"Falangi Czarnego Porządku"

"Falangi Czarnego Porządku" to komiks chronologicznie wyprzedzający słynne "Polowanie". Powstała w roku 1979 i opowiadająca o jałowości wojen politycznych, o samotności i zapomnieniu na jakie są skazani ich anonimowi uczestnicy wyrzuceni na "śmietnik historii" (ten zwrot w stronę naszego "Popiołu i diamentu" nie jest przypadkowy), opowieść graficzna Christina i Bilala podzieliła poniekąd los swoich bohaterów. Niestety, taka już dola większości utworów o charakterze doraźnie politycznym, że z czasem tracą na aktualności i po prostu się starzeją. Dziś, gdy wyparowały wielkie ideologie XX wieku, gdy konflikt między skrajną lewicą, a skrajną prawicą polega najwyżej na obrzucaniu się wyzwiskami w sejmie lub na łamach różnych dziwnych "Szczerbców", "Falangi Czarnego Porządku" wydają się być bardziej od nas odległe niż kosmiczna "Wieczna wolność" i prehistoryczny "Slain". Szczęście w nieszczęściu, że tematem tego nieaktualnego już komiksu jest właśnie sama w sobie nieaktualność: cienie zamkniętego rozdziału historii, raptem padające na współczesność; dawne molochy ideologiczne podnoszące łby w ostatnim spazmie i dobijające się wzajemnie już na amen.

"Zamkniętym rozdziałem historii" jest tu wojna domowa w Hiszpanii. W końcu lat siedemdziesiątych XX wieku grupa eks-żołnierzy generała Franco zakłada neofaszystowskie ugrupowanie, tytułowe Falangi Czarnego Porządku, kierowane ideą dokończenia dzieła swojego generała. Dopuszczają się aktu ludobójstwa, mordując mieszkańców małej wioski w Aragonii, która w czasie wojny stawiała długotrwały opór faszystom - w odpowiedzi na to weterani republikańscy, rozsiani po całym świecie, zbierają się by raz jeszcze uformować oddział partyzancki, który stawi czoła starym wrogom. Zaczyna się peryferyjna cicha wojna starców, która pochłonie wszystkich uczestników - ostanie się tylko jeden by, jak Izmael, zdać relację i zadać pytanie o sens tego tragicznego w skutkach przedsięwzięcia.

Ten zbiorowy portret odchodzących w zapomnienie przedstawicieli minionej epoki bardzo przywodzi na myśl "Polowanie"; niestety, w odróżnieniu od tamtego komiksu wcześniejsze o kilka lat "Falangi" trochę kuleją. W "Polowaniu" Christin, powołując się na klasyczną, ale zawsze skuteczną metodę - zebranie różnych indywidualności ludzkich w jednej przestrzeni - wykreował poruszający dramat charakterów i postaw, a intryga miała znaczenie trzeciorzędne; liczył się psychologiczny klimat rozkładu, który już naznaczał, już obejmował owe "szare eminencje" skazanego na rozpad bloku wschodniego. "Polowanie" tchnęło nudą, ale przejmującą nudą agonii, i między innymi przez to wyczerpywało intelektualnie swój temat: połacie dziejów nie umierają nagle, jak chciałyby podręczniki historii zamykające sprawę w datach, ale wloką piętno śmierci długo, choćby w mentalności ludzi, którzy je tworzyli.

