Top 10 za rok 2009

 

Już po raz ósmy redakcja KZ wybiera najlepsze komiksy roku 2009 (oczywiście najlepsze - naszym zdaniem). Tym razem w podsumowaniu wzięło udział 16 redaktorów naszego pisma, którzy oddali głosy na ponad 60 albumów zaprezentowanych przez 16 wydawnictw. Przy tej liczbie głosów możemy śmiało uznać, że każdy z wskazanych tu komiksów jest dziełem nietuzinkowym, ponieważ konkurencja była bardzo zaciekła i można powiedzieć, że do ostatniej chwili ważyły się losy dwóch ostatnich tytułów. To, co przeszło przez wyjątkowo ostre w tym roku sito, to creme de la creme naszego rynku wydawniczego. I choć wielu znakomitych albumów na pewno zabrakło (nie sposób pomieścić wszystkiego) to taka natura zestawień, że wyłaniają zwycięzców. Przyjrzyjmy się więc tegorocznym hitom.

 

1. Życie w obrazkach. Opowieści autobiograficzne

Ostatnio każdy rok przebiega pod jakimś hasłem - dwa lata temu były to "Śmierć i powrót", rok temu "Miasta", a teraz - "Opowieści". Rok należał bezsprzecznie do Willa Eisnera - filmowa adaptacja "Spirita" pociągnęła za sobą wydanie komiksu o tym bohaterze, a następnie Egmont poszedł za ciosem i dołożył do swojej oferty także "Życie w obrazkach". Ten gruby tom wygrał nasz plebiscyt bez żadnego problemu, choć sztuka ta nie udała się dotąd żadnemu komiksowi amerykańskiego klasyka, nawet słynnej "Umowie z Bogiem" (dwa komiksy Eisnera zajęły wcześniej trzecią pozycję w latach ubiegłych). Trudno oceniać, czy ten sukces wynika z rosnącej popularności tego autora, czy rzeczywiście "Życie w obrazkach" jest jego najlepszym dziełem. Najlepiej przekonać się o tym samemu.

 

2. Przybysz

Komiks australijski nie co dzień gości na naszych półkach, tym bardziej cieszy niespotykany chyba dotąd sukces albumu z tej części świata. Shuan Tan wybrał nośny temat, zaprezentował niesamowitą wizję graficzną i sięgnął po niezwykle ambitny środek wyrazu - komiks bez słów. Jego zamysł artystyczny okazał się strzałem w dziesiątkę, co potwierdzają recenzenci i czytelnicy na całym świecie. Tomasz Kołodziejczak z Egmontu w wywiadzie na pytanie, czy zazdrości jakichś komiksów konkurencji - wskazał właśnie ten album. To właśnie ten tom wskazała największa liczba naszych redaktorów.

 

3. Opowieści z Hrabstwa Essex

Kolejne egzotyczne opowieści na naszej liście - tym razem ze skutej śniegiem i lodem Kanady - królestwa hokeja, boksu i samotności. Jeff Lemire wdarł się przebojem do serc polskich czytelników, choć jego twórczość nie była dotąd u nas znana. Hrabstwo Essex to miejsce, do którego powinien się udać każdy miłośnik komiksu - zapraszają nas tam niezwykle gościnni bohaterowie, których historie toczą się na przestrzeni kilku pokoleń. Album ten to jedyny w swoim rodzaju amalgamat szczerości, nostalgii i pięknej grafiki w surowej niczym klimat kanadyjskich fiordów formie, ale przyciągającej swoją naturalną prostotą (w najlepszym możliwym sensie).

 

4. Wykiwani

Kolejny na naszej liście komiks Timofa i kolejna gruba cegła, od lektury której nie sposób się oderwać. Alex Robinson krzyżuje losy swoich bohaterów jak w filmach Alejandro Gonzalesa Inarritu (choć bywa też porównywany do Roberta Altmana, co dowodzi, że takie porównania nie mają zbyt dużo sensu). W wywiadzie, jakiego udzielił dla KZ zdradził, że wykorzystał on wątki autobiograficzne, ale w sposób pośredni, aby nie opowiadać w kółko tej samej historii. Dzięki temu prostemu, lecz udanemu zabiegowi, możemy odnaleźć elementy charakteru autora w osobach kilku bardzo różnych postaci tego komiksu.

