Jakub Syty

I komiksiarz syty, i recenzent cały...
Mniejsze znaczy... tańsze!

 

Ostatnio na rynku frankofońskim pojawia się coraz więcej komiksów wydanych w mniejszym formacie. Czy oznacza to, że charakterystyczny dla bande desinee rozmiar A4, czy nawet A4+, przejdzie do przysłowiowego, i też wywodzącego się z języka francuskiego, lamusa?

Na Zachodzie wydawcy zdają się myśleć nad cięciem kosztów. Obserwacja ta zgadza się niejako z tym, co mówił podczas tegorocznego łódzkiego MFK Grzegorz Rosiński, dla którego twarda oprawa albumu komiksowego to coś, co czyni go dobrem zbyt drogim. Jak widać również format jest tym, co nie uszło uwadze edytorów, którzy prowadzą przecież nieustanną walkę o utrzymanie czytelników.

Tę tendencję, tudzież początek takowej, zestawiłbym z upowszechnionym w Polsce zwyczajem wydawania "lepiej niż w oryginale". To znaczy bardziej ekskluzywnie.

No właśnie, cóż to za polityka, kiedy stara się obłożyć w twardą oprawę prawie wszystko to, co na to zupełnie nie zasługuje, a przy tym wydrukować na papierze o niezwykle bogatej gramaturze, bielszym niż biały? Dobry produkt sam się obroni. Nie trzeba go pakować tak, by na siłę stawał się elitarny, dostępny tak naprawdę dla nieliczych.

Jesteśmy próżni. Wydawcy dostrzegli, że nam na tym zależy i spełniają nasze utajone pragnienia. Lecz owa próżność doprowadzić może do tego, że w końcu nikt w Polsce nie kupi tak drogich produktów. Nie znaczy to jednak, że czytelnictwo komiksów zaniknie. Żyjąc i potrafiąc porozumiewać się świecie pojmowanym jako globalna wioska zasilimy kieszenie dostępnych na wyciągnięcie ręki domów wydawniczych z innych krajów. Niektórzy robią tak nie od dziś.

Jakub Syty