"Y: The Last Man"

 

To staje się nagle. I zupełnie niespodziewanie. W jednej chwili na całym świecie wymierają wszystkie komórki posiadające chromosom Y, a co za tym idzie, wszyscy mężczyźni. Wszyscy? Nie. Otóż przy życiu zostaje jeden młody chłopak oraz jego małpka (też samiec) o ciekawie brzmiącym imieniu, Ampersand (nazwa własna powszechnie stosowanego w języku angielskim symbolu "&").

Złączeni losem z agentką tajemniczej organizacji blisko związanej z rządem amerykańskim oraz naukowcem poszukującą odpowiedzi na pytanie, co stało się z mężczyznami i czy nie miało to nic wspólnego z jej sukcesem w zakresie klonowania człowieka, przemierzą świat by odnaleźć tę, której tuż przed tragicznym dla Ziemi wydarzeniem, oświadczył się był główny bohater.

Na ich drodze staną przeciwności, o jakich trudno sobie pomyśleć. Niejednokrotnie będą to słabości ich samych, lecz przede wszystkim realne zagrożenia w postaci nieobliczalnych Amazonek, uzbrojonej po zęby armii Izraela, czy nawet piratów w spódnicach.

Elektryzująca przez sześćdziesiąt odcinków, stworzona przez Briana K. Vaughana seria doczekała się wielu nagród, w tym nagrody Eisnera w kategorii "Najlepsza Seria" w 2008 roku. Teraz można przeczytać ją również po polsku.


"To opowieść o ostatnim chłopcu na Ziemi stającym się ostatnim mężczyzną na Ziemi" - BKV

Yorick Brown jest właściwie everymanem. Inteligentnym, zabawnym, młodym studentem wiążącym jakoś koniec z końcem. Ale jest pewna cecha, która wyróżnia go spośród jemu podobnych. Otóż bohater potrafi wyswobadzać się z kajdanek, łańcuchów i innych takich akcesoriów. Kiedy go poznajemy, wisi sobie do górny nogami przymocowany do drążka osadzonego między futryną drzwi, rozmawia przez telefon z ukochaną i wydostaje się z kaftana bezpieczeństwa. Jednym słowem kwitując, bliski jest mu temat ekspizmu. Podobnie zresztą, jak twórcy serii, który przyznaje się do tego, że próbuje nieco uciekać od siebie samego w stwarzane przezeń fabuły.

Chcąc odnaleźć Beth, przemierzyć dla niej cały świat, Yorick uosabia miłość idealną, dążącą do spotkania tej jedynej osoby, z którą chciałoby się dzielić dalsze życie. Bez zważania na pojawiające się w międzyczasie okazje na seks bez zobowiązań. Sytuacja ostatniego mężczyzny na świecie jest o tyle trudna, że aby przeżyć miłość fizyczną z każdą inną kobietą nie musiałby się właściwie wcale silić na podryw. I tym chętniej scenarzysta wystawia go na wiele prób. Słabości młodego, nabuzowanego hormonami chłopaka to dobry temat na kilka ciekawych epizodów.

Obserwując świat takim, jakim się stał, rodzi się pytanie o to, jak ze swoją seksualnością radzą sobie pozostałe przy życiu kobiety. Vaughan nie pozostawił tego tematu bez komentarza, nie wahając się pokazać roli transwestytyzmu, jak również miłości homoseksualnej.

Tam, gdzie nie ma miłości, dobrze, żeby znalazło się miejsce na przyjaźń. Yorick ma to szczęście, że pomimo wszystko, co się stało, nie został na świecie sam. To oczywiste, że Ampersand nie mógłby zapewnić mu tego, czego młody bohater potrzebuje - a jest to poczucie więzi z drugim człowiekiem. Tę niełatwą rolę wypełnia Agentka 355, mianowana pani ochroniarz naszego bohatera, należąca do tajemniczej, mającej swoje korzenie w historii Stanów Zjednoczonych, organizacji Culper Ring. Relacje między dwójką postaci nie układają się zawsze najlepiej, dość jednak rzec, że obydwoje z czasem bardzo się ze sobą zżywają.

