Nowości z USA - zeszyty

 

1. "Mu" #2
Manson Khan, Andrew Dabb (scen.), Mark Lee (rys.)
Devil's Due Publishing, grudzień 2004
ocena: 3,5

Całkiem nieźle. Fabuła przypomina trochę "Władcę Pierścieni": mroczny bóg ma powrócić po tysiącu lat uwięzienia, pewien mag próbuje dotrzeć do Norii, by ostrzec elfów i poprosić ich o pomoc w powstrzymaniu zła, a pomaga mu mężczyzna, którego ojciec (nim zginął z rąk tajemniczej persony ze szkarłatnym mieczem) był władcą jednej z krain Mu. Ogólnie czyta się przyjemnie, kreska i kolory na dobrym poziomie (choć wśród postaci pojawiają się czasem spore dysproporcje), ale na czwóreczkę to wciąż trochę za mało.

2. "Adam Strange" #4 /8
Andy Diggle (scen.), Pascal Ferry (rys.)
DC Comics, 29 grudzień 2004
ocena: 2,5

Tak, jak przewidywałem, istota, która złapała (a później broniła) Adama - teraz uratowała go przed ścięciem (teleportując do swego apartamentu), by następnie pozwolić mu odejść. Nie zrobiła tego jednak bezinteresownie - wszystko to jest podporządkowane zamysłom jej tajemniczego, potężnego "pana". Strange natrafia na starą, opuszczoną kosmiczną stację badawczą oraz ukrywającą się w jej wnętrzu grupę Omega Men, dla których okazuje on się być Wybrańcem, mającym pomóc w zwalczeniu nadciągającego zła... Średnio-słaby dalszy ciąg średnio-słabej opowieści.

3. "Strange" #3
J. Michael Straczynski, Sara Barnes (scen.), Brandon Peterson (rys.)
Marvel Comics, 29 grudzień 2004
ocena: 3

Z całkiem nieźle zapowiadającej się historii okaleczonego (fizycznie i psychicznie) chirurga zrobiła się przeciętna bajka o człowieku, który jest niewiadomo czemu obserwowany od dzieciństwa, jako potencjalny "wybraniec" (czy jakkolwiek by go nie nazwać) i który nie wiedzieć jak i dlaczego zostaje wciągnięty w jakieś dziwne roszady światów z równoległych wymiarów... Po Adamie, kolejny Strange (teraz Stephen) i kolejny "wybraniec"... Ech...

4. "The New Invaders" #5: "Blood (part 2 of 2)"
Allan Jacobsen (scen.), C.P. Smith (rys.)
Marvel Comics, 15 grudzień 2004
ocena: 2

Jak to kiedyś powiedział ffreak: bierzesz ten komiks, idziesz do ubikacji i masz papier toaletowy. Moja szczera nadzieja na rychłe zakończenie tej serii gasła z każdą kolejną stroną, targana beznadziejną kreską, lichymi dialogami i pożałowania godną namiastką fabuły. A w przygotowaniu następny epizod: "Oil & Water" (trzy zeszyty) - aż strach się bać...

5. "The New Invaders" #6: "Oil & Water (part 1 of 3)"
Allan Jacobsen (scen.), Jorge Lucas (rys.)
Marvel Comics, 19 styczeń 2005
ocena: 2,5

Zmiana rysownika jakoś szczególnie na jakość graficzną komiksu nie wpłynęła, choć kreska Lucasa nie jest aż tak rażąca jak Smitha. Fabularnie wciąż słabiutko - zaczyna się walką z Pteroristami, kończy starciem z Wolverinem... Kiszka.

 

6. "Madrox" #5 /5: "Once Burned, Twice Shy"
Peter David (scen.), Pablo Raimondi (rys.)
Marvel Comics, 19 styczeń 2005
ocena: 4

Ostatni zeszyt bardzo przyzwoitej serii - moim zdaniem jednej z najlepszych, jakie wydał ostatnio Marvel. Ciekawa (choć nie porywająca i chwilami przegadana) historia, solidne rysunki, zabawne teksty i sytuacje - krótko mówiąc: lekko, łatwo i przyjemnie. Polecam.