W "Falangach Czarnego Porządku" Christin stara się mówić o tym samym, ale wybiera drogę proporcjonalnie odwrotną niż w "Polowaniu". Figury bohaterów wyglądają szkicowo, scenarzysta ledwie dotyka ich charakterów - o wiele ciekawiej prezentują się jako zbiorowość niż jako indywidualne jednostki. W dodatku zbiorowość ta wrzucona jest w konwencję westernu partyzanckiego, gdzie każdy ma do wykonania jakieś zadanie ale tak naprawdę w grupie siła itd. - i w rezultacie cały wic polega na zderzeniu starczego niedomagania bohaterów z trudnością ich misji i sentymentem do dawnych lat, kiedy to jeszcze brak reumatyzmu pozwalał im wesoło podskakiwać i tłuc siepaczy frankistowskich. W tym wszystkim gubi się ciężar refleksji historiozoficznej, ale, z drugiej strony, ileż trafnych spostrzeżeń przemyca scenarzysta na temat podobnych akcji zbrojnych, polegających na monotonnym grzebaniu w papierach, zdobywaniu informacji, podchodach, których efekt często zależy od zrządzenia losu. Inaczej niż w większości podobnych historii, tu jedynym sędzią jest przypadek, także w trakcie samej walki, która nie wygląda jak młocka Ligi Sprawiedliwych z bandą Luthora, lecz jest rzezią, w której giną niemal wszyscy. Właśnie punkt kulminacyjny jest jedną z trzech rewelacyjnych scen "Falang" (dwie pozostałe to przeprawa przez góry i niemal symboliczny pobyt bohaterów w domu starców), zawierającą myśl o ostatecznym domknięciu rozdziału historii, która kończy się wraz ze śmiercią ludzi noszących ją w kościach, a nie z odnotowanym w encyklopedii zdobyciem przez republikanów Madrytu w 1939 roku.

Natomiast pozostałe partie komiksu są nierówne, czasem wisielczo zabawne, czasem do bólu statyczne; dialogi niekiedy żywe, innym razem drętwe jak informacja gazetowa. Scenarzysta nie potrafił pogodzić monotonii zmagań bohaterów z prawidłami dramaturgii, przez co w miejscach, gdzie ich akcja się przeciąga, nudny jest także komiks.

Również miłośnicy Bilala mogą się zawieść. Wprawdzie jego styl rozpoznajemy z miejsca, ale nie jest to późniejszy Bilal oszałamiający formą; raczej ograniczony do roli poprawnego wyraziciela intencji scenarzysty. Nie ma późniejszej czystości kreski, nie ma dramaturgii w użyciu koloru, obecnego tu wprawdzie, ale wyglądającego zwyczajnie, jak w życiu, ciut może przesyconego. Daje to wrażenie byle jakiej codzienności - owszem, też się liczące. Wolę jednak olśniewające "Polowanie", bo jest tam na co popatrzeć, poza tym tragizm tak namalowany brzmi dużo potężniej. Natomiast "Falangi czarnego porządku" nie posiadają jeszcze świetności wykonania, wyważenia, zdecydowania - a w końcu uniwersalności tamtego albumu; w konsekwencji rozdzierają się pomiędzy sensacyjną rozrywką, którą nie są, i ambicją nie do końca spełnioną. Respekt budzi realistyczne podejście do spraw konspiracji, wzrusza sentyment do dawnych czasów, zachwyca kilka scen, przejmuje finał, ale komiks nie zachował świeżości. Niemniej wart jest poznania jako dowód, że Bilal nie zawsze był mistrzem, a nawet warto go mieć w kolekcji, gdyż cykl Mistrzowie Komiksu wydawany jest bardzo ładnie, nawet pomimo nieostro zeskanowanych trzech spośród 78 plansz "Falang".

Piotr "Błendny Komboj" Sawicki

 

Inne opinie

Bardzo dobry, wielopłaszczyznowy komiks. "Falangi..." duetu Christin/Bilal to nie tylko klasyczne political fiction ale także społeczny obraz Europy zachodniej końca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jest to więc również obraz Europy targanej niepokojami na tle ideologicznym (np. niemieckie "Rote Armee Fraktion" czy włoskie "Brigate Rose"). Uważny czytelnik dostrzeże także subtelnie nakreśloną psychikę postaci i gorzką wymowę całego dzieła. Komiks ten to niemal mistrzostwo świata. Piszę "niemal", gdyż brakuje mi w nim jedynie nutki metafory, jak to było w przypadku "Polowania" tych samych autorów. Rysunek Bilala jest prosty, unikający jakichkolwiek eksperymentów, bardzo zbliżony do tego, którego znamy z "Targów Nieśmiertelnych". Polecam wszystkim bardzo gorąco! Komiks miesiąca.

