"Mały Książę"

 

 

Niedługo przed tym, jak Mały Książę rozstał się z pilotem, narratorem opowieści, ten jeszcze raz pokazał mu szkice, które wykonał dla chłopca. Mały Książę śmiał się z nich i żartował, że baobaby podobne są główkom kapusty, a uszy lisa przypominają rogi. Lecz kiedy domorosły artysta próbował tłumaczyć, że tak naprawdę szczytem jego możliwości graficznych jest otwarty i zamknięty wąż boa, mały przybysz pocieszył go tymi słowy: "Och, twoje rysunki nie są takie złe, dzieci poznają się na nich". Myślę, że to najlepszy z możliwych komentarz wobec zarzutów tych wszystkich, którym komiksowa adaptacja klasycznego dzieła Antoine'a de Saint-Exupéry'ego mogłaby się nie spodobać.

Nie ulega wątpliwości, że Joann Sfar podjął się zadania niezwykle trudnego. Na warsztat wziął bowiem utwór powszechnie znany i niezwykle ceniony, a co za tym idzie, mający rzeszę wiernych sympatyków. Przekład prozy na język komiksu czy filmu z reguły wywołuje obawy, najczęściej jak najbardziej uzasadnione, czego mizernych efektów wielokrotnie byliśmy świadkami. Tymczasem Francuz, posiadający wrodzone wręcz wyczucie opowiadania za pomocą obrazków i tekstu, stworzył dzieło godne uwagi.

Szczególnie istotnym jest fakt, że kreska Sfara jest niejako spójna z tym, w jaki sposób de Saint-Exupéry zilustrował swój tekst, bo trzeba pamiętać o tym, że to sam autor jest twórcą znajdujących się w oryginale ilustracji. To dlatego czytelnik sięgający po komiks nie dozna szczególnie silnego dysonansu poznawczego między tym, co znał, a tym, co dopiero poznaje. Oczywiście kreska Sfara jest zupełnie autorska, pełna twórczej inwencji, lecz na swój sposób trzyma się pewnej z góry narzuconej konwencji, zachowując umiar w dowolności ilustracji. Z tego też powodu pewne kadry z komiksu do złudzenia przypominają pojedyncze obrazki z oryginału. Myślę, że warto poświęcić chwilę i pokusić się o znalezienie tych podobieństw.

Kolejna rzecz tyczy się warstwy stricte językowej. Jeśli chodzi o polski przekład, wydawca posłużył się dokonaniem Jana Szwykowskiego, dzięki czemu zachował "czystość skojarzeń" - jeśli tak można nazwać nawiązanie do znanej powszechnie wersji "Małego Księcia". Faktycznie: skoro Sfar wykorzystał w komiksie oryginalne teksty de Saint-Exupéry'ego, dlaczego miałyby one zostać przetłumaczone od nowa. Sądzę, że gdyby tak się stało, nie moglibyśmy mówić o pewnego rodzaju komplementarności książkowego oryginału z jego przekładem na język komiksu. Sfar tę komplementarność uzyskał na dwóch poziomach: tekstowym i wspomnianym wyżej obrazkowym.

Tak się złożyło, że byłem w Paryżu latem 2008 roku, gdy "Mały Książę" Sfara miał swoją premierę. I chyba nigdy nie zapomnę tych licznych plakatów, które zwiastowały wydanie tego albumu. Niemal całe paryskie metro spoglądało na mnie błękitnymi oczami blondwłosego chłopca przybyłego z odległej planety. Fakt ów świadczy, że francuski edytor, Gallimard Jeunesse, przygotował komiksowi promocję z prawdziwego zdarzenia. Zresztą nie na darmo, bo jego pojawienie się było jednym z ważniejszych wydarzeń kulturalnych na tamtejszym rynku. Tym bardziej cieszy pojawienie się polskiego przekładu albumu. Myślę, że obchodzone w ubiegłym roku pięćdziesięciolecie istnienia Wydawnictwa Znak zostało na swój sposób uświetnione tą właśnie publikacją, tym bardziej, że nieczęsto sięga ono po komiks.

Oczywistym jest, że książkowy pierwowzór magicznego spotkania z Małym Księciem jest fundamentalnym i niezastąpionym źródłem zawartych w nim idei i wartości. I takim pozostanie. Lecz komiks Sfara wyjątkowo zasługuje na to, by po niego sięgnąć. Dzięki niemu na nowo odkryć można niezliczone prawdy zawierające się w tej z pozoru prostej historii. Może on również skłonić do ponownego sięgnięcia po oryginał. Przyznam, że takich myśli, jakie można w nim odszukać, nigdy w naszym życiu za wiele.

Jakub Syty

 

Adaptacja baśni Antoine'a de Saint-Exupéry z pewnością nie zastąpi lektury książki, trudno więc polecić komiks osobom, które nie czytały oryginału. Może jednak okazać się przyjemną lekturą dla tych, którzy już kiedyś poznali historię Księcia i pragną ją sobie odświeżyć. Ich z kolei komiks nie zaskoczy, bo "Mały Książę" w wykonaniu Sfara to po prostu wierna adaptacja, pozbawiona graficznych i narracyjnych szaleństw. Ja potraktowałem ją jako ciekawostkę i miłe urozmaicenie.

Mikołaj Ratka

 

"Mały Książę"
Tytuł oryginału: "Le Petit Prince"
Scenariusz: Joann Sfar
Rysunki: Joann Sfar
Kolory: Brigitte Findakly
Tłumaczenie: Jan Szwykowski
Wydawca: Znak
Data wydania: 12.11.2009
Wydawca oryginału: Gallimard
Data wydania oryginału: 09.2008
Liczba stron: 112
Format: 23 x 31 cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 39,90 zł