Wybrane nowości z Marvel Comics - koniec roku 2008

 

Początek grudnia przyniósł ze sobą zakończenie trwającej od kwietnia tego roku "Sekretnej Inwazji" - kolejnego, po "House of M" i "Civil War", wielkiego wydarzenia, którego reperkusje wpłyną na cały świat Marvela. Najazd Skrulli, zmiennokształtnych kosmitów, był pomysłem Briana Michaela Bendisa, który całą intrygę planował od lat i od czasu do czasu w pisanych przez siebie tytułach zostawiał wskazówki czy też rozpoczynał wątki, które dopiero podczas "Secret Invasion" miały swój wielki finał. Trzeba przyznać, że podwaliny pod całą historię wyszły mu naprawdę nieźle, tak samo zresztą jak początek Inwazji (pierwsze 3-4 numery crossovera). Druga część mini-serii sprowadza się w zasadzie do jednego wielkiego pola bitwy, na którym połączone siły wszystkich niemalże bohaterów i ich wrogów, w imię obrony niebieskiej planety, odpierają ataki Skrulli. Jak nietrudno się domyślić, padają głównie zielonoskórzy najeźdźcy, którzy koniec końców, muszą uznać wyższość rasy ludzkiej. Zaskoczenie? Nie bardzo. Ciężko było się spodziewać innego finału, ale sposób, w jaki go przedstawiono pozostawia wiele do życzenia i nie można ocenić tego wydarzenia (mowa o samej głównej serii) inaczej jak rozczarowanie. Zupełnie inaczej ma się sprawa z tym, co dopiero czeka czytelników Marvela - ostatnie strony Inwazji są zapowiedzią nowej ery na Ziemi 616 noszącej nazwę "Dark Reign". Wygląda to co najmniej ciekawie, ale czas pokaże, czy rewelacje, o których nieustannie mówi Joe Quesada i spółka, rzeczywiście będą godne uwagi (a przede wszystkim pieniędzy czytelników). Wracając jeszcze do ostatnich wydarzeń z głównego świata Marvela - "Secret Invasion" było idealną okazją do wypuszczenia nieprzyzwoitej ilości tytułów, które mniej lub bardziej nawiązywałyby do najazdu Skrulli. I wydawnictwo jak zawsze tej szansy nie zmarnowało. Tradycyjnie również, poziom tych historii, oprócz kilku tytułów, pozostawiał wiele do życzenia. Podobnie ma się rzecz z "Dark Reign", które będzie początkiem dla takich nowych serii, jak na przykład "Secret Warriors", traktującej o przygodach powracającego do świata Marvela Nicka Fury'ego i jego nowej drużyny, czy też intrygujących "Dark Avengers" autorstwa Bendisa i Deodato Jr.

Jednak nie tylko Ziemia 616 przeżywa ciężkie chwile, w świecie Ultimate również sporo się dzieje. Sprawcą całego zamieszania jest Jeph Loeb i jego trzecia seria "Ultimates", będąca bezpośrednią przyczyną gniewu Magneto i jego chęci odwetu na całej ludzkości. "Ultimatum" to pierwszy duży crossover w tym uniwersum, który ma przywrócić blask i chwałę seriom z przedrostkiem Ultimate w tytule. Pierwszy zeszyt mini-serii nie zdradza zbyt wiele i jest jedynie wprowadzeniem do całej historii, która zakończy się po pięciu numerach i przynieść ma kilka efektownych zgonów. Ciężko powiedzieć, czy rzeczywiście tak będzie i czy nie są to jedynie wabiki na czytelników. Z drugiej jednak strony we wspomnianej trzeciej serii "Ultimates" Loeb udowodnił, że nie ma oporów w uśmiercaniu bohaterów (nie mam tu na myśli tego, że dobry event musi być obfity w trupy, ale śmiesznie wygląda chociażby wspomniana "Sekretna Inwazja" z ledwo jednym poległym herosem). Całość ma podobno wstrząsnąć całym Ultimate światem oraz samym czytelnikiem. Efektem crossovera będzie między innymi zamknięcie serii "Ultimate X-Men" i "Ultimate Fantastic Four", natomiast samo universum zostanie ograniczone do zaledwie czterech głównych serii (w tym "Ultimate Spider-Man" i "Ultimate Avengers").

To tyle, jeśli chodzi o przełomowe wydarzenia zmieniające całe uniwersa. Na koniec jeszcze kilka słów o serii "Captain America" prowadzonej przez Brubakera. Wraz z czterdziestym-drugim numerem zakończyła się historia "Death of Captain America", opowiadająca o nowym Kapitanie, w którego wcielił się dawny kompan Steve'a Rogersa - Bucky Barnes. Zło jak zawsze zostało powstrzymane, a Bucky dostał akceptację zarówno od amerykańskiego społeczeństwa jak i innych superbohaterów jako następca Rogersa. Rozpoczynający się z kolejnym numerem arc uchyli rąbka tajemnicy odnośnie przeszłości nowego Kapitana - zarówno tej, kiedy działał on u boku oryginalnego Capa, jak i tej odnoszącej się do zimnej wojny, podczas której działał jako Winter Soldier i zdążył narobić sobie wrogów. Jak zawsze zapowiada się ciekawie, ale o poziom tego miesięcznika jestem akurat spokojny - Brubaker udowodnił, że ma pomysł na tę serię i jak do tej pory nie zawiódł.

W pojedynku Bendis - Brubaker jest 0:1. Loeb na razie w rezerwie.

Łukasz "arcz" Mazur