Batman o kwadratowej szczęce

Można śmiało powiedzieć, że Batman w ciągu swej ponad sześćdziesięcioletniej historii stał się jedną z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych postaci komiksowych. To głównie on kojarzy się laikom z komiksami (choć z oceną różnie bywa). O jego popularności najlepiej świadczy ewenement, o którym wspomina Miller we wstępie do "Powrotu Mrocznego Rycerza". Nawet w okresie, gdy sprzedaż komiksów z Batmanem bardzo spadła, pozostawał on jedną z najbardziej lubianych postaci. Czy to nie mówi samo za siebie? Bossów z Warner Bros. nie trzeba przekonywać - oni już dawno wpadli na pomysł, by wyżyłować Gacka na przeróżne sposoby. Tak więc poza komiksami (DC wszakże należy do WB), serialami (1966-68) i filmami powstały także kreskówki. Jednak nie są to jakieś bajeczki dla dzieci... tzn. są, ale nie tylko... Hm, najlepiej zacznijmy od początku.

Wszystko zaczęło się w roku 1992. Wtedy to na ekranach amerykańskich telewizorów pojawił się pierwszy odcinek animowanego serialu "Batman". Odpowiedzialni za niego Bruce Timm i Paul Dini ukazali Gotham, wyprowadzając jego wygląd z filmu Tima Burtona. Wizja ta opierała się na stylu lat 30., ery prohibicji i Ala Capone. Kobiety miały urodę i styl ówczesnych gwiazd filmowych, faceci chodzili w ciemnych płaszczach i kapeluszach. Do tego dochodzą oczywiście ówczesne samochody oraz broń. To, plus obowiązkowo mroczne Gotham, dało w efekcie klimat niczym z filmów gangsterskich. Timm i Dini poszli tym tropem i z całkowitą konsekwencją przerobili Gotham i jego mieszkańców na modłę lat 30. Świetnie ukazuje to postać Two Face'a, który ubrany jest równie elegancko i nienagannie, jak mafiozi z czasów prohibicji. Jednak twórcy nie zrezygnowali z nowinek technicznych, tak Batmana, jak i przestępców. Na przykład taki Mr. Freeze chodził w nowoczesnym kombinezonie, utrzymującym chłód jego organizmu. Tyle na pierwszy rzut oka. Z drugiej strony część tych nowinek, które nawet dzisiaj należą do science-fiction, zaprojektowane zostały w sposób, w jaki mogły zostać zaprojektowane przez twórców z lat 30. Nie zdziwiłbym się, gdyby przy ich wymyślaniu inspirowano się ówczesnymi rysunkami i literaturą sci-fi. Wynik cieszy oko - powstała doskonale wywarzona mieszanka starego i nowego wykonana w jednym, określonym duchu. Serial potrafi przyciągać samą wizją, stylem w jakim został zrealizowany.

No dobrze, ale co z rysunkami, jedną z najważniejszych rzeczy w serialu animowanym? Pod tym względem serial także ma jasno określony styl. Co więcej, ma on, jak się później okazało, większe znaczenie, niż wizja Gotham. To właśnie dzięki niemu kolejne seriale tworzone przez twórców "Batmana" były rozpoznawalne na pierwszy rzut oka jako ich dzieło. A jakiż jest ten styl? Przede wszystkim czysty, prosty, niemalże szkicowy, bez dbałości o szczegóły. Sylwetki postaci sprawiają wrażenie, jakby były narysowane jednym pociągnięciem ręki. Żeby dorzucić jeszcze jeden kamyk do ogródka powiem, że jest jeszcze coś - kanciaste twarze bohaterów. Kobiety i dzieci lica mają smukłe, lecz ostro zakończone, zwyczajni mężczyźni podobnie. Natomiast mięśniaki i twardziele mają, nie przymierzając, po prostu kwadratowe szczęki. Może to dziwnie brzmi, ale spójrzcie na obrazki i sami oceńcie. Jeśli wam mało zajrzyjcie do pierwszej części "Batman: Black & White", gdzie znajduje się autorska historia Bruce'a Timma. Jakby tego nie oceniać, nie da się zaprzeczyć, że kwadratowa szczęka Batmana zostanie zapamiętana na długo. Ten styl ma w sobie urok prostoty, który posiadają także, mimo że zupełnie niepodobne, rysunki w "Usagim Yojimbo". To oczywiście nie wszystko, gdyż nawet najlepszy styl nie byłby wiele wart, jeśli nie przedstawiałby Batmana jako Mrocznego Rycerza. W serialu to się udało. Sceny, w których bohater stoi w mroku okryty płaszczem, sprawiają miłe dla oka wrażenie. A gdyby komuś było mało, są jeszcze ciemne zaułki, mroczne, nocne Gotham i świetnie przedstawiony, wspomniany klimat gangsterskich filmów.

