"Sikalafo"

Jedyna zasada obowiązująca w “Sikalafo" jest prosta: jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o seks. Albo o alkohol. Częściej jednak o seks.

“Sikalafo" to drugi album Fila i Termosa, po wydanym wiosną tego roku “Ciach bajera". W zeszycie tym (sfinansowanym własnym sumptem zresztą) mieliśmy okazję poznać dwóch niezwykłych przedstawicieli klasy próżniaczej - Ryszarda i Maryana, którzy wystąpili w jednej z kilku historyjek, prezentowanych w komiksie. Tym razem tej dwójce Fil i Termos poświęcili cały wydany pod skrzydłami Mandragory album - większy, ostrzejszy i po prostu lepszy.

Ryszard i Maryan to indywidua nieskomplikowane, ale pomysłowe w dążeniu do zrealizowania swoich jasno określonych celów - uprawiania seksu (w tym ze szczególnym upodobaniem analnego) i picia alkoholu (niedrogiego, ze względu na doskwierający bohaterom niedobór środków płatniczych). W tym celu herosi wrocławskiej ulicy wpadają na pomysł nakręcenia pornosa w pobliskim “salonie masażu". Aby wszystko poszło zgodnie z planem, świeżo upieczonych filmowców pilnować ma Ciachbajera, okoliczny superbohater, tudzież znajomy Ryszarda. Tuż przed rozpoczęciem zdjęć okazuje się jednak, że jest pewien haczyk... Po uniknięciu przymusowego “czyszczenia kominów" (jakkolwiek enigmatycznie to brzmi) Ryszard i Maryan spotykają się w podrzędnej restauracji Planeta, gdzie w kolejnych krótkich historyjkach rozmawiają o kobietach, życiu i planach na wieczór, nie zapominając oczywiście o stałym podnoszeniu swojego oprocentowania alkoholem. Po krótkiej przerwie na fotostory z Filem i Termosem grającymi odpowiednio Ryszarda i Maryana nadchodzi czas na powtórkę z rozrywki - matrixową historię znaną już z albumiku “Ciachbajera". Resztę komiksu wypełniają premierowe historyjki, w których Ryszard i Maryan przesiadują w Planecie filozofując o relacjach damsko męskich, podrywają panienki, radzą dzieciom i rozmawiają o filmach, aby w końcu wybrać się na małą orgietkę do kumpla...

Krótsze i dłuższe historyjki z których składa się “Ciach bajera" kręcą się w większości wokół dwóch tematów - seksu i alkoholu. Autorzy nie owijają w bawełnę, tylko walą prosto z mostu. Historyjki są wulgarne i brutalne, chociaż należy przyznać, że Fil jest subtelniejszy od Termosa. Alkohol leje się strumieniami, gęsto od przekleństw i ulicznej gwary, a i rysunki nie pozostają w tyle -“ Ciachbajera" to wyjątkowo niepoprawny politycznie i mało wychowawczy komiks. Dziełko Fila i Termosa jest jednak zabawne - od momentów wyjątkowo_zabawnych do dosyć_zabawnych (choć zdarzają się i momenty zwyczajnie niesmaczne i prostackie), życiowe - meneli na ulicach dostatek i świeże, czego dowodzi historyjka związana z aferą Rywina. Język jakim posługują się bohaterowie posiada wyjątkowo zakręcone słownictwo jak i składnię (przede wszystkim u Fila) i pełen jest rymów (głównie u Termosa).

Podobnie jak “Ciach bajera" tak i “Sikalafo" podzielone jest na część rysowaną przez Fila - większą, i rysowaną przez Termosa, mniejszą. Fil posługuje się uproszczonym kreskówkowym stylem z wyraźnym obrysem. Termos przedstawia własną wersję Ryszarda i Maryana. Posługuje się gęstym kreskowaniem, karykaturą. Niektóre komiksy Termosa są narysowane wyraźnie staranniej od innych, zbyt pośpiesznych. Zarówno Fil jak i Termos nienajlepiej sobie radzą z rysowaniem urodziwych panien, na których skupia się uwaga Ryszarda i Maryana. Mandragora zadbała o doskonałe wydanie “Sikalafo" - tłoczona okładka skrywa czarno-białe, kredowe strony z komiksami. Ogólnie forma edytorska albumiku robi bardzo dobre wrażenie - “Sikalafo" zostało wydane lepiej niż niejeden uznany album zagranicznych autorów. Warto wspomnieć, że ostatnia strona okładki przedstawia Fila i Termosa podobnych jak dwie krople wody do swoich bohaterów.

Łączenie alkoholu i seksu rzadko kiedy wychodzi na dobre. Tym razem mamy jednak do czynienia z połączeniem wcale udanym, chociaż w czasie konsumpcji wymagana jest mocna głowa.

Z indiańskim pozdrowieniem Sikalafo,
Tomasz "Jim" Kontny

PS. Tak zupełnie na marginesie, czy umieszczony na okładce superbohater imieniem Ciachbajera nie przypomina wam Kleszcza (The Thick), znanego z amerykańskich komiksów i emitowanej w prywatnych telewizjach kreskówki?

 

Inne opinie

Kiedyś, lat temu powiedzmy dziesięć, gdy polskie gry komputerowe raczkowały, wszystkie były oceniane porównywalnie z superprodukcjami takich potentatów jak ElectronicsArts, MicroProse, etc., natomiast ich poziom był żenujący. To samo teraz obserwuję z komiksami Polaków. Mój apel: zamknijmy parasol ochronny dla Polaków, oceniajmy ich dziełka jak importowane komiksy, bo inaczej będą nadal produkowali żenadę w przekonaniu, iż są wielkimi artystami.

Dariusz "dVader" Wejder

 

Kiedy Przemek zacznie mówić twórcom - to jest dobre, to trzeba zmienić, a z tym wypierdalać na szczaw? Bo tutaj widać brak tej polityki jak na dłoni: nierówny komiks.

Adam "mykupyku" Gawęda

 

Scenariusz: Fil (Filip Wiśniowski) i Termos (Bartosz Słomka)
Rysunki: Fil (Filip Wiśniowski) i Termos (Bartosz Słomka)
Wydawca: Mandragora
Data wydania: 07.2003
Liczba stron: 64
Format: 17 x 26 cm
Papier: błyszczący
Druk: czarno-biały
Cena: 9,90 zł