dark Horse wypuścił nawet "Hard Boiled" w większym formacie (oryginalnie jest w A4), bez kolorów i dymków z tekstem, niejako w formie albumu z grafikami. To przyjemna, choć często zaskakująca, znakomicie narysowana historia. Mam nadzieję, że na fali popularności Millera pojawi się również w Polsce.

Jarek Obważanek