Dzieje "Kajka i Kokosza"

Trudno zaprzeczyć faktowi, iż "Kajko i Kokosz" to najpopularniejszy polski komiks humorystyczny. Publikowany od 1972 r. z przerwami, aż po 1990 r. trwale zapisał się w kartach historii polskiego komiksu. Trzeba tu oddać honor pierwowzorowi - "Kajtkowi i Kokowi" - którego bibliografia jest znacznie bogatsza. Jednak to "Kajko i Kokosz" okazał się popularniejszym dzieckiem Christy, co nie zostało należycie wykorzystane przez polskich wydawców. Kolekcjonerzy do tej pory, liczyć mogli jedynie (poza paroma wyjątkami) na stare, często zniszczone wydania. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest głównie firma Jupi Direct. Weszła ona głośno na rynek, z zapowiedzią wznowienia wszystkich albumów, z przygodami dwóch wojów. Niestety, skończyło się na dwóch, zaś prawa pozostały w firmie. Egmont musiał więc czekać na ich wygaśnięcie, by samemu móc poważnie zabrać się za to, co powinno być zrobione dawno temu.

Pojawiły się już trzy wznowienia z Egmontu. Są to porządnie wydane komiksy; jak mówi reklama poddane obróbce komputerowej, z grzbietem i błyszczącym papierem. Niestety, wydawnictwo zignorowało chronologię, serwując nam albumy siódmy ("Na wczasach" - ostatni, jaki miał ukazać się pod oficyną Jupi Direct), ósmy ("Zamach na Milusia") i dziesiąty ("Cudowny lek"). W marcu ma pojawić się jedenasty - "Festiwal czarownic". Dziwi taki sposób wydawania, gdyż najpierw powinien ukazać się "Złoty puchar" - album pierwszy, w którym wizja Mirmiłowa, jego mieszkańców oraz okolic, dopiero się kształtowała i odbiega nieco od tej, którą zobaczyć możemy we wznowionych albumach. Dla tych, którzy nie wiedzą, jaki jest ogólny obraz serii, serii, która rozwijała się powoli wraz ze zmianami sposobów publikacji, powstał ten właśnie mały przewodnik. Przedstawiony w nim został każdy album w kolejności chronologicznej. I nie bójcie się spoilerów - tutaj, w przeciwieństwie do naładowanego nimi artykułu "Jak zmieniali się bohaterowie »Kajka i Kokosza«", unikałem ich.

Pierwszy był "Złoty puchar", a właściwie "Złote prosię", gdyż tak w wersji oryginalnej nazywała się ta historia. Owa wersja oryginalna, to pojedyncze paski ukazujące się codziennie w latach 1972-1973, w osławionym już "Wieczorze Wybrzeża". Dla stałych czytelników były one nie lada zaskoczeniem. Przez czternaście lat bawili się przy przygodach dwóch (gwoli ścisłości - początkowo jednego) marynarzy, Kajtka i Koka. I właśnie oni są początkowo bohaterami "Złotego prosięcia". Trwa to przez trzy paski, ale służą oni tylko temu, by podjąć opowieść o swych przodkach. Tym sposobem zostajemy przeniesieni do średniowiecza, poznajemy Kajka oraz Kokosza i zostajemy już przy nich do końca rysowniczej kariery Christy. Historia, o której mowa, liczy sobie 243 paski. Po dwunastu latach, w 1985r. zostały one zebrane w dwa albumy (czarno-białe, oczywiście), jednak z drobnymi zmianami. Po pierwsze, pozbawiono historię wprowadzenia, w którym występowali marynarze - zaczynamy i kończymy w średniowieczu - po drugie zaś całość przemianowano na "Złoty puchar", co brzmi zdecydowanie lepiej. Widocznie nawet komuniści nie byli pozbawieni odrobiny zmysłu marketingowego. ;)

Po "Złotym pucharze", "Wieczór Wybrzeża" zaczął publikować kolejną historię Christy, w tej samej formie, z tymi samymi bohaterami. W latach 1973-1974 autor stworzył bardzo pomysłową i zabawną historię, której akcja wciąż przenosi się z miejsca na miejsce. Nazywa się ona "Szranki i konkury" i rozrysowana została na 344 paskach. Tutaj pierwszy raz, pojawili się uwielbiający rozwiązania siłowe brat Mirmiła - Wojmił i rymujący, romantyczny rycerz Wit, przez swe miłostki wciąż wpadający w tarapaty. Jednak nie byli oni jedynymi ciekawymi personami wykreowanymi przez Christę na potrzeby tej historii. No, ale nie będę psuł Wam zabawy.