7. "Fierce" part 4/ 4
Jeremy Love (scen.), Robert Love (rys.)
Dark Horse Comics, 29 grudzień 2004
ocena: 2

Zakończenie serii, na które trzeba było czekać 3 miesiące... i które (podobnie jak wcześniejsze zeszyty) na czekanie nie zasługiwało. Przyznam, że raz mnie pan Love zaskoczył, ale poza tym jednym momentem, komiks jest naciągany, nudny, infantylny, przegadany, ocenzurowany i kiepsko narysowany...

8. "Ultimate Nightmare" #4 /5
Warren Ellis (scen.), Trevor Hairsine (rys.)
Marvel Comics, 3 listopad 2004
ocena: 4

Grupa Nick'a Fury odkrywa, że miejsce, w którym znalazły się obie grupy, to "fabryka" radzieckich podróbek Kapitana Ameryki, stworzonych do walki z nim i "wyposażonych" w elementy czegoś, co przed laty spadło na Syberię. Tymczasem X-Men docierają do serca bazy i źródła tajemniczego sygnału... Z niecierpliwością czekam na ostatni zeszyt i konkluzję tej historii, gdyż jest to moim zdaniem - obok "Madroxa" - najlepszy obecnie tytuł spod znaku Marvela.

9. "Fathom: Dawn Of War" #3 /3: "Black Mark"
J.T. Krul, Michael Turner (scen.), Talent Caldwell (scen., rys.)
Aspen Comics, grudzień 2004
ocena: 2

Kolejny słaby finisz równie słabej mini-serii. Bardzo przeciętnie narysowane, nudne i - nie wiedzieć czemu - "to be continued in the brand new Fathom #1, coming in 2005!". Dlaczego nie napawa mnie to entuzjazmem...?

 

10. "Small Gods" #5: "Dead Man's Hand" part 1 /5
Jason Rand (scen.), Juan E. Ferreyra (rys.)
Image Comics, listopad 2004
ocena: 4

"Dead Man's Hand" to zupełnie nowa historia, związana z "Killing Grin" tylko tym, że jej główny bohater (Robert Pope) posiada niecodzienne "zdolności", które przysparzają mu poważnych kłopotów. Robert zarabia na życie grając w pokera. Czytając w myślach swych przeciwników, zna ich karty i najbliższe ruchy, dzięki czemu ogrywa ich do suchej nitki. Niespodziewanie, pewnego wieczoru zjawia się u niego ktoś, kto zna jego tajemnicę i składa mu propozycję nie do odrzucenia... Fabularnie zapowiada się interesująco, graficznie trzyma dotychczasowy poziom (ciekawe ujęcia, dbałość o szczegóły, fajna okładka), do tego zabawna bonusowa opowiastka (raport policjanta z konfrontacji z przestępcą... a raczej porównanie raportu z faktycznymi wydarzeniami) - ogólnie mocna czwóreczka.

Piotr "Dr_Greenthumb" Sujka

 

Ashes 1
G. Sanchez (scen.), L. Ordaz (rys.), O. Rodriguez (kol.)
Damage Comics, grudzień 2004
Ocean: 4

Komiks z małego niezależnego wydawnictwa, ale wbrew pozorom zasługujący na uwagę. Pierwsza część historii przewidzianej na 5 zeszytów, która początkowo planowana była jako scenariusz filmowy, ale w wyniku niepowodzeń w Hollywood ostatecznie stała się komiksem. Autorzy po raz kolejny próbują podejść do tematu wampiryzmu. Robią to jednak w sposób odbiegający od dotychczasowych spojrzeń, jak gdyby chcieli powtórzyć sukces Nilesa i Templesmitha. Również rysunki i kolorystyka pragną nawiązać do prac tej dwójki.
Ich wampiryzm nie jest romantyczny, a wampiry pozbawione są licznych cech przypisywanych przez legendy - nie żyją wiecznie i nie hipnotyzują. Pierwszy zeszyt to opis polowania. Nocny klub, koleś nabrany na prosty trik. Potem ze skręconym karkiem zaciągnięty do kibla, gdzie przy pomocy korkociągu zostaje opróżniony. I byłaby to zwykła noc, gdyby ofiara nie okazała się gliniarzem, a w klubie nie trwała właśnie obława. Tym razem udaje się ujść cało, ale czy policja nie jest już na tropie wampira? O tym zapewne w kolejnych częściach.

