Nowości z Vertigo

Przed Wami garść recenzji najnowszych komiksów sygnowanych przez imprint DC Comics - Vertigo. Skupiliśmy się na omówieniu wydań zbiorczych, gdyż na podstawie jednego zeszytu trudno coś o całej serii napisać. Będziemy śledzić rynek amerykański i co miesiąc wybierać dla Was tytuły godne polecenia. Kto wie, może już wkrótce, któryś z nich ukaże się nakładem polskiego wydawnictwa? Oto pierwsza porcja. Zapraszamy.

mykupyku & pookie

 

"Zatanna" - "Everyday Magic"

"What part of »piss off« did you not hear?"

Zabawny komiks, opowiedziany i narysowany z wdziękiem. Tryska kolorem i miłą dla oka kreską, ba, ten świat w ogóle tryska kolorem i miłą atmosferą. Uroczy jest - ale nie mdli, bo powab nie mdli, tylko nadmiar słodyczy i głupoty. Nie sposób nie polubić ani tych dobrych, ani tych niedobrych bohaterów i ich różnych życiowych przypadków. Dini trzyma scenariusz w ryzach na tyle umiejętnie, że wróżę powstanie regularnej serii o pannie Zatannie - szkoda by było zaprzepaścić okazję i nie rozwinąć dalej jej losów.

Tytułowa Zatanna uprawia magię w życiu i na scenie i czerpie z tego czystą (jak kolory w tym albumie) przyjemność. Jest przesympatyczną, niczego sobie brunetką (właściwie Mays tak narysował ten komiks, że tam każdy budzi choćby powierzchownością swą, sympatię). To co podoba mi się w tej pannie (prócz fizjonomii oczywiście) to jej świetne samopoczucie - ona po prostu jest szczęśliwa, a nie popieprzona, jak większość bohaterów Vertigo (ów fakt nic Vertigo nie ujmuje, bynajmniej). I dzięki temu radzi sobie wyśmienicie i emanuje swą pewnością siebie nie tylko na bohaterów komiksu, ale zapewne na czytelników trochę też.

I jeszcze jeden fakt dostarcza przyjemności, zwłaszcza mnie, bo lubię gościa - John Constantine ("Hellblazer"). Facet pije i wymiotuje i używa swego ciętego języka na wielu stronach opowieści, co nie tylko dodaje jej pewnej pikanterii i nonszalancji, ale o dziwo także uroku. Punkt, kolejny dla Diniego, że raczył zauważyć, iż John to uroczy gość i doskonale nadaje się w Everyday Magic. Oczywiście po raz kolejny punktuje też Mays za to, że nadał tej zapijaczonej, zarośniętej i zblazowanej mordzie Johna tyle czaru.

Zabawny, czarujący, kolorowy i rock'n'rolowy. Komiks jak się patrzy.

mykupyku

Zatanna: Everyday Magic
Scenariusz: Paul Dini
Rysunki: Rick Mays
Wydawca: Vertigo/DC Comics 2003
Cena: 5,95 $

 

"Y: The Last Man" TPB 1: "Unmanned"

"Just because you've got a dick doesn't mean that you're invincible."

"Unmanned" zbiera zeszyty 1 - 5, pierwszą w miarę zamkniętą historię losów ostatniego człowieka, o przepraszam mężczyzny, na ziemi. Pomysł na fabułę przywodzi na myśl "Seksmisję" (notabene film znany w USA, chociaż na pewno nie tak, jak u nas), ale realizacja jest zupełnie inna. W zasadzie to historia, a nie rysunki, stanowi o wartości Y.

Rysunki są tworzone typową dla większości produkcji Vertigo realistyczną kreską bez fajerwerków, i bez szczególnego polotu - standardowe kadrowanie, czasem całkiem ciekawe plany, choć na uwagę zasługuje dobra współpraca rysownika ze scenarzystą - bez wątpienia to komiks z intelektualnym zacięciem, a nie ilustrowane opowiadanie z intelektualnym zacięciem. Dobre okładki zrobił J.G. Jones.

Ciekawym zabiegiem jest oddanie naturalnego klimatu rozmów - czasem padają niedokończone zdania, a dymki nachodzą na siebie, gdy rozmówcy przerywają sobie - niby szczegół, ale w życiu rzadko bywa, tak jak w większości komiksów, że nie dość, że jest się bohaterem, to jeszcze zawsze mówi się pełnymi zdaniami, nie przerywanymi przez nikogo. :) Żart mam kiepski, więc wróćmy do fabuły.