Podobnie jak "Złote prosię", doczekała się ona zebrania w dwa albumy (rok ten sam, co poprzednio - 1985). I tak też stało się z kolejną opowieścią, o najlepszych wojach Mirmiła. Od nich właśnie wzięła tytuł - "Woje Mirmiła". Opublikowane w latach 1974-1975 234 paski trafiły znowuż do dwóch (co ciekawe, pokolorowanych) albumów - "Wojów Mirmiła"i "Rozprawy z Dajmiechem". Tytuł opowieści jest adekwatny do treści, gdyż opowiadają one o zmaganiach dwóch wojów z Dajmiechem, który zamierza podstępem przejąć władzę w Mirmiłowie i wygnać z niego kasztelana. To w tej historii pojawia się po raz pierwszy etatowy zbój Łamignat, który rozsławił powiedzenie "Lelum polelum".

Christa wielokrotnie powtarzał, że pracując nad "Kajtkiem i Kokiem" nie wymyślał całego scenariusza naprzód. Kolejne paski powstawały w oparciu o zupełnie świeże pomysły i nawet sam autor nie wiedział, jak bohaterowie rozwiążą konkretny problem lub kiedy skończy się historia. Dzięki temu, bawił się zarówno on, jak i czytelnicy. Efekty można zaobserwować we wszystkich wyżej wymienionych albumach. Mianowicie, opowieść toczy się do przodu niczym w serialu - wraz z zamknięciem starych wątków, otwierane są nowe i poza paroma wyjątkami nie skupiają się one specjalnie na tym, co było w przeszłości (oczywiście wszystko to dzieje się w obrębie głównej linii fabularnej). Poza tym, z przyjemnością podziwia się pomysłowość autora, który wielokroć, gdy historia pozornie zmierzała do finału, potrafił wymyślić kolejne komplikacje. Można się domyślać czy wynikało to z chęci Christy do dalszego ciągnięcia historii, czy może z ewentualnej lawiny listów czytelników obawiających się zakończenia dającej tyle radości opowieści. Najprawdopodobniej obie odpowiedzi są prawidłowe.

To się jednak miało skończyć. Ostatnią historią opublikowaną w "Wieczorze Wybrzeża" było "Pasowanie" (1975r.), które po osiemnastu latach przedrukował "Super Boom". Na tym skończyła się wieloletnia współpraca Christy z tą gazetą. Z lokalnego dziennika przeniósł się do ogólnopolskiego tygodnika, gdzie zamiast jednego paska dostał całą stronę. Tym tygodnikiem był legendarny "Świat Młodych".

Zmiana ta nie była tylko formalna. To, co najbardziej rzuca się w oczy to oczywiście fakt, iż Christa zaczął kolorować rysowane przez siebie historie. Rysunki stały się większe, więc bardziej dokładne, zaś scenariusz nie był już tworzony z dnia na dzień, na czym seria nieco straciła. Jak już napisałem wcześniej, była to zabawa zarówno dla autora jak i dla czytelnika, zaś sam autor potrafił doskonale wykorzystać formułę gazetowego paska, często w jego obrębie umieszczając poza fabułą krótki żart. Zmiana formy poniosła za sobą zmianę treści. Nie było już niemal nieustannie rozwijających się historii, których zakończenie wciąż było odwlekane nowymi, zaskakującymi pomysłami. I nawet jeśli otrzymaliśmy w zamian fabułę całkowicie przemyślaną od początku do końca, to zabrakło już tych małych arcydzieł humoru. Co oczywiście nie znaczy, że seria straciła swój humor.

