Do zobaczenia. W Łodzi.

Piotra Kasińskiego, współorganizatora łódzkiego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu, udało się złapać "w biegu". Wrzesień to dla niego miesiąc wyjątkowo pracowity.

 

KZ: Witam. Ułożyć program trzydniowego konwentu to dla osoby postronnej zdawać by się mogło nic trudnego, ale...

P.K.: Nie jest to lekka praca. Program układam od początku sierpnia i już nie pamiętam, ile razy go zmieniałem. I pewnie będę to robił do momentu oddania do druku ulotki z rozkładem spotkań.

KZ: W trakcie spotkań z największymi gwiazdami Festiwalu (Giraud, Manara, Rosiński) nie ma innych punktów w programie. Wygląda mi to na rozwiązanie doskonałe.

P.K.: To się okaże. Duże Kino ŁDK ma jednak ograniczoną objętość i może być w nim dość ciepło. Ale organizowanie spotkań z innymi autorami w czasie, gdy przemawiają ci wielcy, nie ma zwyczajnie sensu.

KZ: Można powiedzieć, że tym razem gracie naprawdę mocnymi kartami. Dostać rysunek ładnej laski od Manary będzie chyba chciał każdy uczestnik imprezy. Trudno było ściągnąć do Łodzi twórców tak dużego formatu?

P.K.: Z Włochami współpracujemy od ponad dwóch lat i cały czas poszerzamy tę współpracę. Przyjazd Milo Manary i wystawy jego prac do Łodzi to jeden z efektów tej współpracy. Dość kosztowny efekt, przyznam. Ale chyba wart swojej ceny. W ramach owej współpracy my organizujemy ekspozycję prac Grzegorza Rosińskiego i komiksu polskiego w listopadzie na festiwalu Lucca. W przypadku Moebiusa wstępne rozmowy poczyniliśmy w styczniu w Angouleme. Wyraził zainteresowanie, więc drążyliśmy temat i udało się.

KZ: Z planowanych gości wypadli Marzena Sowa i Sylvain Savoia. Czemu?

P.K.: Właściwie to pytanie do Tomka Kołodziejczaka z Egmontu, ale wiem, że Marzena i Sylvain nie przyjadą z powodu okrutnego nawału pracy.

KZ: A jak ma się sprawa z konkursem na komiks? Otrzymaliście dużo prac?

P.K.: Prac jest 77. Oprócz Polaków prace przysłali Czesi i Rosjanie. Jest też jedna z Wielkiej Brytanii. Wystartowała chyba rekordowa liczba przedstawicielek płci pięknej, co nas bardzo cieszy. W tym roku podnieśliśmy pulę nagród, a i wszystko na to wskazuje, że będziemy mieć też niezwykle atrakcyjne nagrody rzeczowe.

KZ: Impreza wręczenia nagród ma się odbyć w Muzeum Włókiennictwa. Pomysł oryginalny, nie ukrywam, ale co z tymi, którzy będą mieli problem z poruszaniem się po Łodzi. Od ŁDK to spory kawałek drogi.

P.K.: Dostaniemy do dyspozycji trzy przegubowe autobusy od łódzkiego MPK, które powinny pomieścić wszystkich chętnych. Główni goście pojadą wypasionymi autami dostarczonymi przez dilera samochodowego.

KZ: Festiwal ma chyba w tym roku niezłą promocję. Bilboardy, spoty telewizyjne, reklamy prasowe.

P.K.: Inaczej się nie da. Obsługa gości zagranicznych i promocja imprezy to najwyższe pozycje w naszym budżecie. Udekorujemy, tak jak w zeszłym roku, także ul. Piotrkowską. Warto się będzie na nią wybrać.

KZ: Łódź bierze udział w konkursie na wybór Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Gdyby się udało, była by to niejako również Europejska Stolica Komiksu.

P.K.: Nie mam nic naprzeciwko.

KZ: Nie pozostaje nic innego, jak pierwszy weekend zbliżającego się października spędzić właśnie w tym mieście. Dziękuję za poświecony czas. Do zobaczenia.

P.K.: Do zobaczenia.

Rozmawiał Jakub Syty