Komiksowe antologie

"A1 Atomeka Big Issue: 0"

 

Pół godziny szukałem na sieci okładki do tej antologii - bezskutecznie. Problem w tym, że znaleźć można bez trudu trzy wersje, ja mam czwartą. Nie wiem, czy to jakiś biały kruk (okładka jest w sumie biała), czy efekt zamawiania w przedsprzedaży, wychodzi na to, że sam muszę wyprodukować obrazek. Zeszyt zawiera 6 historii, a nazwiska zebranych tu twórców są znane w komiksowym światku. Mimo wszystko całość nieco rozczarowuje. Takie opinie spotyka się także w zagranicznych recenzjach, choć trzeba przyznać, że zdarzają się entuzjastyczne komentarze. Poniżej krótki opis każdej opowieści. Wszystkie są czarno-białe (Shark-Man po prawdzie jest szary).

 

1. "The Bojeffries Saga" (epizod 1) - Alan Moore, Steve Parkhouse, 4 strony

Zawsze miło, kiedy zbiorek zaczyna się od komiksu Alana Moora. "Bojeffries" to trzeci (obok "V for Vendetta" i "Marvelman'a") komiks Moore'a dla brytyjskiego "Warriora". Od razu zaznaczę, że to bardzo lekka, łatwa i przyjemna opowiastka, choć końcówka tej czteroplanszówki mnie szczerze rozbawiła. Rzecz jest o polowaniu na nietoperze, choć stanowi też prolog do kolejnej, nieco dłuższej historii, także zamieszczonej w "Big Issue 0". Wydawnictwo zaklina się, że prolog ten jest niedostępny nigdzie indziej, co zapewne ma skłonić kolekcjonerów wszystkiego, co wyszło spod ręki Moore'a do zakupu. Nie powiem -rozczarowani chyba nie będą.

 

2. "The Bojeffries Saga" (epizod 2) - Alan Moore, Steve Parkhouse, 13 stron

No i główny punkt programu - opowieść o zawziętym poborcy czynszu, przedstawionym pokrótce już w uprzednio opisanym epizodzie. Ponieważ większość czytelników kupi zbiorek pewnie ze względu na Moore'a, powinienem napisać pewnie coś więcej. Problem w tym, że nie bardzo jest co pisać. Ten scenarzysta jest znakomity, nawet gdy robi chałturki, więc czyta się to miło i przyjemnie. Poza tym raczej nic odkrywczego tu nie dodam. Jeśli idzie o stronę graficzną, to Steve Parkhouse jest bardzo dobry w tym, co robi. Ciekaw jestem, czy nie inspirował się trochę "Ici Meme" Tardi'ego, kreując postać rentman'a, ale nawet jeśli nie, to i tak wyszło mu fajnie. Polecam, szczególnie jeśli komuś podobało się "Top 10".

 

3. "Kathleen's House" - Steve Dillon, 5 stron

Rzutem na taśmę do zbiorku została włączona krótka historia Steve'a Dillon'a ("Kaznodzieja", "Punisher"). W zapowiedziach jej nie było. Paradoksalnie, jest to jedyna historia, dla której naprawdę warto trzymać tę antologię w kolekcji. Po pierwsze - Dillon jest znakomitym rysownikiem. Po drugie - zaprezentował tutaj styl graficzny daleko odbiegający od tego, co znamy w Polsce. No i wreszcie - scenarzystą jest jeszcze lepszym niż rysownikiem, przynajmniej w zakresie krótkich historii. Komiks opowiada o Irlandczyku z Dublina, którego dziewczyna wyemigrowała do Bostonu. Jest opowiedziana tak sugestywnie, jakby autor przedstawiał swoją własną historię i porusza takie struny w czytelniku, że doprawdy nie rozumiem jak taka perełka zaplątała się pośród tego zlepku amerykańskiej masówki.

 

4. "Shark-Man" - Ronald Shusett, Steve Pugh, 12 stron

Dziw bierze, że trzeba było dwóch zawodników by wyspawać taką opowiastkę. Oszczędzę czytelnikom Kazeta detali fabuły, powiem tylko, że tytułowy Shark-Man, to bogaty przedsiębiorca, który w wolnych chwilach przebiera się za Krokodyla, wróć - Rekina, aby ścigać podwodnych bandziorów i wszelkiej masy szumowiny morskie. Nawet nie chodzi o porażającą oryginalność tego pomysłu, tylko o niezwykły fakt, że nawet gdyby ten komiks ukazał się 50 lat temu, to i tak byłby anachroniczny w tym, co prezentuje. Jedyne, co ratuje ten pasztet, to pieczołowite rysunki starannie przygotowane w odcieniach szarości (w "Świętym od Morderców" Pugh tak się nie wykazał). Szczególnie ta miła dziewczyna na prezentowanym obok fragmencie planszy. Ewidentny zapychacz.

 

5. "A Flaming Carrot Unsolved Mystery" - Bob Burden, 4 strony

Krótka opowieść, a przy tym najbardziej zagadkowa z całego zbiorku. Tak absurdalnego, a przy tym zupełnie naturalnego humoru dawno nie widziałem. W dodatku to jest pokazane tak niby poważnie, nic nie wskazuje czytelnikowi, że dany moment jest śmieszny. Zresztą w realiach komiksu wcale nie jest, ale realia tego komiksu to jakieś dziwactwo. Być może te 4 plansze pokazane w jakimś szerszym kontekście świata, w jakim dzieje się akcja mają lepsze uzasadnienie, bo w tym momencie nie wiem, czy Flaming Carrot to postać z potencjałem, czy totalny niewypał. Rysunki sympatyczne, szczególnie że w scenariuszu nie zabrakło ładnych dziewczyn kręcących się w sielankowych plenerach. Do przetrawienia.

 

6. "Survivor" - Dave Gibbons, Ted Mc Keever, 10 stron

Komiks ten reklamowany jest nieoficjalnie jako najlepsza historia o Supermanie bez Supermana. Być może coś w tym jest, w końcu nie byle kto wziął się tu do roboty. Superman jest dość dobrze rozpoznawalny i chyba tylko kwestie praw autorskich nie pozwoliły nazwać go po imieniu. Rzecz jest w tym, że autorzy komiksu zastanawiają się, jak może czuć się człowiek, który nie odczuwa bólu, nie stawia czoła codziennym ludzkim problemom, a jednak wszystko, co go otacza jest powszednie, zwyczajne. Mam wątpliwości czy taka dogłębna analiza, zakładając nawet, że jest psychologicznie wiarygodna jest w ogóle komuś potrzebna. Aż chciałoby się powiedzieć obu artystom słowami Mr. One Thousand z komiksu Daniela Clowesa - "Zróbcie lepiej coś użytecznego ze swoim życiem, panowie". W końcu tyle wartościowych komiksów zostało jeszcze do narysowania.

Całość prezentuje się fajnie jako ciekawostka, ale nie przeceniałbym wagi tego albumiku. Z pewnością nie jest to najlepsza antologia zeszytowa, jaka kiedykolwiek powstała, a takie opinie też można spotkać w Internecie. Jest to, za to przegląd prac kilku spośród najpopularniejszych twórców komiksu publikujących obecnie i patrząc w ten sposób - warto ten zbiorek choćby pobieżnie przekartkować.

 

 

Arek Królak

"A1 Atomeka Big Issue: 0"
Autorzy: Moore, Parkhouse, Dillon, Shusett, Pugh, Burden, Gibbons, Mc Keever
Wydawca: Atomeka
Data wydania: lipiec 2004, Los Angeles
Cena: 4,99USD
48 stron, czarno-biały