Pierwszymi odcinkami drukowanymi w "Świecie Młodych" były "Szkoła latania", "Wielki turniej" i "Na wczasach" stworzone w latach 1975-1977. Pierwsze dwa, wydane jednocześnie w 1981 r. otrzymały tę samą szatę graficzną. "Na wczasach", który pojawił się dwa lata później, miał już inną. "Szkoła latania" to debiut Zbójcerzy, których wódz, Hegemon, od początku robi, co może, by zdobyć Mirmiłowo. To tutaj także pierwszy raz, kasztelan zaczyna dramatyzować przy byle okazji, zawodząc o swej mogile z nieodłącznymi orchideami. W "Wielkim turnieju" Christa wciąż eksploatuje nowo wykreowanych Zbójcerzy, każąc bohaterom zmierzyć się z nimi na królewskim turnieju. Ale już w albumie "Na wczasach", ich występ ma charakter zaledwie marginalny. W tymże albumie pojawia się za to, znana już bohaterom postać. Tu jednak Christa z nonszalancją potraktował poprzednie odcinki i wprowadził ją jako osobę zupełnie nową (szczegóły w artykule "Jak zmieniali się bohaterowie »Kajka i Kokosza«").

Następna historia, "Zamach na Milusia", opublikowana została w zasłużonym "Relaksie" (1977-1978). Wydanie albumowe ukazało się w 1983r., ale na tym się nie skończyło. Po sześciu latach pojawiło się wydanie z poprawionymi kolorami (pierwotnie m.in. Miluś był raz czerwony, raz zielony) i, co ciekawe, rozszerzone o pięć stron (str.15-19). Christa dorysował je specjalnie dla tego albumu (w pierwszej wersji była bardzo widoczna niekonsekwencja fabularna - przyp. JO).

Po dwuletniej przerwie, Christa wrócił do dwóch wojów, rysując w latach 1980-1981 dwie historie publikowane w "Świecie Młodych" pod niezwykle wymyślnym tytułem "Kajko, Kokosz i Miluś". Zebrane one zostały w albumy "Skarby Mirmiła" i "Cudowny lek" (najmniej humorystyczny, za to najbardziej bajkowy album). Kolejny rok przyniósł gazetowe wydanie "Festiwalu czarownic" i "Dnia Śmiechały". Ten ostatni jest o tyle ciekawy i zabawny, gdyż mogliśmy się z niego dowiedzieć, jak swój rodzaj prima aprilis obchodzą zarówno mieszkańcy Mirmiłowa i okolic, jak i Zbójcerze. Tą wesołą opowieścią czytelnicy "Świata Młodych" rozstali się z Kajkiem i Kokoszem na dwa lata, zaś po krótkim "Srebrnym denarze" z 1984r., już na zawsze.

Nie oznaczało to końca przygód najlepszych wojów Mirmiła, choć ten był już bliski. W trzech zbiorkach komiksowych nie najwyższej jakości ("Fortuna Amelii", "Wygnaniec" i "Bambi"), pojawiły się jeszcze cztery krótkie opowieści (w jednej z nich bohaterowie przenoszą się w przyszłość). Zaś w 1987r. ukazał się album zatytułowany "W krainie borostworów", który jako pierwszy zawierał premierowy materiał. Kolejny, zatytułowany "Mirmił w opałach", wydany został w 1990r. i jest ostatnią opowieścią o Kajku i Kokoszu tworzoną przez Christę (w ósmym "Świecie komiksu" pojawiły się jeszcze krótkie parodie autorstwa młodych polskich twórców).

Chronologia serii to nie tylko ciągłość wydarzeń i odpowiednia kolejność debiutów nowych postaci, lecz także ewolucja stylu. Autor nie rysował wciąż w ten sam sposób, wręcz przeciwnie - w ciągu osiemnastu lat zmieniło się wiele. Tak wiele, że czytelnik na pewno zauważy to podczas lektury. Szkoda, że Egmont zrezygnował z odpowiedniej kolejności, zaczynając wydawanie od środka. Co prawda, nie powinno to zasadniczo wpłynąć na ocenę komiksu, gdyż humor Christy to mocna zaleta, ale zawsze przyjemniej jest poznać dzieje Kajka i Kokosza po kolei - w porządku chronologicznym.

hans

PS Przy pisaniu tego artykułu bardzo pomocna była strona Igora Soszyńskiego, skąd wziąłem daty i miejsca pierwszych publikacji poszczególnych historii.