Podobnie jest z przypadku dr Mann, pani naukowiec, która szybko uzupełnia powstałą drużynę. Inny los spotyka już chociażby Hero, siostrę Yoricka, pełniącą wcześniej służbę w policji, która z potrzeby afiliacji przystaje do fanatycznych w swoich przekonaniach Amazonek.

Mimo to, co można by sobie myśleć, autor podkreśla, że seria wcale nie traktuje o Yoricku, lecz o świecie, w którym jest on ostatnim przedstawicielem płci męskiej - wraz z jego małpką, ma się rozumieć. Przedstawiając sfeminizowaną rzeczywistość, scenarzysta osiągnął po prostu odpowiedni balans płci, czyniąc jednym z ważniejszych motorów napędowych serii motywy bohatera.

W ciągu rozwoju serii Yorick dorastał - historia rozegrała się niemalże w czasie rzeczywistym, ponieważ obejmuje chronologicznie pięć lat i w przez ten sam czasookres ukazywała się w odcinkach. Równolegle dorastał również sam Vaughan. Zaczynając ją jako młody, niedoświadczony jeszcze scenarzysta, skończył jako twórca z ugruntowaną pozycją w elitach świata komiksowego, mogący pochwalić się wieloma nominacjami do nagrody Eisnera, jak również kilkoma statuetkami. W obu przypadkach podróż ta okazała się niezwykle pouczająca.


"Myślę, że istnieje tak wiele rodzajów kobiet, jak wiele jest kobiet" - BKV

Portretując rzeczywistość bez mężczyzn, Vaughan pokusił się o dość głęboką interpretację społeczeństwa, z uwzględnieniem mechanizmów rządzących dynamiką grup społecznych. Dzięki temu, obraz świata jest jak najbardziej rzeczywisty, przesycony sytuacjami, które byłyby jak najbardziej prawdopodobne, gdyby założone okoliczności zaistniały naprawdę - nie na darmo serię określić można mianem społecznej scence fiction. Jak to z wielu punktów widzenia pokazuje autor, wszystko byłby równie złożone bez istnienia mężczyzn, a kobiety stopniowo opanowałyby trudne okoliczności, doskonale dając sobie z nimi radę. Jednak tak, jak dobro, tak i zło istniałoby nadal. Jest ono uosabiane w wizji autora między innymi przez Amazonki, kobiety z armii Izraela, czy agentki Culper Ring. Tak wnikliwa antycypacja psychospołeczna była możliwa między innymi dzięki dużej wrażliwości Vaughana, jak również dzięki przestudiowaniu niezliczonej liczby książek typowo feministycznych.

Fanatyczne feministki zrzeszone w formację Amazonek, podobnie jak ich poprzedniczki ze starożytności, odcinają sobie lewą pierś. Wierzą w to, że tajemnicza plaga usunęła z powierzchni planety wadliwy chromosom Y, pozostawiając przy życiu jedyne godne tego istoty, to jest kobiety. Amazonki są bezwzględne, zaślepione ideą, która im przyświeca. Jednocześnie stanowią zagrożenie dla innych kobiet, tych słabszych, dla których mężczyźni nie byli wcale gorszym gatunkiem.

Z drugiej strony to zagubione dziewczyny, odpowiednio manipulowane przez ich przywódczynię, dlatego też trudno mówić, że ich pojawienie się w serii jest krytyką feminizmu. To po prostu kolejna antycypacja zachowań ludzkich, reakcja na panujący wokół chaos; tym smutniejsza, gdy dowiadujemy się, że siostra Yoricka dołącza do tej grupy.

