Jakub Syty

I komiksiarz syty, i recenzent cały...
"Swojego nie chwalicie, cudze może i znacie"

 

W jednej z większych paryskich księgarni komiksowych chciałem zakupić album "Shooting Star Marilyn Monroe". I się nie udało.

To znaczy chciałem kupić wydany przez Castermana album namalowany przez Zbigniewa Kasprzaka opowiadający epizod z życia Marilyn Monroe. Tytułu najzwyczajniej w świecie nie pamiętałem, bo gdzieś w przeszłości tylko raz miałem go przed oczami. No i się nie udało.

Próbowałem wyjaśnić sprzedawcy, że to komiks rysownika serii "Hans", że to komiks polskiego artysty, który podpisuje się na obczyźnie jako KAS. Się nie udało.

Cóż, dla wielu to niemalże osobista nobilitacja, że Polak rysuje dla Castermana, tymczasem dla Francuza jego nazwisko ginie pośród wielu innych nazwisk, takich jak Giraud, Bilal, Marini...

Prawda jest taka, że na Zachodzie Rosińskiego rozpoznają wszyscy. Ale z Kasprzakiem już może pojawić się problem. A co dopiero z Ireneuszem Koniorem ("Opowieść rybaka", wyd. Caravelle), czy Piotrem Kowalskim ("La branche Lincoln", wyd. Le Lombard).

Idąc dalej i przewrotnie rzecz ujmując, czy zatem mają się o co pieklić ci nieliczni, którzy woleliby nie widzieć żadnego znajomo brzmiącego nazwiska na okładkach wydawanych za granicami komiksów?

Jakub Syty