Jarek Obważanek

Komiksowa kawa
Płakałem po Chriście

 

Trudno być heroldem złych nowin. Przekonałem się o tym dobitnie 16 listopada, gdy przyszło mi ogłosić komiksowej braci informację o śmierci Janusza Christy. Doniósł mi o tym Piotr Kasiński w niedzielne popołudnie.

Poczułem się, jakby odszedł ktoś mi bliski. W końcu wychowałem się na jego historiach. Gdyby nie "Kajko i Kokosz", a potem "Kajtek i Koko" (tak, w tej kolejności) prawdopodobnie nie zostałbym komiksowym fanatykiem, nie byłoby WRAKa i nigdy nie przeczytalibyście żadnego mojego tekstu.

Zupełnie nie wiedziałem, jak ogłosić tę smutną wiadomość. Trudno było mi znaleźć odpowiednie słowa. Wreszcie, po szybkich konsultacjach, zdecydowałem, że powstrzymam się od osobistego komentarza i posłużę się opracowaniem Piotra z wywiadu-rzeki. Pozostali autorzy tej publikacji wspomogli mnie zdjęciami i wiadomość poszła w świat, czy raczej światek, bo dopiero na następny dzień informację rozesłaną przez Egmont powtórzyły media ogólne.

Gdy Yaqza poprosił mnie o komentarz na Aleję Komiksu, odmówiłem. Ponownie nie wiedziałem, co napisać. Uznałem moje wspomnienia za pospolite. W końcu Christę widziałem tylko raz, na spotkaniu w Łodzi w 2000 roku. To był mój pierwszy Festiwal. Nie przypuszczałem wtedy, że nigdy więcej Christy nie zobaczę.

O wielu ludziach przypominamy sobie dopiero po ich śmierci. Jak w "Tequili": "Kto? A, był taki, no, niezłe to było, mam gdzieś jeszcze ze dwie płyty. No popatrz, poważnie wykitował? I zaraz potem znów o tobie nie pamiętają, o tych twoich numerach, które kiedyś grzały im krew (...)." Odnoszę wrażenie, że jest spore grono osób, które o Chriście nie zapomniało. Ogromna w tym zasługa Egmontu.

Chylę czoła przed Tomkiem Kołodziejczakiem. Razem z gronem współpracowników podjął się benedyktyńskiej misji odświeżenia większej część dorobku Christy i wydania jej drukiem. Mamy na półkach komplet "Kajka i Kokosza" i to w kolorze, mamy znaczącą kolekcję przygód Kajtka i Koka. Gdy odszedł Christa nie musieliśmy patrzeć w lustro ze wstydem. Mogliśmy zdjąć z półki któryś z tomów i choć na chwilę wrócić do krainy dzieciństwa.

Nie wątpię, że wszyscy to zrobiliśmy.

Jarek Obważanek, 26.11.2008 r.