Ameryka inaczej

W dziale "Ameryka inaczej" raczej nie zawita mainstream, superherosi czy nawet Vertigo, a znajdą się komiksy, o których istnienie komiksowej Ameryki zajadli frankofile nawet nie podejrzewają. Nazwijmy je dla tych co maja potrzebę szufladkowania informacji - komiksy niszowe.
Mam szczerą nadzieję, że może wydawcy zerkną przychylnym okiem na te komiksy, których wielu czytelnikom brak w Polsce, a wielu więcej nawet nie wie, że im ich brak.


Blankets

scenariusz/rysunki: Craig Thompson
wydawca: Top Shelf Productions
cena: $29.95
liczba stron: 592
kolor: czerń i biel

Blankets jest wielkim komiksem. Bynajmniej nie dlatego, że ma niemal 600 stron i waży ponad kilogram. Jest wielki, bo Craig Thompson rewelacyjnie opowiedział historię swojego dzieciństwa, swojej pierwszej miłości i swojej wiary. Opowiedział oczywiście nie wszystko i specyficznie, ale za to jak!

To komiks niezwykle precyzyjnie pomyślany, subtelnie opowiedziany, poruszający. Pozostaje po przeczytaniu, niczym historia z własnego dzieciństwa, z własnego życia, bo tak ludzka, że chce się ją przywłaszczyć, przeżyć samemu.

O czym opowiada Thompson?

Craig wychował się wraz z bratem w purytańskiej rodzinie, w małym miasteczku w Central Wisconsin. Ta część historii, zwłaszcza jego wspólne przygody z bratem przewija się przez całą fabułę, często w formie retrospekcji. Te opowieści z dzieciństwa są proste, ale cholernie ujmujące, autentyczne i często niepowtarzalne. Znowu potwierdza się fakt, że życie wymyśla najlepsze historie. Dzięki mistrzowskiej subtelności w narracji Thompsona czyta się je znakomicie. I nie ma znaczenia czy dzieciaki bawią się w sztorm wokół łóżka, czy sikają na siebie czy próbują śnieżną pokrywę. Nie ma znaczenia, bo Thompson wszystko zamienia w magiczna treść o dzieciństwie.

Craig zakochuje się też pierwszy raz. Ten proces, cały związek jest dokładnie przedstawiony. On nie jest tylko zarysowany w komiksie, on się w nim dzieje, zaczyna, rozwija, trwa, nie ma tu niedopowiedzeń fabularnych. Thompsonowi nic nie umyka, świetnie wszystko przelał na karty swojej opowieści. Zostajemy doskonale zaspokojeni fabularnie. Romantycy będą zachwyceni, cynicy przynajmniej zaciekawieni.

Craig zmaga się też z wiarą w Boga. To istotny element Blankets, jego życia. Kiedy jest dzieckiem przyjmuje ją niemal mistycznie, bezkrytycznie i dosłownie. Postacie jego rodziców strażników wiary i miejscowego przewodnika duchowego ciekawie komponują się z jego przeżyciami, katalizują to co nieuchronnie wybucha, bo Craig z czasem dorasta. Thompsonowi udało się połączyć rozwój duchowy wpleciony w dzieciństwo i lata młodzieńcze z fabularnym wątkiem miłosnym. Wszystko co dzieje się w jego duszy, w jego rodzinie, w jego życiu na przestrzeni lat buduje jego postać, osobowość, jego emocje, wreszcie buduje jego związek z kobietą.

Thompson zręcznie opowiada też o rodzinie, właściwie o dwóch - własnej i swojej dziewczyny. Stosunki, rozpad, trwanie. Cała galeria postaci i zachowań rodzinnych.

Blankets narracyjnie i rysunkowo płynie, czytelnik razem z nim. Trwają rozmowy, spotkania, wspólne chwile, rodzinne przypadki, pocałunki, spacer po śniegu, sztorm wokół łóżka... Świetne kadrowanie, bardzo sprawna, delikatna choć często gruba kreska. W tym komiksie jest życie, utrwalone ulotne chwile płyną prowadzone finezyjnie i kiedy nagle wszystko się kończy, chcemy więcej. Thompson potrafi pokazać życie tak, że jesteśmy w stanie świetnie się w nie wczuć, poznać, zatęsknić.

Postacie są kompleksowe, pełno wymiarowe niczym wydarte misternej powieści o dzieciństwie i dojrzewaniu. Można je polubić, niemal się z nimi zżyć. To zasługa precyzyjnej narracji i objętości historii. Chociaż gdyby Blankets miało i 1000 stron, to nadal miałbym ochotę na jeszcze.

Thompson świetnie poradził sobie w Blankets z czasem, wszystkie elementy fabularne tworzą spójną opowieść. Retrospekcje dopełniają akcję, tajemne kręgi dzieciństwa zakreślają swym subtelnym wymiarem kolejne punkty w rozwoju fabuły, w miłosnej historii jego pierwszego związku.

Mam problem z pełnym oddaniem tego wszystkiego co prezentuje Blankets. Po prostu sami przeczytajcie jeden z najlepszych komiksów 2003 roku, jeśli nie najlepszy. Jest w nim wiele ciszy, smutku, dobroci i miłości.

www.dootdootgarden.com
www.artbomb.net


Suckle: The Status of Basil

scenariusz/rysunki: Dave Cooper
wydawca: Fantagraphics Books
cena: $14.95
liczba stron: 136
kolor: czerń i biel

Jak ktoś lubi grzybki halucygenki to w tym komiksie odnajdzie ich istotę. Ja nie lubię, mam po nich wiatry, ale Suckle mi się podobał.
Żarcik niewinny. ;)

Komiks jest zakręcony, uroczy, zabawny, dziwaczny, seksualnie oniryczny, waginalnie tajemniczy.

Dave Cooper wykreował cały niezwykły świat pełen jeszcze bardziej niezwykłych zdarzeń. To jego pierwszy w karierze komiks (1996 r.). Rysunkiem operuje sprawnie, kreskę ma zwinną i tworzy nią ciekawe krągłości, obłości, bąble, purchle, ciecze... hmm twarze są bardzo ciekawe, ich emocje, no i cała postać głównego bohatera - Basila.

Basil rodzi się i zaraz potem wyrusza w podróż. Pełną seksu, miejskiego zgiełku, halucynacji, dziwnych przyjaźni i stosunków, czasem dosłownie międzyludzkich. Wszędobylska jest wagina, niczym przedmiot kultu, jego cel, powód poszukiwań - pokazana rysunkowo metaforycznie na tyle zręcznie, że wręcz subtelnie tajemniczo.

Cała seksualna, oniryczna, nawet psychodeliczna symbolika w połączenie z ciekawym rysunkiem, ciekawie wyrysowanymi postaciami i wartką akcją tworzy zwartą opowieść. Ja bym edukował nią młodzież, bo o dziwo jest dość subtelna i tajemnicza, niczym ten damski narząd, o którym opowiada. Napięcie i dynamizm, seksualność i świat wyobraźni napędzają ten komiks. A miłość i tak zwycięża. Hehe.

Dave Cooper musi być niewyżyty seksualnie skoro robi takie komiksy. I chwała mu za to, bo robi je bez krzywdy dla estetyki i wrażliwości odbiorcy.

www.davegraphics.com

Adam "mykupyku" Gawęda