"Skąd się bierze woda sodowa... i nie tylko!"

 

Z syfonu. Woda sodowa brała się z syfonu. Zastanawiam się tylko, czy wszyscy wiedzą, o co dokładnie chodzi. Nie każdy musi przecież pamiętać wypełnione sprężonym gazem naboje, które sprawiały, że zwykła woda, umieszczona w specjalnym metalowym pojemniku, stawała się czymś więcej - wodą sodową! Swego czasu Baranowski zabrał swoich czytelników na przedziwną wyprawę w poszukiwaniu jej źródeł. Dziś, w czasach mineralizowanej wody i przeróżnych napojów gazowanych, wyprawa Kudłaczka i Bąbelka może nabrać dodatkowego znaczenia. Czy to jakiś dowcip? Ktoś mógłby zakrzyknąć: "Ależ wodzu, co wódz?", ale ja nie przeproszę. Oto wszystko, co myślę o jednym z klasyków polskiego komiksu.

A co na początek? Powiedzieć wam dowcip o gąsce Balbince? A może wcale nie chcecie poznać jego treści? Chciałbym zauważyć, że większa część żartu tkwi właśnie w tym, że tenże nie jest znany większości czytelników, przez co zdaje się być pewnym złudzeniem. Z drugiej strony, cały ten komiks można tratować jako jeden wielki, niekończący się żart.

Głównymi bohaterami tytułowej historii są nieustraszeni, błyskotliwi wędrowcy przemierzający bezkresne prerie: Bufallo-Kudłaczek i Bill-Bąbelek. Ten pierwszy jest długi i chudy, ten drugi krótki i gruby. Są wiernymi druhami, których uwodzi i przyprawia o drżenie uszu smak wody sodowej, nic więc dziwnego, że ruszają w tejże opowieści na poszukiwania źródeł ich ulubionego napoju. Droga okazuje się być pełna niespodziewanych spotkań pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia z najróżniejszymi mieszkańcami krain, które przyjdzie im przemierzyć. Nie omieszkam dodać, że na swej drodze stanie im nawet rysownik opisywanej historii.

Charakterystyczne postacie są prawdziwym złotem tego komiksu. Tuż obok nich kluczową rolę odgrywają dialogi. Baranowski bez dwóch zdań może być uznany za mistrza pióra, mistrza groteski, humoru. Krzywe zwierciadło, z jakim mamy do czynienia wkraczając w wykreowany przez niego świat niejednokrotnie okazuje się być zwierciadłem naszych codziennych przywar, a już na pewno absurdu słusznie minionej epoki. I chociaż autor prześmiewa czasy, w których przyszło mu tworzyć, to jednak można ten komiks swobodnie czytać bez wyżej wymienionego kontekstu. A jeśli pewne kwestie okazują się być w jakiś sposób nieczytelne, to należy odwołać się do najgłębszych pokładów własnego irracjonalnego poczucia humoru. Wtedy wszystko będzie klarowne. Tak jak to, że 1 + 0 = 10.

Skąd się wzięła "fata morgana"? Kto wymyślił sępa na pustyni? Do czego służą wielkie stopy Yeti? Dlaczego Nessie nie chce się oficjalnie ujawnić? Czy Ponury Krwiożerca i Krwiożerczy Ponurak cierpią na bezsenność? Kto nie chciałby poznać odpowiedzi na tak istotne i pełne bytowego irracjonalizmu pytania? Baranowski uchyla rąbka tajemnicy, lecz reszta leży już w kwestii wyobraźni i poczucia humoru czytelnika.

Interesującym posunięciem autora było pokazanie już na samym początku podróży naszych bohaterów całego jej przebiegu. W postaci sympatycznej mapki, którą ci dwaj otrzymują od wodza "Wielkiego Niepokoju" podczas "powitalnej kolacji, której nie było", zilustrowane zostają spotkania z kolejnymi bohaterami pobocznymi, gdzie każde okazuje się być kolejną stacją, na drodze prowadzącej do celu. Rzekłbym prosta gra planszowa, gdzie wyrzucenie dziewięciu oczek na kostkach do gry gwarantuje sukces.

Woda sodowa to nie wszystko, o co chodzi w tym albumie, ale jeśli ktoś przypuszcza, że w kolejności zapozna się z historią "Antresolka Profesorka Nerwosolka" jest w błędzie. Druga jego część to historie: "W pustyni i w paszczy" oraz "Za-gatki". Warto wspomnieć, że są to historie chronologicznie starsze, a właściwie chronologia ich ustawienia w tym albumie, jest odwrotna do ich powstawania.

