"Farma Intelectual Life"

 

Gizicki mnie zabije. Obiecałem mu tę reckę gdzieś w okolicach kwietnia. Cóż, lepiej późno niż wcale, a i okazja ku temu znakomita, gdyż już za kilka dni na MFK będzie można kupić drugi tomik (?) z paskami Farmy.

Właśnie. Paskami.

W Polsce wciąż nie możemy narzekać na nadmiar dobrych komiksowych pasków, którymi codziennie raczyliby nas gazetowi wydawcy. Owszem, coraz śmielej pojawiają się w naszym kraju największe światowe sławy, jak Garfield, czy Calvin i Hobbes, owszem Egmont nawet wydaje albumy zbierające paski z tymi postaciami, ale rodzimi twórcy jakoś niechętnie po taką formę komiksowej ekspresji sięgają. Właściwie do głowy przychodzą mi tylko Kiełbus, Raczkowski (kiedy doczekamy się albumu?) i twórca "Dyniastego" Żejmo (który chyba na jakiś czas zawiesił działalność). To niezbyt wielu. Dlaczego tak jest? Może dlatego, że już sama forma paska nastręcza pewnych kłopotów - wcale nie jest łatwo na trzech, czterech kadrach zbudować zabawną, dobrze spointowaną historyjkę, co więcej założeniem stripów jest przecież regularność, a ta wymaga od autora nie tylko wyobraźni i pomysłowości, ale katorżniczej wręcz dyscypliny. Pewnie gdyby krajowe periodyki były bardziej zainteresowane publikowaniem takich komiksów, a twórcy mieli komfort pracy za przyzwoite pieniądze, rzecz wyglądałaby inaczej, a tak...

Są jednak osobnicy, których takie przeciwności losu nie zrażają. Mało tego tworzą oni częstokroć dla satysfakcji własnej i grupki fanów, a swoje produkcje wydają własnym sumptem. Wreszcie, jest wśród nich taki ktoś, kto postanowił, że właśnie w takiej formie zaprezentuje światu swoje paski. Wyjątek od wyjątków (masło maślane) - Daniel Gizicki.

Na samym wstępie ustalmy jedno - Gizicki nie umie rysować. Zresztą sam autor świadom swoich ograniczeń nie wciąga nas w oszukańczą grę, mamiąc sztuczkami z Photoshopa i pseudo-artystyczną (zwaną przez niektórych "artystowską") konwencją i stawia sprawę jasno - nieważna jest forma, liczy się treść. "Farma" jest w całości narysowana w komputerowym programie - Paincie, co rzecz jasna nie powala na kolana, ale dzięki prostocie i swoistej symbolice zupełnie wystarcza do w pełni satysfakcjonującego odbioru komiksu.

Na tytułowej farmie toczy się życie. Gizicki podkreśla w tytule, że to życie "intelektualne", bo chociaż spotkamy tu same zwierzęta, to niczym o Orwella, są one obdarowane dobrodziejstwem (bądź, jak niektórzy wolą - przekleństwem) mowy. I w pełni z tego dobrodziejstwa korzystają, prowadząc dysputy na tematy ważkie, jak i poruszając kwestie zdecydowanie bardziej przyziemne. Wspomniałem o Orwellu, bo chyba nie sposób odeprzeć skojarzeń nasuwających się w trakcie lektury, ale Gizicki wcale nie zamierza wykorzystywać swoich milusińskich do opowiadania historii wiekopomnych i skomplikowanych. Wręcz odwrotnie - nie raz i nie dwa sięga po banał, by uzmysłowić nam jak często banalne są rozmowy, które na co dzień prowadzimy. Bo chyba o tym, że Farma i zwierzaki ją zamieszkujące to sztafaż, obnażający intelektualną mizerię międzyludzkich pogaduszek, pisać nie trzeba? Teraz jak przystało na recenzenta z prawdziwego zdarzenia (bądź jak wolą niektórzy, internetowego krytyka machającego pindolem) jestem zmuszony użyć magicznej formułki - "I w tym właśnie tkwi siła tego komiksu". W tym, że obrazuje nam zwyczajność codziennych rozmów, uświadamia nam, że otaczają nas osobnicy z takimi samymi problemami, wreszcie utwierdza w przekonaniu, że przyszło nam żyć na takiej globalnej farmie, gdzie każdy najbardziej jest zainteresowany stanem własnego koryta. Gizicki co rusz posługuje się archetypami zwierząt, przedstawiając tym samym całą galerię ludzkich zalet i przywar. Okazuje się, że prosta forma mu w tym nie przeszkadza, a nawet okazuje się, z całą swoją surowością przekazu, pomocna. I to wszystko na zaledwie dwóch kadrach.

W wydanym w marcu zbiorku (mówimy rzecz jasna o publikacji powstałej z użyciem ksero i zszywacza) trafiają się stripy lepsze i gorsze. Tak, jak w życiu, kiedy miewamy lepsze i gorsze dni. Całość robi jednak wrażenie przemyślanej kompilacji bez przypadkowych, wrzuconych na siłę fragmentów. Szkoda tylko, że tak niewiele osób będzie mogło osobiście się o tym przekonać - nakład "Farmy" to zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy. Tych, którzy zapragną poznać bliżej menażerię Gizickiego zapraszam do kontaktu mailowego - [email protected]. Zainteresowanym podam namiary na autora. A wszystkim odwiedzającym zbliżający się MFK (jak to czytacie, to pewnie już trwa) radzę skierować swe kroki do stoiska Imago, gdzie będzie do kupienia druga (już drukowana) część "Farmy".

Sławek Kuśmicki

Farma Intelectual Life
Scenariusz/Rysunki: Daniel Gizicki