Vaughan zrobił ją na tyle dobrze, że na 4thRail komiks został tytułem roku 2002, z notą 10/10. Świat, z jednym facetem na pokładzie wygląda całkiem ciekawie, wydarzenia są przemyślane, akcja wartka, tło, motywy, suspensy i cele są. Zaraz, zaraz, czyżbym nie opisał fabuły? No wybaczcie. Seria jest kontynuowana, więc może kiedyś...

Postać ostatniego facia - Yorick, ma charakter, ba w ogóle Vaughan potrafi dobrze budować postacie, przy pomocy akcji i dialogów (zdarzają się całkiem często niezłe dialogi - no może oprócz pieprzenia o polityce, za którą nie przepadam i pewnie dlatego jestem tutaj subiektywny, ale bynajmniej, wątek polityczny jest przy takiej fabule bardzo na miejscu i nie jest szczególnie eksponowany).

Y czyta się dobrze, bo pomysłów Vaughanowi nie brakuje (podane smacznie: ostatni facio, Elvis, Hero, klonowanie, Amazonki, prawie Mosad itd.) i wie jak je wykorzystać. Ma się ochotę na więcej, a w głowie coś tam zostaje, nawet do wtorku.

Przyszłość pokaże, czy Vaughan rozwinie serię na równie dobrym poziomie, na razie wątpliwości nie ma, a zakończenie jest bardzo rozwojowe.

plusy: Pomysł na fabułę i realizacja. Niezłe dialogi i postacie.

minusy: Rysunkowa przeciętność. Ciutka polityki.

mykupyku

"Y: The Last Man" TPB 1: "Unmanned"
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Pia Guerra
Wydawca: Vertigo/DC Comics 2003
Cena: 12,95 $

 

"Hellblazer" TPB 8: "Haunted"

"My name's John Constantine, and here I stay: haunted by London.
And London, haunted by me"

Wycięte z chirurgiczną precyzją metalowe implanty (wiecie to takie modne - wszywa się pod skórę jakieś kulki ze stali), twarz zmasakrowana młotkiem i nożem, aborcja i gwałt - tego Isabel Bracknell doświadczyła w zaledwie godzinę. Ostatnią godzinę swojego życia. Gdzieś pomiędzy światami unosi się jej duch nie mogący opuścić tego miejsca. Isabel nie ma już nic - ciało to krwawa papka, a dusza nie może odnaleźć przeznaczenia. Ale jest nadzieja dla pięknej, niegdyś kobiety. Isabel była kiedyś kochanką Johna Constantine'a. A on tej sprawy tak nie zostawi.

Najnowszy, ósmy już trade z przygodami współczesnego maga przenosi nas do Londynu - miasta, które John dobrze zna. Ale nie spodziewajcie się wizyt w Tower, malowniczych pejzaży nad Tamizą, czy oglądania Big Bena. O nie. Warren Ellis zabiera nas na przechadzkę ciemnymi zaułkami stolicy Anglii, oprowadzi czytelnika po najpodlejszych spelunach i mordowniach. Po drodze poznamy londyńskich magów, nie oczekujcie jednak, peleryn, głupawych kapeluszy i sterty gadżetów. Pogawędzimy z tutejszą policją i przejedziemy się miejscową taksówką. Czasu na zwiedzanie będzie niewiele. Jesteśmy tu nie bez powodu, mamy dowiedzieć się, co spotkało Isabel.

Czytając ten komiks nie sposób oprzeć się wrażeniu, że prawdziwym "bohaterem" tej historii jest miasto. Londyn. Brudny, niewdzięczny, momentami odpychający. Tętni życiem, jednocześnie je tłamsząc i poniewierając. Nie po raz pierwszy, Ellis snuje opowieść o mieście. W najpopularniejszej serii jego autorstwa "Transmetropolitan" to właśnie na takim wielkim molochu koncentruje uwagę czytelnika. Iluzoryczny bohater - Spider Jerusalem jest tylko reporterem zdającym nam relację z życia miasta. Ale w "Transmecie" mamy do czynienia z metropolią przyszłości, której jeszcze nie ma i może nigdy nie być, zaś w "Haunted" poznajemy Londyn współczesny. Londyn, o którym nie przeczytamy w kolorowych przewodnikach.

