"Sny" album 1: "Coraline"

Z urozmaiconego życia początkującej guwernantki

Wydawałoby się, że w tym komiksie znajduje się wszystko, co powinno uprzyjemnić czas spędzony przy lekturze. Piękne krajobrazy, bogate wnętrza posiadłości. Na Boga, nawet jest śliczna i młoda płeć piękna. Szkoda tylko, że sensu tak mało.

"Sny" to kolejna międzynarodowa hybryda na naszym ryneczku, tym razem francusko-amerykańska. W porównaniu z brudnym, politycznym sensacyjniakiem, jakim jest wydany równocześnie przez Sutoris "Jam jest Legion", "Coraline" jawi się jako twór ze wszech miar odwrotny. Fabuła wprawdzie jest prosta, jak budowa przysłowiowego cepa - gdzieś w głębi nieznanej krainy znajduje się przedziwny dom, pełen niesamowitych wynalazków. Nieważne, gdzie i kiedy. Ważne, że do bram domu przybywa urokliwa kobieta, mająca zająć się opieką młodego geniusza odpowiedzialnego za niecodzienne innowacje. Niewiasta jednak nie zdaje sobie sprawy, że międzyczasie została wplątana w niejednoznaczną i enigmatyczną grę, sięgającą jej podświadomości...

I właściwie tyle mogę rzec o sferze głównego wątku. Nie powiem więcej, bynajmniej nie dlatego, że nie chcę niszczyć przyjemności z czytania. Po prostu dalej, przynajmniej w moim przekonaniu, nie ma czegoś takiego jak fabuła. Filippi ciągnie beznamiętnie historię, zapominając po pewnym czasie o rozwinięciu i zamknięciu pewnych wątków pobocznych. Działa monotonnie i bezcelowo, tylko po to, by dać możliwość pełnej swobody twórczej rysownikowi oraz by ten miał jak najwięcej szans do popisania się swoimi możliwościami.

Oczywiście Dodson wykorzystuje swoją sposobność wzorcowo. Nie ukrywam, że to właśnie jego nazwisko zachęciło mnie do zakupu "Snów". Jego estetyczny, delikatny styl był atutem takich komiksów, jak "Spider-Man and the Black Cat" oraz "Marvel Knights: Spider-Man". Niemniej, w "Coraline" daje on z siebie wszystko, tworząc tym samym swój najlepszy projekt. Łączy w nim genialne przedstawianie kobiecości rodem z kreski Adama Hughes'a i anatomii inspirowanej twórczością Marka Frazetty z prostotą wrażliwości animatora, ozdabiając to wszystko odwołaniami do dziewiętnastowiecznej sztuki, a w szczególności do secesji i Alfonsa Muchy. Przepięknie wyszczególnione wnętrza pokoi i detaliczne, trójwymiarowe wręcz odwzorowanie dawnych strojów kobiecych skutecznie przesłania niedociągnięcia w postaci zignorowania drugiego planu, kolorów z programu Adobe Photoshop czy niewykończonego, surowego tuszowania. To ostatnie wynika wszakże z braku współpracy z małżonką, Rachel Dodson, która to zwykle nakłada tusz na jego prace dla komiksów amerykańskiego mainstreamu. Jednakże te defekty są mizerne, gdy odbiorca zobaczy odwzorowane przez rysownika żaglowce, transatlantyki, wynalazki utalentowanego młodzieńca oraz piękno flory. Krotko mówiąc, oglądanie tego albumu to przyjemność sama w sobie, zarówno dla komiksowego czytelnika, jak i entuzjastów sztuki miłujących art nouveau i fin de siecle.

"Coraline" jest na razie pierwszym tomem z trylogii, jaka została zapowiedziana przez Les Humanoides Associés. Na kontynuację będzie trzeba jeszcze poczekać, gdyż Dodson ukończy ją dopiero podczas przerwy w rysowaniu obecnych historii do "Uncanny X-Men". Tymczasem nie pozostaje mi nic innego, jak polecić "Sny" fanom twórczości Terry'ego Dodsona i osobom odczuwających sympatię do krótkich, niezobowiązujących, momentami zabawnych bajeczek na dobranoc dla niegrzecznych facetów. Aczkolwiek pozycja ta przegrywa starcie z taką "Lorną" Azpiriego, gdzie mieliśmy do czynienia z bardziej przemyślaną fabułą.

Michał Chudoliński

"Sny" album 1: "Coraline"
Tytuł oryginału: "Songes" tome 1: "Coraline"
Scenariusz: Denis-Pierre Filippi
Rysunki: Terry Dodson
Kolory: Rebecca Rendon
Tłumaczenie: Dominika Kluszczyk
Wydawca: Sutoris
Data wydania: 10.2008
Wydawca oryginału: Les Humano?des Associés
Data wydania oryginału: 12.2006
Liczba stron: 56
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 35,00 zł