"Granta Morrisona historia miłosna"

Moja dotychczasowa znajomość Granta Morrisona ograniczała się do dwóch tytułów: "JLA: Ziemia 2" i wciąż nie wydanego w Polsce "Arkham Asylum". Pierwszy był całkiem przyjemny, drugi wręcz zachwycający, wobec czego po "Kill Your Boyfriend" spodziewałem się co najmniej wysokiego poziomu. Jak się okazuje, otrzymałem o wiele więcej.

Sugerując się tytułem (i okładką), można pomyśleć, że jest to historia zdradzonej dziewczyny, w akcie zemsty mordującej swojego (teraz znienawidzonego) chłopaka, lub też inna tego typu sztampowa, oklepana, miłosna historyjka. I rzeczywiście - rzeczony nieszczęśnik ginie, tutaj jednak nie jest to konkluzja opowieści, lecz jej początek - początek miłości, która nie ma najmniejszych szans na przetrwanie, ani społeczną akceptację... Ale zacznijmy od początku...

Główną bohaterkę, Dziewczynę (the Girl), poznajemy gdy jedzie autobusem do szkoły. Jest w nim świadkiem kradzieży, dokonanej przez pewnego młodego, przystojnego mężczyznę. Później, spoglądając przez okno w klasie, widzi go po raz kolejny, dyskutującego z policjantem. Trzeci raz spotyka go wracając ze swoim chłopakiem do domu. Tam, przy obiedzie, wdaje się w kłótnię z rodzicami, po czym wychodzi ze słowami "już tu nie wrócę" na ustach. Udaje się do baru, gdzie po chwili pojawia się również tajemniczy nieznajomy z autobusu - resztę wieczoru spędzają razem. Kiedy Dziewczyna zwierza się Chłopakowi (the Boy) ze swoich problemów, ten bez namysłu proponuje rozwiązanie: "Let's kill your boyfriend!". Jak powiedział, tak zrobił - po tym morderstwie przychodzi następne, a później ucieczka od dotychczasowego życia, zakrapiana seksem, narkotykami, napadami, kradzieżami (w tym karawanu z pogrzebu) i wszelkimi możliwymi aktami wandalizmu. Zakończenie całej historii jest po części tragiczne (a jakże by inaczej!), a po części (pozornie) szczęśliwe, przy czym sporo jest w nim niejasności, niedomówień, które czytelnik sam musi sobie wyobrazić i zinterpretować.

Wydawać by się mogło, że nie ma w tej opowieści nic niezwykłego, jednak stwierdzić tak można jedynie w przypadku, kiedy potraktujemy "KYB" jak typowe "love-story" z odrobiną akcji. A siła tej pozycji tkwi nie w fabule, nie w wątku miłosnym, lecz w charakterze ucieczki zakochanej pary, w pobudkach kierujących ich poczynaniami. Rozterki Dziewczyny to nie (tak często spotykane i stosowane) problemy lub trudności w szkole, niewierny chłopak, ani brak zrozumienia ze strony otoczenia czy rodziny. Są za to nimi nauczyciele-hipokryci, szkoły funkcjonujące jako "fabryki robotów", w których "odzierają cię z człowieczeństwa, kawałek po kawałku, i zmieniają w nakręcaną zabawkę" (niczym "mechaniczne zwierzęta" Marilyna Mansona). Kościół działający w sposób sprzeczny z założeniami swego funkcjonowania, rodzice których bardziej interesuje "co powiedzą sąsiedzi?" niż zdanie ich własnej córki. Bohaterowie próbują wyrwać się ze świata, w którym zrobienie czegoś interesującego staje się przestępstwem, a kluczowe dla nich decyzje podejmują urzędnicy skrywający pod ubraniem damską bieliznę. Po drodze przyłączają się do anarchistycznej grupki rewolucjonistów, "artystów-terrorystów" (the "art-terrorists"), sprzeciwiających się ogólnie przyjętym w sztuce normom i schematom, zamierzających ukarać schodzącą na kulturowe psy Wielką Brytanię poprzez wysadzenie w powietrze części pewnego specyficznego wesołego miasteczka. Z początku wspólna podróż satysfakcjonuje obie strony, jednak po jakimś czasie Chłopak nie może już znieść bezczynności nowych towarzyszy, którzy wciąż mówią o działaniu, o zmianach, o rewolucji, ale tak w zasadzie nic nie robią. Mając opracowany plan działania i środki do jego wykonania, nie zamieniają słów w czyn, tłumacząc się zawartą w swych deklaracjach "metaforą" i ich ograniczeniem do "artystycznej koncepcji". Dlatego też nasza parka postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, za co ich byli współtowarzysze... donoszą na nich na policję...