Sama historia jest skonstruowana w sposób klasyczny, ale znakomicie opowiedziana. Ciekawie zarysowane postacie, nuta tajemnicy i niesamowitości. Jeden z moich ulubionych scenarzystów stanął na wysokości zadania. Z kolei grafika to uczciwe rzemiosło, ale nic ponadto. Solidna, wypracowana kreska, "brudne" kolory i naprawdę fajne okładki to jej cechy charakterystyczne Bez fajerwerków, ale i bez potknięć.

Polecam ten komiks z trzech powodów. Pierwszy to Ellis, drugi Constantine, a trzeci Londyn. Ten ostatni przede wszystkim.

pookie

Hellblazer: Haunted
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: John Higgins
Wydawca: Vertigo/DC Comics 2003
Cena: 12,95 $

 

"Fables" TPB 1: "Legends in Exile"

"Yippee! My hero."

I do czego to doszło? Czerwony Kapturek ponoć się puszcza, może nawet narkotyki bierze, a do tego padł ofiarą napaści na tle seksualnym (czego jeszcze detektyw Wilk nie stwierdził ponad wszelką wątpliwość). Piękna i Bestia uskarżają się na rozkład pożycia i kłopoty finansowe w związku ze związkiem (a tak pięknie i romantycznie się im u Disneya zapowiadało). A wszystko to i wiele więcej na głowie Królowej Śniegu, jako swego rodzaju burmistrza/nadzorcy wszelkiej maści kreatur i bohaterów z bajek, legend i baśni. Dodam jeszcze, że miejscem akcji jest współczesny Nowy Jork, ze wszelkimi reperkusjami takiej sytuacji - współczesne problemy i język zupełnie niewspółczesnych bohaterów. Choćby taki Wilk pali fajki, chodzi w garniturze i jest całkiem przystojnym facetem (i tylko czasem, jak się zirytuje zamienia się w wilka).

Tak w kilku słowach można zarysować fabułę "Fables", serii wciąż kontynuowanej, acz zupełnie nowej, ale już cieszącej się zarówno przychylnością krytyków, jak i samych czytelników. Niedługo do sprzedaży trafi już drugi TPB. Jest to uznanie zasłużone, bo seria jest po prostu dobra. Twórcą tego zamieszania jest Bill Willingham, który udowodnił, że potrafi sprawnie napisać niesztampową historię detektywistyczną (bo taki jest zamysł pierwszego TPB zbierającego zeszyty 1 do 5), potrafi wykreować przemyślany świat legendarnych postaci we współczesnych realiach i okrasić całość niezłymi dialogami. Gdyby nie umiejętna adaptacja postaci z bajek do współczesnej historii byłaby to kolejna kryminalna, li tylko opowiastka, a tak wyróżnia się in plus.

Panu Willinghamowi towarzyszy rysownik Lan Medina, który nie ma już tak niesztampowych pomysłów jak scenarzysta. Owszem radzi sobie całkiem dobrze - potrafi wyrazić emocję, wykreował całkiem niezłe wizerunki bohaterów, ale nie jest to nic powyżej znanej z wielu pozycji Vertigo, średniej graficznej (jak choćby rysunki z "Y: The Last Man"). Ale nie ma co psioczyć, summa summarum, Medina poradził sobie i historii nie zaszkodził, czego jakoś nie mogę powiedzieć o kolorystce Sherilyn van Valkenburgh, która jak na mój - skądinąd całkiem elastyczny - gust, poczyna sobie za śmiało z kolorami, prawie cyrkowo i karkołomnie serwując nam co kilka stron nieznane, bo nigdy nie wiadomo co kolorystce przyjdzie do głowy - czy strona będzie cała fioletowa, czy zapanuje jakaś żółta obrzydliwość. Ale nie powiem, nie wygląda to tak znowu najgorzej, a co tam.

Bajka kryminalna, forma nowa, nieco niebanalna. :)

mykupyku

Fables - Legends in Exile
Scenariusz: Bill Willingham
Rysunki: Lan Medina
Wydawca: Vertigo/DC Comics 2003
Cena: 9,95 $