"Nerwolwer:
Wypił o jedną lufę za dużo"

 

Wygląda na to, że "Ratman" dobrze się sprzedawał, gdyż już po połowie roku Kultura Gniewu wydaje kolejny komiks jego twórcy. Mógłby ktoś powiedzieć, że mimo, iż Ratman pojawia się na okładce, komiks nie ma z nim nic wspólnego (pojawia on się tylko tam), lecz byłaby to nieprawda. Co prawda przygody szczura w pelerynie nie zawsze były pisane przez Niewiadomskiego, ale zawsze zachowywały wspólny styl. I podobnie tworzony jest "Nerwolwer".

Już sam "origin" tytułowego bohatera z grubsza mówi czytelnikowi, czego może spodziewać się po komiksie. Bo czego możemy spodziewać się po przygodach istoty, która w wyniku wybuchu atomowej kuchenki mikrofalowej powstała z połączonych molekuł krasnala i rewolweru? Co to mają być za przygody, których miejscem jest wszechświat powstały z kuchni, w której dokonała się wspomniana nuklearna katastrofa? Powiem tak: jeśli szukacie realistycznych komiksów, to szukajcie dalej.

Niewiadomski powoli wyrabia sobie opinię twórcy czującego się lepiej w oparach absurdu, jednocześnie nie unikając w swych komiksach kontaktów z rzeczywistością. Tak było w "Ratmanie" i podobnie jest w "Nerwolwerze". Także teraz przedstawił nam odrealniony świat, z którym możemy pewien czas obcować, a i tak występy tak dziwacznych postaci, jak Don Chlebuś, czy Fryderyk Znicze będą zaskakiwać. Jak jednak podpowiada nam nazwisko drugiej postaci, nie wszystkie pomysły pozostają bez związku z rzeczywistością. Część z nich to w humorystyczny sposób przetworzone motywy z historii, kultury, czy polityki. I jest to zwykle zrobione pomysłowo i oryginalnie. Rzeczy, które już znamy, na kartach komiksu Niewiadomskiego ukazują nam się w wariacjach niejednokrotnie zaskakujących i, co zwykle za tym idzie, zabawnych. Tu jednak wypada zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, jak już mówiłem, komiks ma swój specyficzny, absurdalny styl i taki też jest rodzaj humoru. Mimo, że pomysły mają swe źródło w rzeczywistości, rozbawią one raczej tych, którzy wolą absurdalny dowcip.

Po drugie, nie spodziewajcie się głębszych treści przenoszonych pod przykrywką nonsensu. Znane z rzeczywistości motywy zostały w znakomity sposób przetworzone, dostarczając wiele zabawy czytelnikowi, ale to wszystko. Jest mały wątek o komisji śledczej, ale to wcale nie znaczy, że będzie on czymś więcej niż tylko żartem. Jak w "48 stronach" (choć oba komiksy są bardzo różne) dowcip pozostaje dowcipem (często bardzo dobrym), ale niczym więcej. Zaś grubą przesadą wydaje mi się stwierdzenie Rafała Skarżyckiego, iż autor wiedzie nas ku poznaniu Bytu.

Skarżycki określa też "Nerwolwera" mianem komiksu prawdziwie metafizycznego. Tu trzeba powiedzieć, że tkwi w tym ziarno prawdy. Bo może i nie jest on taki metafizyczny, jak tego chce Skarżycki, ale trudno, w pewnym stopniu, odmówić tego historii "Nerwolwer wypił o jedną lufę za dużo i przeniósł się w inny wymiar", czy też paru kadrom z innych opowieści. Czytając ją, wydaje się, jakby była tworzona "na żywo", jakby autor przenosił wytwory swej świadomości (lub też i podświadomości) natychmiast na papier, będąc jednocześnie pod działaniem pewnych ciekawych środków;) Taki swoisty komiksowy freestyle. Nie sądzę, żeby akt twórczy odbył się w ten sposób, jednak historię tak się odczuwa. Tak właśnie sugestywnie Niewiadomski oddał stan świadomości spitego Nerwolwera.

A doskonale pomógł tu minimalistyczny rysunek. Jest prosty, a jednocześnie charakterystyczny. Te poważne twarze, powykręcane stwory, uproszczona wizja wszechświata złożona z pięcioramiennych gwiazdek i sierpowatego księżyca o ludzkim obliczu, tło tworzone za pomocą kilku poziomych kresek - a więc styl rysowania różny od powszechnego kanonu - stanowią znakomitą oprawę absurdu panującego w świecie Nerwolwera. Doskonałym przykładem jest widniejący na ostatniej stronie okładki Lunetyk - po prostu urzeka prostotą. Jednak prostota prostotą, minimalizm minimalizmem itd. itp., ale dlaczego Nerwolwer czasem składa się z rewolweru i lewej dłoni, a innym razem owa dłoń jest prawa? Tego niestety nie wiem.

Jak napisałem, "Nerwolwer" przypomina "Ratmana", jest zrobiony w podobnym stylu. I mimo, że "Ratman" wygrywa ze swym młodszym bratem, to wciąż "Nerwolwer" pozostaje bardzo dobrym komiksem. Głównie, dzięki połączeniu nietypowej kreski i absurdalnego scenariusza, które tworzy zeszyt inny niż te, spotykane zwykle na półkach. I choćby dla tej oryginalności warto się w "Nerwolwer" zaopatrzyć.

Damian "hans" Handzelewicz

Nie jest to raczej komiks na miarę Ratmana. Może czas zacząć tworzyć w kolorze, tak jak te przykładowe plansze na serwisach? Tak czy inaczej - miłośnicy twórczości Niewiadomskiego nie będą żałować, a reszta niech lepiej podejmie decyzję na podstawie recenzji hansa.

Arek "xionc" Królak

Scenariusz: Tomasz Niewiadomski i Tomasz Stawiszyński
Rysunki: Tomasz Niewiadomski
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: 03.2004
Liczba stron: 64
Format: 17,5 x 25 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: salony prasowe i księgarnie
Cena: 12,00 zł