 

5. Arq

Znakomicie wydany przez Egmont integral Andreasa, który nie ma swojego odpowiednika nawet we Francji (mogą się nim pochwalić oprócz polskich, tylko holenderscy czytelnicy, gdzie Andreasa wydaje Sherpa - ale to jest oficyna, która ma do tego artysty niezwykła estymę i publikuje rzeczy, których próżno szukać by w innych krajach). Album stanowi wstęp do 18-tomowego cyklu, zakrojonego na ponad dwie dekady, który we Francji liczy już sobie 12 tomów. W przyszłym roku zobaczymy w naszym kraju kontynuację, która moim zdaniem jest jeszcze lepsza od tomu, który zdobył w naszym rankingu piąte miejsce.

 

6. Dzień gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana

Poprzedni tom przygód Giuseppe Bergmana wszedł na naszą listę w roku ubiegłym. Można chyba założyć, że popularność tego bohatera się ugruntowała, bo tym razem podróżnik będący alter ego samego Manary zawędrował aż na szósta pozycję o włos przegrywając z albumem Andreasa. Grafika Manary nie wymaga żadnej rekomendacji - każdy szanujący się fan komiksu wie jak wyglądają kobiety wychodzące spod pióra włoskiego artysty. Natomiast surrealistyczny, wykorzystujący bogactwo komiksowych środków wyrazu scenariusz pozwala grafikowi w pełni zaprezentować swój talent. Jeśli Shuan Tan może w ten sposób zdobyć najwyższe laury, to czemu się dziwić, że 40 lat temu z powodzeniem podobnej sztuki dokonał Manara?

 

7. Trzy Cienie

Komiks, który wygrał polski Alph' Art, a właściwie zdobył Nagrodę dla najlepszego komiksu francuskojęzycznego Festiwalu w Angouleme: polski wybór. Uff - długa nazwa, ale dzięki temu nagroda ma sponsora w postaci organizatora samego festiwalu. Ten tom także zaliczam do komiksowych cegieł, jakie ukazały się w ubiegłym roku. Kultura Gniewu raczej nie będzie żałować, że sięgnęła po wybór polskich liceów francuskojęzycznych, choć tradycyjnie po licencje te sięgał dotąd Post. Cyril Pedrosa w bardzo plastycznym, ekspresyjnym stylu prowadzi czytelnika przez trzymającą w napięciu historię, której ciężar kontrastuje z wesołą manierą graficzną francuskiego artysty.

 

8. Funhome. Tragikomiks rodzinny

To chyba pierwszy od czasów Mausa komiks poruszający tak ciężkie (choć często odmienne) tematy. Z opus magnum Arta Spiegelmana dzieło Bechdel łączy główny wątek trudnej relacji z ojcem, co może dać do myślenia, że dobre układy rodzinne to nie najlepsze rokowanie dla jakości komiksowego warsztatu. Na naszej liście jest to chyba ta pozycja, która trafi najłatwiej do odbiorcy spoza tradycyjnego kręgu czytelników komiksów. Jest to też doskonały wybór wydawnictwa Abiekt, któremu życzę kolejnych publikacji tej rangi (nie muszę dodawać, że zdobyte przez komiks głosy mocno wpłynęły też na pozycję Timofa w dodatkowym rankingu komiksowych oficyn, poniżej).

 

9. Opowieści Szecherezady

Kolejny przykład opowieści z dalekich stron. Sergio Toppi to jeden z najwybitniejszych komiksowych artystów i słowa uznania należą się Egmontowi za jego prezentacje w naszym kraju. Nie bez powodu Tomasz Kołodziejczak wskazał ten album jako jednego z kandydatów do zabrania na bezludną wyspę. Dotąd jedynym znanym u nas działem Włocha był komiks "Jan Paweł II. Papież trzeciego tysiąclecia" - rzecz mało reprezentatywna w dorobku Toppiego. Tym razem dostaliśmy dzieło pełno-gatunkowe, miejmy nadzieję zapowiedź dalszych publikacji.

