"Kwapiszon i tajemnicza szkatułka"


Wielka niespodzianka ostatnich dni: wrocławskie wydawnictwo Rzecz Kultowa rozpoczęło swoją działalność wydaniem reedycji "Kwapiszona i tajemniczej szkatułki" Bohdana Butenki, który wślizgnął się na rynek trochę znienacka, w zalewie wcześniej zapowiadanych i wyczekiwanych tytułów. Niejeden młodszy czytelnik podrapie się przeto w czuprynę i zapyta "cóż to za stwór ten Kwapiszon?", niejeden starszy zaś zainteresuje się albumikiem choćby z sentymentu. Komiks Butenki ukazał się na przełomie lat 70. i 80. nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia w postaci zeszytowego serialu, później zaś nie był nigdy wznawiany i właściwie dopiero teraz, dzięki edycji zbiorczej, dane nam jest zetknąć się z jedną z najdziwniejszych pozycji w dziejach polskiego komiksu.

Oryginalność "Kwapiszona" polega w pierwszym rzędzie na technice łączenia możliwie najbardziej uproszczonej kreski z możliwie najbardziej realistycznym - bo fotograficznym - tłem, i już to kontrastowe połączenie działa na czytelnika niczym cios pałką w głowę. Dalej dochodzi fabuła, nie dająca porównać się do niczego, z czym kojarzy się dzisiaj ówczesny komiks polski, od "Tytusa" po "Żbika", w którym obowiązywała zasada "bawienia poprzez uczenie" i vice versa. Butenko sprawia wrażenie jakby nie chciał mieć nic wspólnego z komiksową śmietanką lat 70. i właśnie "Kwapiszonem" wypina się na kolegów, pokazuje co można zrobić z komiksem choćby i fotograficznym. Wymyśla fabułę pełną szaleństw, pogoni i niedorzeczności, od których szczęka opada; bezczelnie igra sobie z medium wykpiwając po drodze parę świętości, jak kompetencja przewodników muzealnych i Smok Wawelski, nie przesadzając jednak w swoim szyderstwie i zawsze pozostając w granicach dobrego smaku.

Oto bohater, o którym nie wiemy nic poza tym że jest harcerzem (o tym w każdym razie zdaje się świadczyć mundur), w czasie wyprawy na ryby wykopuje z ziemi metalową szkatułkę. Nakrywa go na tym para oprychów warszawskich, Faworyt i Kompan, którzy nabierają chrapki na owo sekretne pudełko. Zaczyna się pościg bandziorów za Kwapiszonem, ciągnący się nieprzerwanie, bez chwili wytchnienia, przez prawie całą Polskę i przez 150 stron komiksu. Nikt nie wie, co zawiera szkatułka, niemniej gonitwa jest przednia i w czasie lektury niemal czujemy jakby wiatr nas smagał po twarzy, niby podczas zwariowanej przygody rowerowej. Sposoby, w jakie nasz młody harcerzyk umyka swoim prześladowcom mogłyby inspirować któryś z filmów o Indiana Jonesie: przeskakuje z dachu na dach, przemyka kanałami, dosiada odrzutowca przed Muzeum Wojska Polskiego i unika bombardowania z ziemi; przepływa wpław połowę Bałtyku; frunie w beczce z Gdańska do Fromborka, gdzie zostaje wzięty za Kopernika... Kompan i Faworyt również miewają ciekawe pomysły, a najlepszym z nich jest bezsprzecznie próba schwytania Kwapiszona przy pomocy helikoptera, ale nic więcej nie napiszę, to trzeba przeżyć samemu. A zakończenie sprawi, że wprost nie będziecie mogli powstrzymać się przed przeczytaniem komiksu raz jeszcze, zwłaszcza że jego lektura z racji prościutkiej grafiki, lawiny wydarzeń i skąpych acz przednich dialogów nie jest czasochłonna i te 150 stron daje się łyknąć w około 20 minut.

Butenko zadbał o zabawne wypełnienie tła postaciami drugiego planu, jak marynarze na statku, jak wycieczka szkolna w muzeum, facecik na motorówce, bezzębny Smok Wawelski i książę Krak. Tego ostatniego z miejsca umieściłem w galerii swoich ulubionych bohaterów komiksowych, a to za sprawą czterech atrybutów, z których składa się ta postać: rogatywki, miecza, wąsów i archeologicznego słownictwa.