W pierwszej z nich naszych bohaterów odnajdujemy gdzieś pośrodku bezkresu wód w trakcie poszukiwań "Lądu zaginionego świata". Misją Bąbelka i Kudłaczka jest opisanie żyjących tam zwierząt i przybliżeniem ich spragnionemu wiedzy czytelnikowi. Zaginiony świat faktycznie odnajdują. W paszczy wieloryba, trafiając tam niczym poszukujący Pinokia Gepetto.

"W pustyni i w paszczy" składa się z jednostronicowy rozdziałów, z których każdy stanowi odrębną przygodę dzielnych poszukiwaczy. W każdym spotykają oni innego osobliwego zwierza z przedziwnego świata, do którego niespodziewanie trafili. I tak dla przykładu udaje im się nawiązać kontakt z: kangurem desantowo-spadochronowym, wyjątkowym egzemplarzem długoszyjej żyrafy, czy planującym występ na olimpiadzie żółwiem.

"Za-gatki" to również zbiór jednoplanszowych historyjek z dobrze znanymi bohaterami. Tym razem odnajdujemy ich jako "sławnych rozwiązywaczy zagadek i detektywów": Sherlocka Bąbelka i Holmesa Kudłaczka. Przemierzający świat poszukiwacze prawdy starają się odpowiedzieć na najprzeróżniejsze, dręczące ich i ludzkość, pytania. I tak dla przykładu zgłębiają prawdę o tym, dlaczego ogórki nie lubią śpiewać, odnajdują zaginiony lont Stanisława Atlantyda, dowiadują się skąd bierze się wiatr. Poszczególne historyjki są zróżnicowane pod względem humoru. Jedne bawią bardziej, inne mniej.

Podróże Kudłaczka i Bąbelka pokazują wyśmienicie, że historie można oprzeć na najbardziej absurdalnych pomysłach. Od takich specjalistą jest Baranowski, w którego dorobku mamy wiele pozycji o podobnych charakterze. Poszukiwania źródeł wody sodowej cenię sobie jednak nader wszystko. Pozostałe dwie tracą na wartości o tyle, że nie są jedną całością, a bardziej rwanymi historyjkami. Chociaż one również dobrze poprawiają humor, to jednak wydają mi się być trochę mniej nasycone tą irracjonalnością, za którą lubię Baranowskiego.

Kreska autora jest bardzo charakterystyczna, bajkowa, barwna. Na kadrach widać dużą swobodę, jaką rysownik operuje podczas kreacji postaci i otoczenia. O ile w pierwszej części komiksu ("Skąd się bierze woda sodowa"), duże kadry ogląda się bardzo przyjemnie, o tyle w części drugiej ("W pustyni i w paszczy" oraz "Za-gatki") obrana konwencja jest troszkę mniej przyjemna dla oka. Wszystko dlatego, że przygody bohaterów przedstawione są na dużo mniejszych kadrach, z większą ilością detali. Z drugiej strony widać, że styl Baranowskiego ewoluował.

Moje stare wydanie komiksu o poszukiwaniu źródeł wody sodowej nie ma już nawet okładki, a i pierwsze jego strony są lekko zniszczone. Przyznam, że dawno temu był to dla mnie komiks częstego użycia. Dziś, pozostają wspomnienia, a dla odświeżenia pamięci także elegancka reedycja Egmontu, w której znajdują się tylko i wyłącznie przygody Bąbelka oraz Kudłaczka. Starszych czytelników przekonywać do tej pozycji nie trzeba, tych młodszych gorąco zachęcam. Baranowski bawi od lat równie dobrze.

Jakub "Tiall" Syty

 

Świetnie wydany album z przygodami dwóch największych aktorów teatru absurdu komiksów Baronowskiego, jakimi są Bombelek i Kudłaczek. Mimo upływu lat śmieszą dokładnie tak samo, niezależnie od wieku czytelnika. Porywająco zabawne dialogi, galeria przedziwnych postaci, rewelacyjne rysunki, Baranowski wie jak wykorzystywać komiksową formę dla jednego celu- bawienia czytelnika.

Karol Konwerski


Strzał w dziesiątkę. W jednym twardo oprawionym albumie znalazły się dwa znakomite, jeśli nie najlepsze, komiksy Baranowskiego, wcześniej nigdy razem nie publikowane. Baranowski to mistrz komiksu, fantazyjnej grafiki, narracyjnych pomysłów i wspaniałej zabawy słowem. Lektura obowiązkowa nie tylko dla kolekcjonerów.

Piotr "Błendny Komboj" Sawicki

 

"Skąd się bierze woda sodowa"
Scenariusz: Tadeusz Baranowski
Rysunki: Tadeusz Baranowski
Wydawca: Egmont Polska
Kolekcja: Klasyka Polskiego Komiksu
Data wydania: 05.2004
Poprzednie wydanie:
Liczba stron: 88
Format: 21 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 29,90 zł