 

10. Halloween Blues

Kolejny Polak trafił do zestawienia najlepszych komiksów roku KZ - jest to zawsze miła wiadomość. Nie psuje jej nawet fakt, że autor ten sławę zdobył dzięki pracy za granicą. Trzeba przyznać, że komiks, podobnie jak piłka nożna, to w naszym kraju działalność hobbystyczna, a prawdziwe kokosy można zbierać we Francji lub USA. Egmont, który kiedyś zaprezentował dwa pierwsze albumy cyklu, zdecydował zaczekać na zamknięcie serii, by opublikować całość. Z perspektywy czasu wydaje się to słuszna decyzja - pierwsze części "Halloween Blues" nie spotkały się chyba z aż tak życzliwym przyjęciem czytelników, jak stało się to udziałem integrala.

Ponieważ dwa kolejne miejsca były bardzo blisko dziesiątki, warto napisać, że chodzi o "Wieczną Wojnę" Haldemana i Marvano oraz "Bez Komentarza" Ivana Bruna. Dalsze miejsca zajęły odpowiednio "Spirit", "Ibikus" i "Stój". Konkurencja w tym roku była naprawdę bardzo mocna a oznak przesilenia nadal nie widać i to jest w tym wszystkim chyba najbardziej zaskakujące.

Ponieważ niektórzy autorzy opublikowali w tym roku kilka albumów, często wiązało się to z rozbiciem głosów oddanych na ich komiksy. Will Eisner na tym nie stracił, ale są tacy, którzy mimo znacznej liczby głosów nie wprowadzili żadnego albumu do Top 10. Specjalnie z myślą o nich, przedstawiamy listę autorów, którzy zdobyli najwięcej punktów w tegorocznym zestawieniu. Proszę Państwo oto kazetowy...

 

Hall of Fame 2009

1. Niekwestionowany zwycięstwa tegorocznego podsumowania. Już samo "Życie w Obrazkach" dałoby mu pierwsze miejsce, a przecież dostał też sporo punktów za "Spirita". Will Eisner okazał się w tym roku bezkonkurencyjny, jest też jedynym autorem spośród ubiegłorocznych laureatów, którzy dziś powtórzyli ten sukces. Uczciwość każe jednak dodać, że z zeszłorocznej listy jeszcze tylko trzech miało taką szansę: Alan Moore ("Swamp Thing"), Charles Schultz ("Fistaszki") i Brian Vaughan ("Y"). Zdjęcie powyżej przedstawia artystę z czasów, kiedy rysował Spirita.

 

2. Oto zawodnik, który najbardziej ucierpiał na podziale zbioru punktów pomiędzy własne tytuły. Mieliśmy okazję w ubiegłym roku przeczytać aż trzy jego komiksy - właściwie wszystkie trzymały poziom, więc głosy na nie rozłożyły się dosyć równomiernie i żaden nie wszedł do dziesiątki. Za to sam Jason z łatwości wskakuje na drugie miejsce listy autorów, co powinno utwierdzić nas w przekonaniu, że jego publikowanie ma sens.

 

3. Oto twórca mojego ulubionego stwora komiksowego roku 2009, który prezentuje się jak biały jamochłon (znaczy stwór, nie twórca). Sam autor nie wygląda może na zakapiora, ale jakby go spytać skąd ma tą czarną papę, to pewnie by się okazało, że skroił Neila Gaimana na zlocie fanów "Twilight". Co dowodzi, że tylko najtwardsi zawodnicy wkraczają na komiksowe szczyty tak jak dokonał tego Shaun Tan - nowa nadzieja komiksu z antypodów.

 

4. Gdy spytaliśmy Jeffa Lemire'a, co chciałby przekazać swoim polskim fanom, odpowiedział że moc buziaków i uścisków. No bo jak inaczej zinterpretować ten przyjacielski gest kanadyjskiego rysownika? Jedno jest pewne - hokej to sport dla prawdziwych twardzieli, a oni nie zawsze zadowolą się czwartym miejscem. Następnym razem doradzam głosować... poprawnie (tym razem się upiekło, bo "Opowieści" były trzecie w podsumowaniu głównym).

