Skażona japońszczyznš

Remonty to zło

 

Wiosna to czas porządków, tudzież zwiększonego wysiłku prokreacyjnego. Energia bucha, ptaszki śpiewają, wznoszą się i broją (tak, ta dwuznaczność jest zamierzona), wszystko aż buzuje chęcią czegoś nowego. Homo sapiens znalazł swój własny sposób na ujście energii - funduje sobie generalny remont mieszkania.

Tak więc spójrzmy - sąsiad ma remont. Potem w pracy słucham, jak dentysta z góry coś wierci i kuje, podejrzewam, że montuje basen i zjeżdżalnię wodną, zwykłe kafelkowanie tyle hałasu nie robi. Znajomi też coś o remontach popiskują, ktoś tam się spóźnia na spotkanie, bo rodziciele przymuszają do taszczenia gruzu, ktoś przychodzi przykurzony, ktoś z rozmarzeniem snuje plany, jak on już wreszcie wlezie pod prysznic... Koleżanka z pracy przychodzi wściekła, bo bracia montują drzwi już trzeci dzień. A na domiar złego - ja dostałam mieszkanie z zasobów miasta, do generalnego remontu. Tak, też mam remont.

Szczerze, to najchętniej bym całe mieszkanie wyłożyła białymi kafelkami rodem z horroru szpitalnego i miała spokój. W życiu nie przypuszczałam, że istnieją różnokolorowe fugi, do których trzeba dopasować kolor silikonu, a znalezienie sklepu oferującego wymarzony dekor do łazienki graniczy z cudem. Ubikacja pękła w transporcie, trzeba reklamować. Kominiarz stwierdził, że wentylacja musi być w innym miejscu (dlaczego, do jasnej, ciasnej, nieposkromionej Anielki, już nie powiedział). Protokoły z oddania liczników prądu, gazu, wody... Jestem pewna, że jeśli by tylko istniała możliwość kazaliby mi się spowiadać ze zużycia tlenu w pomieszczeniu. W dodatku moja brzydsza połowa raczy mnie komunikatami w stylu "trzeba zrobić to i to", po czym spokojnie czeka, aż ja w panice będę dzwonić i załatwiać. Tak, to jest wkurzające. Tak, jestem wkurzona i przykurzona. A głupia fuga waży 14 kilo i plecy obrywa.

Ale każdego wieczoru, kiedy remonciarzom flaczeją muskułki i zapadają się w miękkich fotelach z puszeczką czegoś na ząb, świat zawija się w błogosławioną ciszę. I wtedy czuję si? jak w dowcipie żydowskim, tym o ciasnocie i kozie. A ja wtedy mam ochotę zakrzyknąć "rebe, toć ja mieszkam w pałacu!" A potem odpalam jakiegoś animca. Głośno.

Byle do zimy.

Joanna "Szyszka" Pastuszka