"Spider-man: Splątana sieć #2 - zemsta tysiąca"

 

Drugi zeszyci z serii przynosi pewne rozczarowanie. Ja na pewno jestem rozczarowany. Po bardzo dobrym wyborze historii, jaki miał miejsce przy okazji wydania pierwszego tomu teraz przyszła kolej na nieszczególnie ciekawe trzy pierwsze zeszyty z oryginalnej serii. Jest to zamknięta historia autorstwa Gartha Ennisa i Johna McCrea (spółki autorskiej wydanego w Polsce "Hitmana"). Prezentuje ona pojawienie się nowego i raczej jednorazowego złoczyńcy pałającego chęcią zemsty na Spider-manie, który otrzymał swą moc z tego samego źródła, co Peter Parker. Tą postacią jest już teraz dorosły łobuz gnębiący Parkera w szkole, gdy ten był jeszcze małym chłopcem. Teraz pod postacią tysiąca pająków próbuje odzyskać, to co uznaje za swoje przeznaczenie.

Pocieszeniem dla czytelników spragnionych człowieka pająka jest pewnie to, że jest on w końcu głównym bohaterem tego komiksu. Pojawia się też tysiąc innych pająków, ale nie poprawia to w żaden sposób sytuacji. Historia ta jest po prostu słaba. Nic nie pomoże tu nazwisko scenarzysty. W końcu każdy ma swój słabszy dzień. Ogólnie pomysł był ciekawy, lecz poświęcenie mu trzech zeszytów nie było potrzebne. Mogłaby być z tego zgrabna opowieść w mniejszym formacie. A tak musimy przebijać się przez tonę retrospekcji i czasem makabryczne w swej istocie sceny polegające na pożeraniu ciał ludzi przez pająki od wewnątrz. Nie wysilił się nam tym razem pan Ennis. John McCrea też nie dał z siebie najlepszego. Uproszczona kreska, zredukowane cieniowanie nie jest tym, czym nas do siebie przyzwyczaił. Może i taka konwencja bardziej pasuje do sztandarowego harcerzyka Marvela, ale cały czas towarzyszy mi pewien niedosyt. Jest też dobra strona tego komiksu. W końcu można na naszym padole zobaczyć scenki walki Spidera. W końcu możemy posłuchać jego nonszalanckich żarcików. Jest J.J.J. i ciocia May. Ja powiem tylko "mało, małooooooo!!". Takie historie są bardzo dobre na deser. Stanowią pewna odskocznię od głównych serii o bohaterze. To tutaj inni twórcy mogą sobie poeksperymentować (widok Spidera w wykonaniu Glena Fabry`ego jest porażający). Obnaża to jednak tym bardziej potrzebę wprowadzenia na nasz rynek mainstreamowego komiksu amerykańskiego, w tym np. "The Amazing Spider-man". Sytuacja jest lekko paradoksalna. W Stanach jest zapotrzebowanie na poboczne cykle jakże inne od papki, którą się serwuje w głównych seriach. U nas jest odwrotnie. Wielu czytelników zamieniłoby te wielkie i popularne teraz nazwiska na tę "papkę". Kto nie chciałby przeczytać o tym jak Spider walczy z najdziwniejszymi i najbardziej niedorzecznymi superłotrami. Gdzie Kraven, Octopus czy Electro? Gdzie? Największym właśnie według mnie minusem tej opowieści jest pewien niedosyt. Myśl o tym, że chociaż komiks, jaki by nie był, jest tylko marną namiastka tego, co można by mieć. I to nie dotyczy tylko Spidera. To samo dotyczy Supermana, X-Men czy nawet Batmana. Egmont cały czas może mówić "przecież wydajemy Spider-mana". Nasza odpowiedź jest jednak przecząca. Wiem, że wprowadzanie na nasz rynek tasiemców amerykańskich jest ryzykowne, ale proszę o odrobinę ryzyka. Czy to aż tak dużo?

Jako fan Spidera powiem, że komiks i tak mi się podoba i następne także kupię. Odradziłbym to jednak osobom, które nie chcą zmarnować pieniędzy. Jeśli poprzedni zbiorek był według mnie bardzo dobry i godny polecenia to ten jest przeciętny. Jeśli kupicie tę pozycję to tylko na własne życzenie. Ja ostrzegałem.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

 


Spider-man dla dorosłych? Ennis jako scenarzysta? Już wiadomo, że będzie dobrze... a tu taki zonk. Sztampowa historia, z głupimi tekstami i patetycznymi gadkami. Wstyd panie Ennis, wstyd. Jeden z najgorszych komiksów wydanych u nas w tym roku. Zdecydowanie odradzam.

Paweł "Kurczak" Zdanowski


Wielkie rozczarowanie. "Zemsta tysiąca" to słabiutka opowieść, jakich mnóstwo produkuje USA: pojawia się superłotr, Pajęczarz się z nim rozprawia i koniec bajki. Ten komiks to nawet nie mdła, przeciętna nawalanka superludzi. On na taką ocenę nie zasługuje. W takiej sytuacji nie dziwi fakt, iż polski pierwszy numer "Splątanej sieci" zaczynał się od oryginalnego czwartego. Ennisowskie zeszyty 1-3 na pewno odstraszyłyby czytelników.

Damian "hans" Handzelewicz


Takie tam czytadło. Byłem nawet trochę zaskoczony rysunkami, bo po Hitmanie nie lubię Johna M. Tutaj kolorowe, płaskie i pozbawione detali kadry nienajgorzej się sprawdzają. A scenariusz to Ennis chyba w pięć minut napisał.

Sławek "pookie" Kuśmicki

 

Tytuł oryginału: Spider-man: Tangled Web (The Coming of the Thousand)
Scenariusz: Garth Ennis
Szkic: John McCrea
Tusz: James Hodgkins
Kolor: Steve Buccellato
Okładki: Glen Fabry
Tłumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Wielkość: 72 strony
Rok wydania: 2003
Format: B5
Oprawa: Miękka
Papier: Błyszczący
Druk: Kolorowy
Cena: 19,90 zł