"Dni Pośród Nocy"

 

 

Można go lubić albo nie, jednak nie da się odmówić Neilowi Gaimanowi znacznej roli w kreowaniu dzisiejszego rynku komiksowego. Jego "Sandman" wprowadził komiks amerykański na nowe tory, a sam twórca, obok Alana Moora, jest uważany za prekursora znanego i popularnego również u nas imprintu Vertigo. Jest on również jednym z tych scenarzystów, którego prace najczęściej ukazywały się nakładem polskich wydawnictw. Ostatnimi czasy Egmont w swojej ekskluzywnej serii "Obrazy Grozy" zaprezentował polskim czytelnikom zbiór krótkich historii tego autora, "Neil Gaiman's Midnight Days", którego tytuł przetłumaczono jako "Dni pośród nocy". Opublikowane zostały tutaj starsze, trudno dostępne komiksy scenarzysty, a także jeden utwór, należący do uniwersum Potwora z Bagien, który nigdy nie doczekał się publikacji. Każda opowieść została zilustrowana przez innego artystę, a dodatkowo wszystko zostało opatrzone odautorskim komentarzem.

Pierwsza historia to z pewnością najciekawszy element całej kolekcji, i to nawet nie tylko z powodu jej fabuły oraz rysunków (gdyż te są co najwyżej przeciętne), lecz dość oryginalnej genezy jej powstania. Wierząc słowom autora, jest to jeden z jego pierwszych scenariuszy, datowany jeszcze na rok 1986 i będący jego pierwszą (jak się później okazało - nie ostatnią) próbą zmierzenia się z uniwersum stworzonym przez Alana Morre'a. Co czyni ją jeszcze bardziej wyjątkową, sferą graficzną zajęli się twórcy odpowiedzialni za klasycznego już Swamp Thinga, ze Stevem Bissetem na czele. Niestety, sam scenariusz niczym nie zaskakuje. Dostajemy historię nieco przypominającą dokonania Ricka Veitha, który pod koniec lat osiemdziesiątych postanowił rozbudować odrobinę chronologię opowieści o Potworze z Bagien. Komiks Gaimana przenosi nas do XVII wieku i jest praktycznie monologiem Jacka z Zieleni - jednego z poprzedników Aleca Hollanda, który musi zmierzyć się ze śmiercią przyjaciela w sposób, w jaki najlepiej poprawi. Niestety, tak naprawdę scenariusz jest dość miałki i nie łączy się z jakimiś głębszymi emocjami. Widać, że twórca w czasie prac nad tym komiksem nie miał jeszcze wypracowanego warsztatu. Jedyne, co zostało z późniejszych utworów Neila to specyficzna atmosfera tajemniczości, mistycyzmu, jednak to trochę za mało. Lepiej prezentuje się sam wygląd historii - widać w nim charakterystyczny styl, dzięki któremu Bissete zawojował serca fanów, a współczesny sposób nakładania barw dodaje tylko klasycznej kresce dodatkowego wdzięku.

Dwie kolejne opowieści pochodzą ze "Swamp Thing Annual #5" z roku 1989 i pozostają w dość ścisłym związku z mitologią Potwora z Bagien, co czyni je w pewnym stopniu niezrozumiałymi dla polskiego czytelnika. Pierwsza z nich, "Bracia", to wyrwany fragment większej całości, do tego w znacznym stopniu nawiązującym do ruchu "Dzieci Kwiatów" i wszelkich związanych z tym mitów i anegdot. Czyniąc bohaterem opowieści symbol Hippisów, lakę o imieniu Brat Power (będącą bohaterem prześmiewczych historii publikowanych przez DC w latach sześćdziesiątych) stara się on w pewien sposób rozliczyć tamtą epokę i ludzi. Historia sama w sobie jest ciekawa, niestety występuje tutaj cała masa postaci z regularnej serii "Swamp Thing", z której jak na razie w Polsce została zaprezentowany tylko i wyłącznie jeden tom. Co ciekawe, nie brak tu także postaci rodem z mainstreamowego DC, takich jak Batman czy też wersja bardzo popularnego w tamtym okresie Firestorma, czyli stworzony przez Johna Ostrandera "Elemental Firestorm". Można się również doszukać kilku smaczków, w tym okładki jednego z moim zdaniem najciekawszych komiksów lat siedemdziesiątych, "Green Lantern/Green Arrow #89". Sama opowieść przypadła mi do gustu mimo tego, ze wiele faktów pozostaje dla mnie niezrozumiałych. Dodatkowo została ona zobrazowana typowymi dla epoki rysunkami, przez co z pewnością można ja uznać za przedstawiciela modelowego mainstreamu w tym zbiorku.

