"Powers: The Definitive Collection" Vol. 3

 

Takiej oczywistej oczywistości, jak ta, że "Powers" jest komiksem wybitnie dobrym, mam nadzieję wyjaśniać nie muszę. O czym i do kogo jest adresowana ta seria pisałem przy okazji jej drugiego wydania zbiorczego. W związku z tym będzie to recenzja krótsza, bez zachwalania rysunków Oeminga, czy przydługich zachwytów nad rozbudowanymi dialogami Bendisa. Skupię się na samych historiach.

Pierwsza, pod tytułem "The Sellouts", rozpoczyna się od zabójstwa wmieszanego w seks-aferę Red Hawka, członka dawnej super-grupy The Unity Team. Podczas śledztwa, Walker i Pilgrim staną przed niewyobrażalną siłą mogącą zniszczyć świat. Historia ta, zaraz po "Who Killed Retro Girl?", która zapoczątkowała serię, jest, moim zdaniem, najciekawsza. Konkluzja nie tylko na zawsze zmieni uniwersum "Powers", ale też u niektórych (ja przynajmniej tak miałem) wzbudzi szczery podziw wobec scenarzysty.

Druga opowieść, zatytułowana enigmatycznie "Forever", jest zupełnie inna niż wszystkie dotychczasowe. Z tym, czy najlepsza, można się spierać, ale na pewno zaskakująca i ugruntowująca pozycję Walkera i przybliżająca genezę mocy. Bendis i Oeming zabierają nas w podróż do początków ludzkości (jakieś trzy miliony lat w przeszłość), gdzie zobaczymy wydające nieartykułowane dźwięki małpy i dwóch pierwszych osobników z supermocami. Dojdzie oczywiście do pierwszego w dziejach ludzkości pojedynku. Zaiste Bendis jest nietuzinkowym autorem, bo oprócz tego uraczy nas jeszcze analnym małpim seksem (też byłem zaskoczony).

Wspomniany pojedynek był pierwszych starciem dwojga osobników, ale nie ostatnim, i tak na przestrzeni wieków skrzyżowali oni jeszcze nie raz swoje ścieżki, między innymi w trudnej do umiejscowienia w czasie epoce rodem z "Conana", czy w Chicago lat trzydziestych XX wieku, gdzie spotkać można Alberta Einsteina. Takiej genezy supermocy jeszcze nie widziałem. To prawdziwy zwrotny punkt w świecie "Powers". W pewnym niedopowiedzeniu pozostaje jedynie fakt, czy dwaj zaciekli wrogowie przechodzą reinkarnacje, czy po prostu są nieśmiertelni.

Jako, że to komiks o glinach, Bendis niczego nie filtruje, nie próbuje ułagodzić policyjnych gadek, więc nie bądźcie wrażliwcami i nie krzywcie się na występujące hurtowo nieocenione słowo "fuck", które pojawia się chyba we wszelkich możliwych odmianach.

Dodatki do zbioru to tradycyjnie galeria okładek i szkiców plus wywiad z Oemingiem oraz scenariusz do zeszytu trzydziestego-pierwszego. Tym razem niestety nie uświadczymy specyficznej dawki humoru w postaci kolumny z listami - i to jest jedyny minus tego wydania. Miłym urozmaiceniem jest z kolei one-shot, w którym para detektywów rozwiązuje zagadkę śmierci Madmana (bohater z Image Comics) i tym celu przesłuchuje różne komiksowe postacie, lecz przede wszystkim już na początku przełamuje czwartą ścianę i wie, że znajduje się w komiksie. O ile dodatki są ciut gorsze, w porównaniu do dwóch poprzednich zbiorów, to historie prezentują bardzo wysoki poziom. Ciekaw jestem, jak teraz Bendis sam siebie przeskoczy, bo o ilustracje Oeminga możemy być spokojni.

Za Oceanem właśnie rusza nowa miesięczna seria - "Powers" vol. 3, a ja z niemalże narkotycznym głodem czekam na zebranie w takie gargantuiczne tomiszcza, jak to wyżej omawiane, całego vol. 2 (w sumie 30 zeszytów).

Damian "Damex" Maksymowicz

"Powers: The Definitive Collection" Vol. 3
Zawiera: "Powers" #25-37
Scenariusz: Brian Michael bendis
Rysunki: Michael Avon Oeming
Wydawca: Marvel Comics
Liczba stron: 488
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
Cena: $29,99