Obecność fotograficznego tła sprawia wrażenie, jakby cała ta granda rozgrywała się w prawdziwym świecie; bez trudu rozpoznajemy bowiem znane miejsca Warszawy, Gdańska, Krakowa. Dzięki temu ten durny i zwariowany komiks o historii rodem z kina prymitywnego staje się nam dziwnie bliski. Z tej okazji przypominają się słowa niektórych teoretyków, że siłą komiksu jako sztuki plastycznej jest jego umiejętność balansowania na granicy realizmu i przerysowania; otóż w "Kwapiszonie" żadnego balansu nie ma, jest za to skrajne oddzielenie jednego i drugiego, "nieprawdziwych" postaci od "prawdziwego" tła, przy czym granicę stanowią kontury okalające narysowane postacie. "Kwapiszon" stworzony jest niewyszukaną metodą kolażu fotograficznego, co osiąga się przy pomocy nożyczek i kleju, ale tworzenie tego komiksu musiało być znacznie bardziej pracochłonne, o czym świadczyć może niska częstotliwość ukazywania się poszczególnych zeszytów w pierwszym wydaniu - średnio jeden rocznie. Jak dokładnie musiał Butenko obmyślić, kadr po kadrze, swój prosty scenariusz, ileż to klisz musieli wyspstrykać fotografowie by uwiecznić na nich różne obiekty w taki sposób, aby mogły one później zagrać w komiksie! I jeszcze kwestia wykadrowania tego wszystkiego tak, aby było podporządkowane prawidłom dynamicznej komiksowej narracji. Nietuzinkowa robota, będąca efektem ścisłej pracy zespołowej i stanowiąca eksperyment tyleż ciekawy co udany. Przy zakupie "Kwapiszona" nie jest wskazane napalanie się na złożoną i wielowątkową intrygę, szczegółową kreskę i bohaterów hamletowskich, bo Butenko zwycięża zgoła inną bronią i innego wymaga nastawienia. Wartość jego komiksu nie jest wyłącznie "sentymentalno-kultowa", lecz broni się nadal choćby jako wartość oryginalnego kuriozum, ale nie tylko. Reedycję, wydaną z całym szacunkiem dla "kultowości" serii (z zachowaniem oryginalnych okładek i wszystkich bajerów zawartych w zeszytach z pierwszego wydania) można polecić w równym stopniu najmłodszym, bo dopiero uczącym się czytać maniakom komiksu, jak i starszym - choćby po to, aby przypomnieć, że bynajmniej nie Minkiewicz jest tym, który jako pierwszy uczynił z graficznego infantylizmu narzędzie humoru.

Piotr "Błendny Komboj" Sawicki

 


Szalony komiks, w szalonym tempie. Dobry pomysł, oryginalna fotorealizacja. Pamiętam kilka części z dzieciństwa i to wydanie też będę dobrze wspominał. Miła niespodzianka zupełnie nieznanego wydawnictwa. Co jeszcze wydacie? Wesołą Gromadkę?

Adam "mykupyku" Gawęda

 

Nowy gracz na rynku - Rzecz Kultowa, rzutem na taśmę wprowadził do rankingu tego miesiąca sporo zamieszania, wydając niezapowiadaną, klasyczną perełkę, w sympatycznym wydaniu zbiorczym o ortodoksyjnej zgodności z oryginałem. Szacunek.

Arek "xionc" Krolak

 

Pozycja, której się nie spodziewałem Tytuł tylko dla tych, którzy czują takie klimaty i raczej dla tych, którzy pamiętają pana Butenkę. Z takim zakrętem w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nie miałem do czynienia od dawna. Jest to ponad stustronicowy fotoprzewodnik po Polsce, gdzie główny bohater przeżywa przygody całkowicie bez sensu, ale za to, w jakim stylu. Atmosfera całkowicie przesiąknięta PRL-em i dla takich jak ja i starszych powodująca pewna nostalgię (żeby nie zostać źle zrozumianym). Coś właśnie dla nas, by przypomnieć sobie dzieciństwo, ale coś całkowicie nie dla tych, którzy wychowali się na Pokemonach i zdziwiłbym się, gdyby komuś z młodszego pokolenia się to spodobało.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

 

Scenariusz: Bohdan Butenko
Rysunki: Bohdan Butenko
Fotografie: Jerzy Troszczyński, Zbigniew Doliński, Jan Marian. Czarnecki
Wydawca: Rzecz Kultowa
Data wydania: 08.2003
Poprzednie wydanie: Nasza Księgarnia 1975-1982 (zeszyty)
Liczba stron: 150
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: czarno-biały i kolor
Dystrybucja: księgarnie i salony prasowe
Cena: 18,90 zł