O ile "Bracia" to przyjemna lektura i całkiem niegłupie czytadło, o tyle już druga historia ze wspomnianego annuala, "Drzewa jak Bogowie", przywodzi na myśl najlepsze odcinki "Sandmana". Całość jest niezwykle symboliczna, pełna metafor i nawiązań do mitologii przeróżnych cywilizacji, a także praktycznie wszystkich religii świata i to zaledwie na dziesięciu stronach. Głównym jej bohaterem jest profesor Jason "Floric Man" Woodrue, znany także w Polsce dzięki takim albumom jak "Czarna Orchidea" i "Saga o Potworze z Bagien". Jego próby zrozumienia roli roślinności w dziejach ludzkości i ich kreacjonistycznej roli wypełniają tą niezwykłą, bardzo klimatyczną opowieść, dodatkowo znakomicie zilustrowaną przez młodego wtedy jeszcze Mike'a Mignolę. Warto zaznaczyć, że była to, niestety, jak do tej pory jedyna współpraca tej dwójki twórców.

Następna opowieść przenosi nas do uniwersum innego, znanego również w Polsce dzięki "Księgom Magii" i filmowi kinowemu, bohatera DC - Johna Constantine'a. Historia rodem z "Hellblazer #27" jest samodzielnym tworem, który opowiada o samotności, ale również emocjonalnej znieczulicy. Bardzo smutna atmosfera jest w komiksie wszechobecna, a przygnębienie po lekturze utrzymuje się przez długi czas. Chwała twórcom, że postanowili przypomnieć tą niesłusznie zapomnianą opowieść. Klimat potęgują również rysunki Deva'a McKeana, którego szarpana kreska i brak konturu postaci sprawiają, że wszystko jest jakby zasnute mgłą, niedostępne, sprawiając, iż czytelnik czuje się jeszcze bardziej wyobcowany. Fani Johna choćby dla samego tego komiksu powinni kupić to zbiorcze wydanie.

Jednak z pewnością największą perełkę twórcy zostawili sobie na koniec. Bo jak inaczej nazwać efekt wspólnej pracy Matta Wagnera i Neila Gaimana, opowiadający historię spotkania dwóch... Sandmanów. Osoby zaznajomione z komiksami DC z pewnością orientują się, że już w latach 40tych wydawnictwo posiadało postać o tym pseudonimie. Był to niejaki Wesley Dodds, który walczył z przestępczością w masce gazowej, posługując się rozpylaczem środków nasennych. W "Dniach Pośród Nocy" zaprezentowana została opowieść o tym bohaterze, bardzo mocno powiązana zresztą z wydarzeniami rodem z pierwszego wydania zbiorczego "Sandmana". Mimo, że wyraźnie jej celem było wplecenie Morfeusza w koleje losów Doddsa, to jednak opowieść spokojnie może bronić się również jako samodzielny twór - jest to znakomity kryminał w stylu noir, ze świetnie opracowaną fabułą i potęgującymi nastrój rysunkami.

Bardzo dużym atutem tego zbiorku jest również komentarz odautorski - każda historia została takowym opatrzona. Dzięki temu możemy poznać kulisy prac nad poszczególnymi odcinkami.

Podsumowując, "Dni pośród nocy", mimo, że chwilami nierówne, są naprawdę ciekawą kolekcją, w przekrojowy sposób prezentującą starsze i mniej znane prace Neila Gaimana. Historie, mimo iż nie są bezpośrednio powiązane tematycznie łączy niesamowita, tak charakterystyczna dla Gaimana atmosfera. Polecam.

Artur "Articles" Skowroński

"Dni pośród nocy"
Tytuł oryginału: Midnight Days
Scenariusz: Neil Gaiman, Matt Wagner
Rysunki: Richard Piers Rayner, Dave McKean, Mike Hoffman, Mike Mignola, Steve Bissette, Kim DeMulder, John Totleben, Teddy Kristiansen
Kolor: Tatjana Wood, Dave McKean, Danny Vozzo
Okładka: Dave McKean
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont Polska
Kolekcja: Obrazy grozy
Data wydania: 17.03.2008
Wydawca oryginału: DC Comics - Vertigo
Data wydania oryginału: 1999
Liczba stron: 160
Format: 17,6 x 26,6 cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 69,00 zł