Z kolei armia Izraela, dowodzona przez charyzmatyczną Alter Tse’elon, dowiedziawszy się o istnieniu ostatniego mężczyzny, za wszelką cenę stara się go dostać w swe ręce, prowadząc niejako kampanię wojenną przeciwko wszystkim, którzy staną im na drodze. Pozyskanie jedynego dostępnego reproduktora miałoby zapewnić im supremację nad światem. W tym przypadku, uosabia to chociażby sama Alter, przejawia się wiele ludzkich słabości, które pchają ludzką osobowość w czeluście agresji.

Podobnie rzecz się ma z agentkami Culper Ring, współtowarzyszkami 355, które czają się gdzieś w cieniu prowadząc własną grę i symbolizować mogą ciemną stronę ludzkiej natury. Zresztą sama bohaterka, partnerka Yoricka, musi radzić sobie z przeszłością, która niekoniecznie była dla niej łaskawa. Nade wszystko pozostaje ona osobą pełniącą służbowe obowiązki.

W ogóle, w serii dość silnie eksponowanym motywem jest polityka. Dramaty poszczególnych kobiet, które straciły bliskich im mężczyzn są jedną stroną medalu, drugą natomiast są państwa, które w obliczu plagi tracą w pewnym sensie swoją stabilność. Oczywiście, najsilniej wyeksponowanym wątkiem jest polityka Stanów Zjednoczonych, choć scenarzysta zarzeka się, że nie chce wpływać na przekonania ludzi, jednak z czasem poznajemy fakty dotyczące Izraela, Rosji, Japonii, Francji. Jak widać Vaughan nie ograniczył się do skali mikro, lecz z czasem płynnie przeszedł do skali makro.

Oprócz tego, seria stawia wiele pytań dotyczących zdobyczy nowoczesnej medycyny, z naciskiem na klonowanie człowieka. Czy świat poradziłby sobie bez mężczyzn? To oczywisty, stawiany na samym początku problem, lecz równie dobrze można by pokusić się o pytania, czy świat poradziłby sobie bez kobiet, lub na przykład bez roślin. Ziemia dąży do równowagi, natomiast człowiek wciąż stara się ingerować w naturalne mechanizmy, co w pewnym momencie może nie skończyć się jedynie na wyginięciu pand, czy dajmy na to lwów.

Co dalej, czy medycyna jest w stanie przywrócić równowagę? Czy kopia mężczyzny mogłaby zastąpić mężczyznę? Trzeba przyznać, że seria potrafi tak wciągnąć, że niemalże wywołuje do tablicy przeróżne zdania i poglądy w sprawie przyszłości rodzaju ludzkiego, jak i całej planety.


"To jest bardziej historia o ludziach niż o intrydze" - BKV

Akcja w serii posuwa się na przód bardzo dynamicznie. A liczne zwroty akcji, liczne cliffhangery, sprzyjają temu, że trudno przewidzieć, co spotka bohaterów. Przemieszczanie się z miejsca na miejsce, przybliżające w zamierzeniu cały postapokoaliptyczny świat wciąż służy rozwojowy relacji interpersonalnych między postaciami grającymi tu pierwszo-, drugo-, a nawet trzecioplanowe role.

Podobnie jest z największą zagadką związaną z tym tytułem. Tak naprawdę rozwój wydarzeń nieustannie naprowadza na kolejne tropy związane z tajemniczą plagą, zaś hipotezy w tej sprawie mają diametralnie różny charakter: od bardziej mistycznych, do stricte naukowych. Cała zabawa polega na tym, że do końca nie wiadomo, co jest prawdą, jako że każde z przypuszczeń za każdym razem, kiedy jest omawiane, wydaje się być tym właściwym, sugerującym rozwiązanie tajemnicy. Generalnie, na każdym kroku stawiane są pytania, odpowiedzi pozostają gdzieś w domyśle.

Na podanym przykładzie widać, że autor lubi grać z czytelnikiem, licząc na jego zdolności analityczne. Mimo to, najbardziej oczekiwaną cechą u odbiorcy powinna być wrażliwość na opisywane sytuacje, na przybliżane relacje międzyludzkie. Przecież głównemu bohaterowi wcale tak naprawdę nie zależy na poznaniu prawdy o pladze - on i tak ocalał. Dla Yoricka najważniejsze jest odnalezienie Beth.

