"Sandman - Kraina snów"

 

 


"Sny kształtują świat"

Powoli biblioteczka "Sandmana" się uzupełnia, Dostaliśmy w nasze ręce już piąty tomik (oryginalnie trzeci) jego przygód, a raczej opowieści. Tym razem po raz pierwszy są to cztery samodzielne historie z krainy snów.

Gaiman udowadnia, że jest tak samo sprawnym twórcą krótkich jak i długich formatów. Niektórzy się może ze mną nie zgodzą, ale ja uważam, że w tym tomiku znajdują się cztery bardzo ciekawe historyjki. Pozornie te nowelki nie mają nic ze sobą wspólnego. Nawet Morfeusz nie występuje w nich wszystkich. Gaiman jednakże albo lubi myśli przewodnie tworząc cykle krótkich historyjek, albo też tylko przez przypadek udało mu się stworzyć cztery historyjki o różnie pojętym uwięzieniu. Mamy uwięzioną przez pisarza, którego ogarnęła niemoc twórcza, muzę Kaliope pozwalającą mu odzyskać to, co utracił. Są koty, które cierpią poddaństwo wobec człowieka. Mamy także Williama Shakespeara owładniętego wizją twórczą otrzymaną od Morfeusza oraz na koniec Elemental Girl uwięzioną w swych czterech ścianach w strachu przed światem. Są to całkowicie różne opowieści stanowiące jednak spójną całość. W jednym tomie mamy trochę horroru, opowieści egzystencjalnej, historii fantasy oraz tragedię człowieka. Praktycznie wszystkie te opowieści nacechowane są małymi lub dużymi tragediami.

W pierwszej historii pisarz, który napisał już jedną poczytną książkę teraz w swojej wyobraźni widzi teraz tylko jedno, pustkę. Wykupuje więc, więzioną przez starego pisarza muzę Kaliope i dzięki niej odzyskuje swa wenę. Nie ma jednak szczęścia, gdyż Kaliope była kiedyś małżonką Morfeusza.

Bohaterami drugiej opowieści są koty, które zbierają się nocą by wysłuchać kociego proroka. Kotka opowiada im o ucisku kotów przez ludzi i o swoim śnie. W nim dowiedziała się, że kiedyś świat był inny. Kiedyś to koty rządziły światem a ludzie byli ich sługami, lecz ludzie znaleźli sposób by to odmienić.

Następna historia to nagrodzony w 1991 roku World Fantasy Award w kategorii najlepsza krótka historia "Sen nocy letniej". Opowiada o sztuce, którą napisał Shakespeara dla Morfeusza, a którą wystawiają przed jej bohaterami, czyli odchodzącym z ziemi elfim plemieniem.

Ostatnia w serii to historia zapomnianej superbohaterki Elemental Girl, która może zamienić swoje ciało we wszystko, czego zapragnie, jedyną tego ceną jest jej okropny wygląd. Chce umrzeć, ale nie wie jak. Z pomocą przychodzi jej siostra Snu - Śmierć, która przypadkiem przechodzi obok jej drzwi.

Jak widać rozrzut tematyczny opowieści jest bardzo duży, ale jedno jest pewne. Każda z tych historii pozostawi coś w pamięci i zmusi do chwili zadumy. Wielkim darem Gaimana nie jest wymyślanie czegoś nowego, czegoś, co nie było jeszcze powiedziane. On dobrze wie, że nie tędy droga. Wybrał inną ścieżkę i z dorobku kultury światowej wybiera te elementy, które są mu potrzebne, miesza je i przetwarza w taki sposób by o sprawach nam znanych opowiedzieć w sposób bardzo zaskakujący i nowy. Mówi o talencie i natchnieniu za pomocą upostaciowionej muzy, o wyobraźni i jej sile wykorzystując do tego przedziwnych bohaterów, jakimi są koty. Pokazuje także tragedie dziecka przy pomocy postaci historycznej czy w końcu mówi o samobójstwie używając do tego postaci fikcyjnej z amerykańskich komiksów.

