"Gaston tom 4"

 

Zacznę od przedstawienie bohatera. Gaston to niewyobrażalnie leniwy i beztroski pracownik redakcji pewnej gazety. Domyślnie zapewne chodziło o pismo, na łamach którego był publikowany. Oprócz tego Gaston jest niezwykle utalentowanym wynalazcą i usprawniaczem, którego całkowicie nie zrażają wszelkie niepowodzenia.

Większość pasków dzieje się właśnie w redakcji, podobnie jak np. większość pasków Dilberta dzieje się w biurze. O ile wiem Amber nie wydaje Dilberta w linii "dla młodych czytelników", ale też Gaston nie jest tak cyniczny w obnażaniu ludzkiej głupoty i niekompetencji. Można powiedzieć, że autor Gastona nie szarpie się z rzeczywistością.

Rysunki Franquina (wspiera go Jidehem) znakomicie się tu sprawdzają. Mimo, że seria stanowi już klasykę gatunku, to nie wyglądają one ani trochę archaicznie. Na pierwszy rzut oka nieporządne, po bliższym przyjrzeniu pokazują, że każda kreseczka jest tu na swoim miejscu. To miły kontrast z nawałem komiksu gazetowego, gdzie wszystkie postaci chodzą i rozmawiają stale z zamkniętymi oczami (porównajcie sami).

Jednym z głównych bohaterów jest tu Fantasio, znany też z serii "Spirou et Fantasio", a i sam Spirou się też pojawia, choć tylko gościnnie. Fantasio (na szczęście Motopol oszczędził nam egmontowskiego "Fantazjusza") jest tu przedstawiony jako anioł cierpliwości, który toleruje, choć z trudem, kolejne wybryki głównego bohatera, więc mimo że w drugiej słynnej serii Franquina (obecnie kontynuowanej przez duet Tome - Janry) pozostaje on zdecydowanie w cieniu Spirou i nie budzi zbyt dużej sympatii czytelnika, tutaj ma szansę się zrehabilitować i pokazać z lepszej strony. W ogóle, całe to uniwersum Spirou to ciekawy pomysł i każdy z albumów wart jest poznania, wliczając w to popularny odprysk "Le Petit Spirou" wydawany od wielkiego dzwonu przez Egmont pod zatrważającym tytułem "Mały Sprytek" (i ja naprawdę życzę Egmontowi małego sprytku przy spalszczaniu kolejnych imion).

Francuski komiks humorystyczny nie cieszy się u nas dużą estymą. Doskonale to rozumiem - ceny komiksów są dla większości czytelników takie, że po zakupie mało komu jest do śmiechu. Jednak na Warszawskich Spotkaniach Komiksowych można było kupić najnowszy album serii po promocyjnej cenie i myślę, że była to na tyle atrakcyjna oferta, że ten kto skorzystał - nie żałuje.

Szkoda, że Gaston nie ukazuje się teraz chyba w żadnym piśmie. Moim zdaniem bije takiego "Hagara", "Jeremiego" i szczególnie "Obywatela Psa" na głowę. No, ale przynajmniej mamy wydania albumowe i jeśli ktoś naprawdę będzie chciał to przeczytać, to nie może mówić, że nie miał okazji. A w większej dawce łatwiej wczuć się w atmosferę francuskiego biura, gdzie można gotować, grać na instrumentach muzycznych, hodować homara, ale pracuje się raczej niewiele (i niech ktoś powie, że stereotypy nie są śmieszne).

Ze stopki wynika, że tytuł oryginału to "Gaston No 5" - nie wiem czy to błąd w druku, czy rzeczywiście numeracja się przesunęła z jakiegoś powodu względem wydania francuskojęzycznego (choć z tyłu okładki są zdjęcia oryginalnych albumów i niby wszystko się zgadza). Mam tylko nadzieję, że wszystkie albumy będą w końcu dostępne na naszym rynku, a kto wie, może też zobaczymy kiedyś albumy z przygodami (tfu!) Sprycjana i Fantazjusza…

Arek "xionc" Królak

"Gaston" tom 5
Scenariusz: Andre Franquin
Rysunki: Andre Franquin
Tłumaczenie: Magdalena Cholewa
Wydawca: Motopol - Twój Komiks
Data wydania: 02.2004
Wydawca oryginału: Dupuis
Data wydania oryginału:
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 16,90 zł