Starając się zrozumieć słowa autora, niezwykle ważnym jest zatem to, żeby dostrzec, że ludzie odgrywający swoje role w historii są niezwykle prawdziwi. Vaughan operuje bardzo żywym językiem, wplatając w usta bohaterów mnóstwo aktualnych hasełek, jak również popisując się wysmakowanym poczuciem humoru. Generalnie, serię można uznać tak naprawdę za tragikomedię. Stąd też pewnie imiona rodzeństwa - Yorick oraz Hero, pochodzące ze sztuk Williama Szekspira. Większość wydarzeń ma tutaj charakter raczej poważny, niejednokrotnie przeżywamy losy bohaterów, jednak gdzieś pomiędzy znajduje się miejsce na bardzo zabawne sytuacje. Ów balans emocjonalny, z którym mamy do czynienia przez całą serię, przede wszystkim wzmacnia wszystkie kluczowe momenty. Można przyjąć, że jest to pewnego rodzaju samonapędzający się mechanizm.

"Kiedy zobaczyłem jej rysunki wiedziałem, że z pewnością będziemy w stanie dotrzeć do wielu ludzi" - BKV

To wcale nie dla tego, że jest kobietą, Pia Guerra zaskarbiła serii duże uznanie w oczach czytelniczek oraz tych, którzy niewiele mają z komiksem do czynienia. To jej bardzo czytelny sposób prowadzenia kreski sprawił, że przygody Yoricka Browna czyta i ogląda się z wielką przyjemnością.

Artystka posługuje się bardzo czystą kreską. W niesamowity sposób oddaje realizm sytuacji i postaci, pomagając wykreować zarówno silne i złożone, jak również słabe kobiece charaktery. Kiedy trzeba potrafi też w bardzo zgrabny sposób oddać piękno kobiecego ciała. W ogóle, Guerra bardzo ładnie rysuje kobiece postaci, choć trzeba przyznać, że to musiało być dla niej nie lada wyzwanie przez tak długi okres tworzyć przede wszystkim żeńskie kreacje, przy tylko jednej męskiej.

Pia Guerra jest osobą odpowiedzialną nie tylko za nadanie kształtu wyobrażeniom scenarzysty, lecz również za integralność całej historii. Obok niej na swoje pochwały zasługują autorzy okładek - J. G. Jones i Massimo Carnevale. To również dzięki ich wizjom uwagę czytelników przykuwały na półkach kolejne odcinki serii. Słowa uznania powinny trafić także do linkera. Jose Marzan Jr. wykonał kawał dobrej roboty.


"(...) Zakończenia są tym, co nadaje historiom ich znaczenie." - BKV

Dobrego autora poznaje się nie tylko po tym, jak zaczyna. Sam pomysł na scenę otwarcia po prostu nie wystarcza. "Y" ma mocne wejście, pomysł elektryzuje świadomość czytelnika od samego początku.

Ważne jest również nie tylko to, jak się opowiada. Kilka niezłych sekwencji to czasem za mało. Brian K. Vaughan przez pięć lat utrzymał równy poziom swojego serialu, mając przy tym zarówno przypływy weny twórczej, jak też niewielkie spadki formy.

Każdą historię trzeba przede wszystkim umieć dobrze skończyć. Doprowadzenie wielu wątków do sensownego finału nie jest bynajmniej sprawą łatwą. Brian K. Vaughan umiał to zrobić. I jest to prawdopodobnie jedna z zalet tej serii, jeden z czynników jej sukcesu, że była zaplanowana, choć żeby się o tym przekonać trzeba było czekać aż do samego końca. Lecz było warto. Dlatego szczerze polecam jej lekturę.

Jakub Syty


"Y: The last man"
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Pia Guerra,
Tusz: Jose Marzan Jr.
Wydawca: Vertigo
Data publikacji: 09.2002-01.2008
Liczba zeszytów: 60
Liczba wydań zbiorczych: 10