Jerzy Szyłak "Zgwałcone oczy"

Wstęp do semantyki gwałtu

4. Spojrzenia, znaczenia i podejrzenia
Twierdzenie, że jakiś obraz zachęca do przemocy, zwłaszcza - do przemocy seksualnej - jest łatwe do sformułowania i trudne do obrony. Obraz bowiem jedynie pokazuje. Zachęta lub potępienie, podziw lub chęć dominacji, podniecenie lub obrzydzenie - wszystko to rodzi się w umyśle widza. Opisując proces kontemplacji aktu kobiecego Lynda Nead stwierdziła, że "w adorującym spojrzeniu konesera pewną rolę odgrywa pragnienie zgwałcenia tej, która leży w zasięgu jego wzroku"18. Twierdzenie to zostało poparte analizami opisów aktów kobiecych, sporządzonych przez takich krytyków, jak Edmund Burke, Kenneth Clark i John Berger, a także filozoficzne rozważania Jacquesa Derridy o stylu. Można powiedzieć, że jest to twierdzenie dobrze umotywowane, ale takiej kategoryczności sprzeciwia się określenie "pewną rolę", zawarte w cytowanej wypowiedzi. "Pewną", to znaczy jaką? To niepewność, co do charakteru roli, jaką w spojrzeniu konesera odgrywa pragnienie dokonania gwałtu, każe mówić o tym, że jest ona "pewna".

Obraz pokazuje lub sugeruje. I robi to, niezależnie od tego, czy jest wiszącym w galerii arcydziełem, dowcipem rysunkowym, kadrem w komiksie czy sceną w filmie. Nie można jednak powiedzieć, że tylko pokazuje, bo użycie sformułowań typu "tylko tyle" lub "aż tyle" zależy od kontekstu, w jakim obraz się pojawia. Kontekstu, jaki tworzy całość dzieła lub kontekstu, jaki wokół dzieła tworzy cała kultura. Kontekst ten współtworzy to, co powiedziane i to, co przemilczane, i przyczyny, dla których o czymś mówimy i o czymś milczymy, i częstotliwość podejmowania pewnych (i pomijania innych) tematów. Współtworzą go też wyobrażenia na temat pracy wyobraźni tych, którzy na obrazy patrzą.

Koneser sztuki jawi się naszej wyobraźni jako ktoś, kto nie ulegnie ochocie, by gwałcić, nawet jeśli kontemplowane przezeń dzieło taką ochotę w nim wzbudzi. Kogoś, kto ogląda pornografię, komiksy lub rozrywkowe filmy podejrzewamy natomiast o skłonność do występku. Odróżnienie "kogoś" od "kogoś" zostało w tym wypadku ufundowane na naszej wierze w zbawienny wpływ sztuki i szkodliwy wpływ komercji, na zaufaniu, jakim obdarzamy "arystokratów ducha" i nieufności, z jaką odnosimy się do "szarego człowieka". Nasza wiara, zaufanie i podejrzliwość nie mają w tym wypadku nic wspólnego z informacjami, znaczeniami i sugestiami, jakie dają się odczytać z obrazów.


18L. Nead, Akt kobiecy. Sztuka, obscena i seksualność, przeł. E. Franus, Poznań 1998, s. 103.