 

5. Alex Robinson nie od pierwszej chwili zorientował się, o co go prosimy. Wywiad? Dla magazynu komiksowego z Polski? Na szczęście Damianowi udało się przekonać go, że mówimy zupełnie poważnie, czego rezultaty możecie poznać już w tym numerze. A redakcja KZ czeka na kolejne albumy tego rysownika, które - jak twierdzą wtajemniczeni - także zawierają rysunki oraz dymki. Nie chcemy tego przegapić!

 

 

6-7. Takich trzeba cojones - prezentuje Andreas - aby zaplanować zamknięty cykl na 18 albumów ogłosić to w komiksowym świecie, a następnie zrealizować... w ciągu następnych dwudziestu lat z okładem. No dobra - przyznajmy, że mieszkający we Francji Niemiec zrealizował jak dotąd dwie trzecie tego planu, ale już to daje mu nasz głęboki szacunek i wysokie miejsce w rankingach. A że kolejny tom "Arq" jest już w zapowiedziach na ten rok, nie pozostaje nic innego jak... wstrzymać oddech i czekać na trzeci.

 

6-7. Nie tylko Jason pojawia się jak kometa na liście najlepszych autorów 2009. Także Marvano, który o włos nie zmieścił się do Top 10 z reedycją "Wiecznej Wojny", zyskał na tym, że jego wydawca nie poprzestał na jednym komiksie. W tym przypadku chodzi o "Berlin", który także znalazł uznanie w naszych oczach i dał rysownikowi mocną pozycję w zestawieniu autorów na równi z Andreasem.

 

8. Co się nie udało w zeszłym roku z pierwszym tomem "Giuseppe Bergmana" (szesnaste miejsce w zestawieniu), powiodło się utalentowanemu Włochowi teraz z tomem drugim. Co więcej, bez wspomagania ze strony "Borgii". To pokazuje, że Manara nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a rzesze fanów nadal wyczekują jego kolejnych albumów. Ja dodam od siebie, że choć grafika mistrza najlepiej prezentuje się czerni i bieli, to czytelnik w trakcie lektury szybko nabiera kolorów...

 

9. Francuski animator Cyril Pedrosa to kolejny autor, który wtargnął przebojem do świadomości polskich fanów. Wystarczył jeden jego komiks, aby zagościć zarówno na liście tytułów, jak i autorów (a także zagwarantować niezłą pozycję wydawcy). Choć jego kreska przypomina nieco cukierkowe naklejki na lodówkę, jakie można kupić w Jysku, to opowieść, którą przedstawia, potrafi i zaskoczyć i wzruszyć i rozbawić. A gama jego możliwości graficznych wydaje się być nieograniczona.

 

10. Na koniec rodzynek na naszej liście - jedyna w tym roku przedstawicielka piękniejszej płci - Alison Bechdel. Fotograf przyłapał ja właśnie na dekorowaniu salonu. "Jeszcze tylko tutaj pierdzielnę szlaczek i gotowe". Na pierwszy rzut oka możemy stwierdzić, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, a zamiłowanie do estetycznych form autorka wessała z mlekiem... ojca. No, przyznaję - nie wyszła mi ta przenośnia tym razem za bardzo...

Z powyższego rysunku tak naprawdę niewiele wynika, ale chciałem zobrazować jak bardzo Will Eisner odciął się od reszty stawki. Niezwykłe.

Z roku na rok rośnie też liczba wydawnictw, które rozpieszczają nas publikując rozmaite warte przeczytania albumy. I choć czołówka oddaje pola niechętnie, to na dalszych pozycjach możemy zaobserwować w praktyce teorię chaosu. Prezentuję Top10 wydawnictw bez przekonania, ponieważ dla takiej próby szacuję błąd pomiaru na jakieś 20 punktów, co oznacza, że za szóstym miejscem wydawnictwa mogą być "w rzeczywistości" poniżej zera, czyli mówiąc po ludzku: fakt ich wystąpienia na liście (już nie mówiąc o kolejności) jest statystycznie bez znaczenia (mam może jeszcze wątpliwości co do Muchy, która była dość wyraźnie obecna w głosowaniu).