Piotr "wilk" Skonieczny

 

Ciekawa propozycja, choć niestety czas odcisnął już na niej swoje piętno. Niemniej jednak pozycja obowiązkowa dla koneserów komiksu ambitnego. Wciągająca, niebanalna historia i ładna kreska. Lepsze niż Polowanie- bardziej dynamiczne.

Paweł "Kurczak" Zdanowski

 

Klasyczni autorzy, klasyczna historia, pięknie i niedrogo wydana. Komiks trudny, proponuję przeczytać kilka razy a stanie się piękny i dla nikogo nieobojętny. Polecam, bo jest to lepsze od "Partyjnego polowania".

Dariusz "dVader" Wejder

 

I znowu jestem pod wrażeniem umiejętności Enki Bilala oraz Pierre Christina. Całkowicie nie wiem jak odbierać ten album. Mamy staruszków, którzy wybierają się na ostatnią w ich życiu eskapadę, nie wiadomo, czy po to by zmierzyć się z przeszłością, czy po to by zrobić jeszcze coś wzniosłego w życiu, a może by poczuć się znowu młodo. Pewnie prawda leży gdzieś po środku. Widząc, że walczą z takimi samymi staruszkami jak oni nie wiem czy się śmiać czy płakać. Z jednaj strony pod przykrywką śmieszności ukryta jest gorzka prawda, a ta śmieszność wpleciona jest w schemat poważnej powieści sensacyjnej. Jestem naprawdę pod wrażeniem. Gdyby nie inne dokonania Christina powiedziałbym, że potrafi on tworzyć tylko tego typu historie, ale jeśli ma to robić w taki sposób to jestem za. I na koniec mamy szansę zobaczyć Bilala zanim poddał się całkiem eksperymentowaniu z rysunkiem. Jego rysunek jest z jednej strony bardziej klasyczny, a z drugiej tak całkiem “jego". Mogę tylko powiedzieć jedno - polecam.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

 

Niestety rozczarowanie. Spodziewałem się drugiego Polowania i co? I nic. Owszem jest drugie dno, jest Bilal (chociaż to jeszcze nie TEN Bilal), ale po lekturze miałem wrażenie niedosytu. Chciałem arcydzieła, a dostałem komiks tylko bardzo dobry. Od takiego duetu mamy prawo wymagać więcej.

Sławek "pookie" Kuśmicki

 

Komiks o niesamowitym ładunku emocjonalnym, bardzo refleksyjny. Bogate tło polityczno-historyczne schodzi tu na drugi plan, bo to komiks przede wszystkim o ludziach i o starości. Dla mnie rewelacja i znacznie lepszy od "Polowania" tego samego duetu.

Dominik "nique" Gołąb

 

Alegoria starości, alegoria wiary w idee, alegoria fanatyzmu rysunkowo i fabularnie świetna, choć może dla niektórych ciężkostrawna. Mimo że to komiks z lat '70 to nie stracił nic, uniwersalne dzieło.

Adam "mykupyku" Gawęda

 

Tytuł oryginału: Les Phalanges de l'Ordre Noir
Scenariusz: Pierre Christin
Rysunki: Enki Bilal
Tłumaczenie: Bartek Chaciński
Wydawca: Egmont Polska
Kolekcja: Mistrzowie Komiksu
Data wydania: 07.2003
Wydawca oryginału: Les Humanoides Associés
Data wydania oryginału: 1979
Liczba stron: 84
Format: A4
Oprawa: twarda
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 24,90 zł