"Yans" tom 12: "Kraina Otchłani"

Egmont wydał właśnie ostatni album z przygodami Agenta Miasta. Tym razem scenarzysta uraczył nas następującą historią: Yans za próby kolaboracji z Królową Ardelią, zostaje samotnie wygnany na misję do rezerwatu, gdzie podobno zaczynają się ataki kłusowników.

Okazuje się, że ta misja nie do końca będzie samotna; w gwiazdolocie ukryła się Ayda, znana z poprzednich albumów. W rezerwacie spotykają oni dziwnego strażnika Nagaia, postać, która nie wzbudza zaufania.

Podczas ich obecności zaczynają dziać się dziwne rzeczy: ginie Ayda, potem Yans walczy z dużym, bardzo śmiesznie wykreowanym, robotem, a i tak na koniec wszystko odkręcają ludzie z miasta…

Kolejny "Yans" nie zaskakuje- nie jest ani lepszy, ani gorszy od poprzednich - ciągle tak samo nijaki.

Duchateau od kilkunastu lat nie potrafi napisać ciekawej i wciągającej historii. Kasprzak ze swoimi rysunkami mnie osobiście nigdy nie odpowiadał (wydaje się, że uczulił mnie swoją kreską jeszcze w czasie, gdy tworzył w Polsce komiksy w typie "Wielkich wypraw" lub "Zagłady Atlantydy"). Zastanawia mnie, jak bym oceniał ten komiks, gdyby rysował to ktoś inny (Rosiński, można pomarzyć…), czy nadal widać by było niedociągnięcia scenariusza, czy może kreska by to zatuszowała. Jednak obiektywnie należy przyznać, że Kas się stara - kreuje ciekawy, urozmaicony i dokładny świat. Czasem mu brakuje pomysłów - spójrzmy na robota, ale np. pejzaże są śliczne.

Krótko pisząc: "Kraina otchłani" jest średnia aż do bólu, dobrze, że to już ostatni komiks z tej serii - czekam jeszcze tylko na wznowienia albumów 3-5 z genialnym "Prawem Ardelii" włącznie.

Dariusz "dVader" Wejder

 

Całe szczęście, że seria dobiega do końca. Jej sytuację już od ładnych paru odcinków wymownie obrazuje okładka niniejszego tomu: Yans ostatkiem sił utrzymujący się jedną ręką na skraju wysokiego budynku...

A co ciekawego dostajemy w dwunastym już tomie "Yansa"? Nasz nieustraszony agent temporalny wyrusza znów z misją, tym razem do Krainy Otchłani - rezerwatu przyrody Miasta, gdzie grasują kłusownicy. Oczywiście, jak to zwykle w komiksach o Yansie bywa, misja okaże się bardziej skomplikowana, niż to się z początku wydawało. Dodatkowo wypad za Miasto okazuje się pułapką zastawioną na... nie... tego nie zdradzę, choć domyślić się jest zapewne łatwo.

Dlaczego na początku napisałem, że cieszę się, iż seria dobiega końca? Otóż główną bolączką zarówno "Krainy Otchłani" jak i poprzednich odcinków "Yansa" są scenariusze wiekowego już (niedawno skończył 78 lat) Andre - Paul Duchateau. Poprzednia część skończyła się wiele obiecującym otwartym zakończeniem, po którym czytelnik miał prawo oczekiwać przynajmniej poprawnego połączenia różnych wątków. Tymczasem scenarzysta jakby zapomniał w jaki sposób zakończył poprzedni tom i serwuje historię, niemal zupełnie oderwaną od poprzedniej. Widać także bardzo wyraźnie, że autor nie radzi sobie z dialogami. Wypadają one sztucznie. Kwestie, które w zamierzeniu mają być dramatycznym dialogiem pomiędzy dwoma przeciwstawnymi osobowościami, mogą wywołać jedynie uśmiech i drwinę w czytelniku. Ponadto w czasie lektury miałem wrażenie, że fabuła była tworzona na siłę, bez wcześniejszej wizji całości, a przede wszystkim zakończenia. I tu ostatni zgrzyt - zakończenie. Tu naprawdę brak mi słów... Nie będę go zdradzał, bo być może ktoś pokusi się o lekturę. W każdym razie myślę, że nie wywrze ono na czytelnikach miłego wrażenia. Mimo pewnych prób przełamania klasycznego kadrowania mającego podkreślić tempo akcji, próby te wypadają niestety blado.

Komiks ma jedną jasną stronę. Bez wątpienia są nimi rysunki Zbigniewa Kasprzaka. Rysownik prezentuje przyjemną w odbiorze, solidną i równą kreskę. Mimo konieczności dopasowania się do konwencji rysunku wykreowanego przez Rosińskiego, Kas nie skopiował mechanicznie jego stylu. Wręcz przeciwnie - widać wyraźnie, że Kasprzak rysuje na swój własny sposób, co wychodzi rysunkom tylko na dobre. Mimo to kreska w "Krainie Otchłani" jest nieco słabsza niż w poprzednich tomach, miejscami mniej precyzyjna.

Z kolei o kolorach Grazy wiele dobrych słów napisać się nie da. Przede wszystkim są zbyt płaskie i za bardzo kontrastowe, niejako "przerysowane".

Polecam jedynie miłośnikom talentu Kasprzaka. Reszta czytelników może spokojnie sobie tę pozycję odpuścić. Czytanie tylko na własną odpowiedzialność!

Piotr "wilk" Skonieczny

Scenariusz: Andre Paul Duchateau
Rysunki: Kas (Zbigniew Kasprzak)
Kolory: Graza (Grażyna Kasprzak)
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 16,90 zł