Ale ponieważ się bawimy - oto tegoroczna dziesiątka najlepszych wydawnictw według magazynu KZ.

1. Egmont
2. Timof (w tym Mroja)
3. Kultura Gniewu
4. Taurus
5. Abiekt
6. Hanami
7. Mucha
8. Nasza Księgarnia
9. Prószyński i spółka
10. BM Vision / Maar / Post

Poniżej prezentuję tradycyjne ciastko.

Nie jest tajemnicą, że od zawsze w naszych rankingach prowadzi Egmont, a walka toczy się z reguły o drugie miejsce. I tak w latach 2002-2005 to drugie miejsce przypadało na zmianę Postowi lub Mandragorze. Od roku 2006 zajmowała je Kultura Gniewu, która chyba zajęła miejsce Postu, ewoluując od wydawnictwa undergroundowego do oficyny publikującej ambitny komiks środka. Ten rok przynosi istotną zmianę na komiksowej mapie Polski - po raz pierwszy Timof, który od jakiegoś czasu deptał chłopakom z KG po piętach, wdrapał się na drugie miejsce podium. Nie ukrywam, że stało się to dzięki komiksowi "Fun Home", który został wydany wspólnie przez Timofa i Abiekt, więc punkty przyznałem obu tym wydawcom (podobnie jak przyznaję podwójnie punkty scenarzystom i rysownikom). Ale przecież Timof wydał też mnóstwo innych doskonałych komiksów, więc w tym roku ta druga pozycja wydaje się być zasłużona. Oczywiście KG nie oddała pola bez walki. Doskonałe wybory ("Przybysz", "Trzy Cienie", "Bez Komentarza" czy najwyżej oceniony polski komiks "Łauma") lokują tę oficyną bardzo blisko Timofa. Natomiast Taurus modyfikuje swój profil od prostych, choć świetnych komiksów amerykańskiego mainstreamu, w stronę bardziej ambitnego repertuaru, co sprawia, że w tym segmencie zaczyna się robić całkiem gęsto. Ale jestem ostatnią osobą, która będzie z tego powodu marudzić (choć "Goona" bym sobie dalej doczytał, mówiąc szczerze). Abiekt za sprawą jednego komiksu wszedł na bardzo dobrą, piątą pozycję. W zeszłym roku tej samej sztuki dokonała Nasza Księgarnia, co wskazuje, że taki sukces nie musi być trwały. Abiekt prezentuje fajne komiksy i cieszę się, że w końcu zaistniał w naszych podsumowaniach. Życzę dalszych trafień w każdym razie. Hanami, które w zeszłym roku było na liście, ale poniżej (tak to nazwijmy) progu istotności - tym razem dzięki wydaniu kilku hitów ("Zoo Zimą", "Solanin", "Dziennik z Zaginięcia") może już mówić o ugruntowanej pozycji i jest spora szansa, że zagości na dłużej, szczególnie, że zapowiada "Odległa Dzielnicę" Taniguchiego. Pozostałe wydawnictwa weszły na listę dzięki głosom na pojedyncze komiksy. Najbardziej smuci mnie słaba pozycja Postu, ale muszę przyznać, że nie zagłosowałem na "Lupusa", więc pretensje powinienem mieć sam do siebie. Cóż - ukazało się tyle świetnych komiksów, że na wszystkie zwyczajnie nie starczyło miejsca. Ale jedno jest pewne - gdyby Post kontynuował wydawanie komiksów nagrodzonych na festiwalu w Angouleme - polski wybór, byłby znaaacznie wyżej, za same "Trzy Cienie". Kontynuacja nagrodzonego w tym konkursie "Lupusa" to dobry strzał, ale za słaby. Dodajmy, że Mucha dostała nominację za "Marvels", Nasza Księgarnia - wiadomo, "Fistaszki", Prószyński i s-ka za "Tytusa Powstańcem" (prawdopodobnie ostatni premierowy Tytus, więc dobrze, że go choć tak uhonorowaliśmy), BM Vision za integral "Wilqa", Maar Marzena J. Bachan za najnowszy komiks Sławomira Kiełbusa "Porwani na Biosa" do scenariusza Ewy Karskiej, a Post za "Serca z Piasku".

Arek Królak