"Armada" album 11: "Niestały świat"

 

Po ostatnich wybrykach Navis została usunięta z szeregów Armady. Ex-agentce zabroniono podejmować jakiegokolwiek zajęcia związanego z jej ponadprzeciętnymi umiejętnościami, a także zbliżać się do przyjaciół. Trudna sytuacja, w której znalazł się Bobo sprawia, że dziewczyna postanawia wyruszyć jego tropem. Nieoczekiwaną pomoc otrzymuje od swojego byłego adwokata - posiadającego wszystkie cechy osoby parającej się tym zawodem - przebiegłego, dwulicowego i zawsze stawiającego na swoim. Oferuje on bezrobotnej dziewczynie pracę, którą będzie zdolna wykonać, mimo nałożonych na nią zakazów.

Navis w roli dziennikarki udaje się na Ribehn - planetę przypominającą ustrojem feudalną Japonię. Na miejscu nawiązuje kontakt z mistrzem Dashidaiem, który oprócz pomocy w odnalezieniu Bobo stara się wpoić jej zasady panujące w świecie, gdzie mężczyźni odgrywają dominującą rolę, a kobiety nie mają wiele do powiedzenia. Oczywiście taki stan rzeczy nie przypada żywiołowej bohaterce do gustu, a jej aklimatyzacja w nieznanym miejscu nie przebiega bez zarzutu. Trudno jest jej zrozumieć uległość kobiet i przystosować się do reguł męskiego świata. Poszukując przyjaciela, Navis natrafia na ślad grawitonu - cennego surowca wydobywanego na Ribehn. Równocześnie stają się jasne pobudki jej mocodawcy.

Kontynuacja "Armady" to wielkie rozczarowanie. Seria coraz mocniej przypomina kosmiczne wojaże Navis po nieznanych planetach, w celu niesienia pomocy obcym cywilizacjom. Na dalszy plan spadają tematy dotyczące samej bohaterki. Marginalnie został potraktowany jej proces, który mógłby odsłonić układ sił panujący wewnątrz kosmicznego molocha. Autorzy opuścili interesujący wątek, kierując fabułę na tory przygodowo-awanturnicze, pomijając aspekty polityczno-społeczne panujące wewnątrz struktury Armady. Cóż z tego, że Buchet odsłania przed nami podwoje malowniczego i bogatego Ribehn, skoro barwny świat jest pusty jak wydmuszka.

Twórcy prawią o oczywistościach sprawiając, że kolejne perypetie pół-dzikuski są monotonne i trywialne. Stanowią przykład perfekcyjnie skomponowanych światów, z interesującymi kulturami czy zwyczajami. Jednak wszystko to dzieje się kosztem płytkiej fabuły. Tak jak poprzednio, mamy okazję podziwiać heroinę w coraz to nowych, fantazyjnych strojach i przebraniach. Powoli zaczyna ona przypominać żeński odpowiednik Jamesa Bonda, jest prawdziwą mistrzynią kamuflażu. Równocześnie w każdym z nawiedzanych miejsc Navis odkrywa nieznane dla ludzkiej natury obyczaje i normy tam panujące, otrzymując życiowe lekcje od napotkanych przyjaciół lub wrogów. Czy pomoże jej to w odnalezieniu własnej rasy? Trudno powiedzieć, w gruncie rzeczy nie wiadomo czy ta myśl jest nadal przewodnim wątkiem komiksu.

Słowem podsumowania dodam, że ostatnie opowieści z uniwersum Armady są mało emocjonujące, a autorzy do znudzenia eksplorują odległe światy. Bawią się w George'a Lucasa, z tą tylko różnicą, że Armada to nie Imperium, a Navis nie należy do Akademii Jedi. Nie wiadomo, czym nas jeszcze zaskoczą. Oby następny album prezentował nieco wyższy poziom niż "Niestały świat".

Krystian Chorąży

"Armada" tom 11: "Niestały świat"
Tytuł oryginału: "Monde flottant"
Scenariusz: Jean-David Morvan
Rysunki: Philippe Buchet
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 20.07.2009
Wydawca oryginału: Delcourt
Data wydania oryginału: 10.2008
Liczba stron: 48
Format: 21,4 x 28,9 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 27,90 zł