Innym i bardzo ważnym aspektem tego tomiku poza Gaimanem są także artyści go ilustrujący. To, co niektórych w serii "Sandman" może denerwować to pewnie ta ciągła zmiana na stanowisku rysownika. Jeśli nie uspokoję wszystkich twierdzeniem, że takie było zamierzenie Gaimana i w większości wypadków dokonywał trafnego wyboru to może druga teza pomoże. Różni rysownicy w tomiku krótkich historyjek są czymś wręcz nieodzownym. To, że każda historyjka może być rysowana przez innego rysownika dopełnia odmienności tematycznej i klimatu danej opowieści. W tym wypadku mamy do czynienia z trzema osobami. Dwie pierwsze historie rysuje Kelley Jones. Tego pana fani Batmana powinni już znać. Jest to jeszcze jednak nie ten Jones, co teraz i jego rysunek nie jest aż tak dopracowany. Mimo to wiele z paneli przeszło już pewnie do historii gatunku. Dalej mamy Charlesa Vessa, czyli eksperta od rysowania elfów. Ten człowiek został jakby stworzony do tego, co robi. Na końcu mamy panią Colleen Doran. Jej dosyć nieociosana i nerwowa kreska zdaje się być odpowiednią do przedstawienia świata, w którym żyje bohaterka tej nowelki. Gaiman, który całkowicie panował nad doborem artystów wykonał tu według mnie bardzo dobrą pracę.

Jest jednak kilka mankamentów i wynikają one tylko i wyłącznie z winy polskiego wydawnictwa. Nie będę się rozwodził na temat papieru i nasycenia czernią, ponieważ ten sam tekst mógłbym wklejać przy recenzowaniu wielu pozycji Egmontu. Jeśli jednak chce mi się płakać jak widzę tę szarą czuprynę Morfeusza to powinno to coś znaczyć. "Sandman" już sam z siebie jest komiksem trudnym w odbiorze, a forma wydania na pewno nie pomaga a wręcz odstrasza nieobeznanych i młodych czytelników. Ale nie o tym chciałem pisać. Niektórzy mogą nie wiedzieć, ale ta kolekcja jest niepełna. Znowu jak powracający sen pojawia się kwestia wycinania dodatków. Oryginalnie pod koniec zbiorku znajdowały się 42 strony ze scenariuszem pierwszej opowieści. Stanowi on według mnie wielki skarb dla młodych twórców w Polsce i bardzo żałuje, że nie był dołączony. Pozwalał on jednocześnie zobaczyć jak pracuje jeden z największych w gatunku i jakim jest on człowiekiem. Ciekawostką na pewno były także różne przypisy Jonesa i Gaimana na tym scenariuszu obrazujące specyficzny dialog na jego temat miedzy twórcami. No, ale na razie nic nie możemy zrobić tylko pogrozić po raz kolejny Egmontowi palcem i tyle. Przynajmniej tłumaczenie jest na dobrym, wysokim poziomie.

"Kraina snów" jest dla mnie przyjemnym przystankiem przed tym, co w serii "Sandman" ma jeszcze nadejść, przystankiem nie pozbawionym jednak odpowiednich wartości. Całe szczęście takich przystanków między dłuższymi historiami będzie jeszcze trochę. Tych, którzy jeszcze nie zapoznali się z "Sandmanem" namawiam by zaczęli przygodę z tym komiksem chociażby od tego tomu. Kto wie może się wciągniecie? Polecam.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

Zbiorek na poziomie. Miejscami potrafi przykuć uwagę lub zmusić do zastanowienia się. Odnoszę jednak wrażenie, że Gaimanowi lepiej wychodzą dłuższe fabuły. Niestety jak zwykle oprawa graficzna obniża ocenę całości.

Piotr "wilk" Skonieczny

Jak dla mnie najlepszą historią z tego zbioru jest "Sen tysiąca kotów." Bardzo dobry jest też "Sen nocy letniej", ale warto odświeżyć sobie sztukę Shakespeare'a, aby móc delektować się smakiem tego opowiadania.

Jakub "Tiall" Syty

Komiks świetny! Cztery krótkie, ale treściwe opowieści ukazujące różne, nierzadko nowe aspekty świata władcy snów. Najlepszy z nich to jednak wbrew pozorom nie nagrodzony World Fantasy Award- "Sen nocy letniej", ale "Sen tysiąca kotów". O czym śnią Wasze kochane pupilki? Przekonajcie się. Rasowy musiszmieć!

Paweł "Kurczak" Zdanowski

Tytuł oryginału: the Sandman: Dream Country
Scenariusz: Neil Gaiman
Szkic: Kelley Jones, Charles Vess i Colleen Doran
Tusz: Malcolm Jones III
Kolor: Steve Oliff
Okładki: Dave McKean
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginału: DC Comics (Vertigo)
Wielkość: 112 stron
Rok wydania: 2003
Format: A4
Oprawa: Miękka
Papier: Matowy
Druk: Kolorowy
Cena: 24,90 zł