"Wysoki Sądzie, powtarzam: nie uwierzę, że mój młodszy syn, choć narkotyków sam nie bierze, sprzedaje je w mieście ludziom bardzo młodym, przecież kiedyś wygrał w ping-ponga zawody!"

Kazik Na Żywo "Tata Dilera"


" Ona by tego nigdy nie zrobiła. To bardzo spokojna dziewczyna. Uczy się. Wygrywała nagrody"

matka o Dziewczynie


"Kill Your Boyfriend" należy do komiksów, w których rysunki nie są jedynie graficznym odzwierciedleniem tego, co pojawia się w dymkach, czy też zobrazowaniem i uzupełnieniem sytuacji wynikającej z linii fabularnej. Rysunki (a w szczególności ich kolorystyka) są ważnym elementem klimatu opowieści, podkreśleniem i uwypukleniem przekazu, zawartego głównie w wypowiedziach bohaterów. Na przykład dyskoteka: spośród ukazanego, "szarego" tłumu ludzi, tylko oni się wyróżniają, przedstawieni w "żywych" kolorach. Wyraźnie kontrastują z otaczającymi ich monotonnymi, "bezbarwnymi" (choć pokolorowanymi) postaciami. Jest to częściowo związane z ich "anonimowością" - wszystkie przewijające się (i mające wpływ na fabułę) postacie w "KYB" mają jakieś imiona - poza parą głównych bohaterów, niby odmiennych, ale i tak anonimowych w szarym tłumie. Krajobraz Wielkiej Brytanii również często jest blady, ponury. Kreska Philipa Bonda nie jest może zachwycająca, co więcej - jest bardzo nierówna - ale i tak całość ogląda się (i czyta) z niekłamaną przyjemnością. Największym mankamentem są ujęcia postaci z oddali - sprawiają one wrażenie nieco "prostackich", natomiast rysunki z dużym zbliżeniem są nieraz bardzo dobre. Warto też wspomnieć co nieco o narracji, gdyż czasem odnosiłem wrażenie, że nie czytałem komiksu, lecz oglądałem film. Cała historia opowiadana jest przez Dziewczynę, w 10 lat po jej zakończeniu, z tym, że co jakiś czas w dymki wpisane są jej obecne myśli, przemyślenia i spostrzeżenia, a ona sama spogląda w stronę czytelnika niczym w obiektyw kamery. Na początku robi to trochę zamieszania, gdyż nie wiadomo, czy dane kwestie wypowiada na głos, czy w myślach, ale ogólnie patent ten sprawdza się bardzo dobrze.

W wydaniu zbiorczym "KYB", poza samym komiksem, znajduje się również posłowie Morrisona, w którym m.in. wyjaśnia genezę niektórych bohaterów komiksu oraz kilka ciekawostek związanych z jego powstaniem. Jest tam również opis złożenia i używania (wraz z modelem do wycięcia) Kill Your Boyfriend Origami Fortune Teller - bonus dość oryginalny i niespotykany.

Byłoby mocną przesadą stwierdzenie, iż za pomocą "Kill Your Boyfriend" Morrison chce otworzyć ludziom oczy na pewne sprawy, ale na pewno chce zwrócić na nie uwagę. Pod przykrywką historii miłosnej "przemyca" przekaz o wiele poważniejszy i ubiera to w najwyższej klasy formę. Polecam bardzo gorąco.

Piotr "Dr_Greenthumb" Sujka


" Kill Your Boyfriend"
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Philip Bond
Kolory: Daniel Vozzo
Wydawnictwo: DC Comics (Vertigo)
Objętość: 64strony
Cena: 5.95$
Data wydania: 1995, 1998 (TPB)