 

Bloodrayne: Skies Afaire 1
O'Connell, Stevenson (scen.), Molenaar (rys.), Galli (tusz), Blond (kol.)
Echo 3 Worldwide, grudzień 2004
Ocena: 2

Jak ktoś uwielbia produkcje typu Soul Saga, czy też Silent Hill, albo gra w gry komputerowe, to znalazł właśnie coś dla siebie. Kolejna produkcja na podstawie gry. Tym razem mamy do czynienia z dhampirzycą (półwampirem, półczłowiekiem) walczącą z podobnymi sobie, w Niemczech pierwszych lat dyktatury nazistowskiej. Wróg z dzieciństwa powraca. Intrygujące sceny walk na sterowcu mają dodatkowo uatrakcyjnić produkcję.
Jest to komiks znacznie bardziej udany niż wiele innych komiksów-adaptacji, a zaistnienie w okresie, gdy do kin wchodzi również film na podstawie gry, daje szanse na sporą promocję i zainteresowanie fanów tą formą prezentacji ich ulubionej bohaterki.

 

Breach 1
B. Harras (scen.), M. Martin (rys.), A. Lopez (tusz)
DC Comics, styczeń 2005
Ocena: 3

W ostatnich latach DC próbuje usilnie znaleźć nowych rozpoznawalnych bohaterów, sięgając po tematy do tej pory nie poruszane lub podchodząc do nich w nowy sposób. Taką próbą jest również Breach, który opowiada historię amerykańskiego żołnierza. Major Adams stał się ofiarą eksperymentów armii amerykańskiej w czasach Reagana. W wyniku wybuchu cząstek elementarnych jako jedyny przeżył katastrofę w ośrodku badawczym i jak to zwykle bywa w komiksach o superherosach zyskał nadludzkie zdolności. Zbudowany z cząstek elementarnych stał się wyłomem, który niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze - jego dotyk nie leczy, lecz zabija. Armia przystąpiła do eksperymentów na nim, które pozwoliły utrzymać go w stanie uśpienia przez ponad 20 lat, ale jak to zwykle bywa kiedyś nadchodzi dzień przebudzenia...

 

B. Pulido's Killer Gnomes
B. Pulido (scen.), E. Barrows (scen.)
Avatar Press, październik 2004
Ocena: 4

Senne prowincjonalne amerykańskie miasteczko. Klasyczna zabudowa przedmieść. Ogródki, w których lubiący porządek mieszkańcy ustawili ogrodowe krasnale - tytułowe gnomy. Ta idylla jak to przystało na dobre amerykańskie horrory nie potrwa jednak długo, gdyż gnomy okażą się żądnymi krwi potworami, a mieszkańcy i miasteczko ich kolejnymi ofiarami. Krwiożercze krasnale ogrodowe zaczną swoją rzeź od spokojnych staruszków pielęgnujących swoje ogrody, aby potem przejść do dzieci i kur domowych, a w końcu skończyć na zmęczonych pracą ojcach rodziny. I na nic się zda ofiarność jednej kury domowej (a może powinienem napisać pani domu), gdyż przygłupi policjanci nie dadzą jej wiary, ale za to dadzą się zarżnąć.
A gdy krasnale skończą już swoją robotę, to pozostawią za sobą kolejne opustoszałe miasteczko środkowoamerykańskie i posłusznie powrócą do furgonetki swojego obleśnego opiekuna, aby wyruszyć na podbój kolejnych sennych miasteczek.

 

Pigtale 1
O. Nedelcu
Image, styczeń 2005,
Ocena: 5

Coraz częściej Image sięga po tytuły objawiające zadatki na ambitne. Tym razem jest to autorski komiks, którego główny bohater jest nieudacznikiem poszukującym pracy. Oczywiście ma on również swoją muzę - Carmen, za którą wzdycha. Ma też marzenie, żeby tak jak ojciec zostać policjantem. Niestety jak dotąd nie udaje mu się odnieść sukcesu na żadnym z tych pól. Historia zaczyna się zawiązywać, gdy poniesiony ambicjami staje w obronie swojej muzy i bije przerośniętego gbura. Następnie jest zmuszony uciekać swoim skuterem przed ścigającą go bandą, aby w końcu trafić do płonącego laboratorium. Tam znajduje dziwne stworzenie, które niewątpliwie stanie się kluczem do ekscytujących przygód.

Paweł "Timof" Timofiejuk