Nic nie jest doskonałe, więc należy się łyżka dziegciu - widzami "Batmana" miały być nieco starsze dzieci. Najbardziej widocznym przejawem takiej dyrektywy był brak morderstw - takiego przestępstwa nie popełniono w tym serialu. Konkretnie rzecz ujmując twórcy otrzymywali polecenia, co można, a czego nie umieścić w "Batmanie". Jednak jak wiadomo artysta to krnąbrny zwierz i niekoniecznie trzyma się ustalonych reguł. Czasem twórcy musieli iść na ustępstwa, czasem zaś im udało się coś wywalczyć. Zdarzały się więc odcinki infantylne, słabe, lecz tuż obok nich pojawiały się prawdziwe perełki, zwracające uwagę starszej publiczności. Ogólnie rzecz biorąc serial oglądali i mali, i duzi, ponieważ każdy mógł znaleźć w nim coś dla siebie.

Ostatecznie jesienią 1995 r. wyświetlono ostatni, osiemdziesiąty piąty odcinek. Serial był na tyle popularny, że już w pierwszym roku jego emitowania rozpoczęto wydawanie serii komiksowej "The Batman Adventures", która była oczywiście tworzona w stylu znanym ze szklanego ekranu. Te komiksy nie weszły jednak do oficjalnej historii świata Batmana. To, co serial animowany dał "prawdziwemu" Batmanowi, to Harley Quinn, pani psycholog, która (dosłownie) zwariowała na punkcie Jokera. Stworzona przez Paula Diniego stała się tak popularna, że wreszcie znalazła się w komiksowym, oficjalnym świecie Batmana.

Kolejnymi efektami wysokiej oglądalności serialu animowanego stały się dwa dostępne w Polsce filmy z Batmanem w roli głównej, kinowy "Mask of the Phantasm" oraz "Batman: Sub Zero". Pierwszy dostępny jest w Polsce pod tytułem "Maska Batmana". Opowiada o Phantasmie, zamaskowanym bohaterze, którego metody działania są wiele ostrzejsze od tych Batmana. Największy problem tkwi w tym, iż jest on podobny do Bata, a swymi działaniami niszczy jego wizerunek. Fabuła "Sub Zero" jest o wiele prostsza. Mr.Freeze dowiaduje się, że jego żona jest chora, a uratować może ją tylko szybka transplantacja. Porywa więc BarbaręGordon. Jeśli jesteśmy już przy filmach, to trzeba wspomnieć o filmie wideo "Batman - Superman Movie". Dwaj herosi, którzy, mówiąc delikatnie, nie darzą się ciepłymi uczuciami, muszą zmierzyć się z Luthorem i Jokerem.

Nie był to koniec, gdyż jeszcze przed "Sub Zero" reaktywowano serial i "dokręcono" nowe odcinki. Wprowadzono małe zmiany w wyglądzie postaci, co można zobaczyć na ilustracji poniżej (na górze nowe, na dole stare postacie). Poza tym większy nacisk postawiono na pomocników Batmana. Przemianowano więc Robina na Nightwinga, w jego miejsce umieszczono Tima Drake'a (Jasona Todda widocznie pominięto) oraz zwiększono rolę Batgirl. Przy tej serii także pojawiały się filmy. Pierwszym był właśnie "Sub Zero", zaś po jego sukcesie już się nie ograniczano i na rynek wideo co jakiś czas trafiał kolejny. Generalnie równie dobrze mogłyby one być dwoma odcinkami w serii telewizyjnej, ale kasa musi się kręcić...

Ostatecznie serial dokonał żywota w 1999 r. Jednak tym samym roku Timm i Dini stworzyli kolejny wykorzystujący legendę Batmana. Nowy serial, "Batman Beyond", w Polsce wyświetlany jest pod dwoma tytułami - "Batman dwadzieścia lat później" (wymysł Polsatu) i "Batman przyszłości" (tłumaczenie brytyjskiego tytułu). Jak sama nazwa wskazuje, mamy do czynienia z odległymi w czasie przygodami Gacka. I nie jest to powrót starego Wayne'a do roli bohatera. Główną rolę gra tym razem siedemnastolatek, Terry McGinnis, który uciekając przed bandytami odkrywa przypadkiem zapuszczoną jaskinię Batmana, herosa dawnych czasów. I to właśnie Terry wychodzi z propozycją odrodzenia dawnej legendy. Jak to zwykle bywa, Wayne początkowo się sprzeciwia, ale ostatecznie zgadza się. Typowy trik, który doskonale zna Barbara Gordon, była Batgirl:
McGinnis [na zarzut przeciw Wayne'owi, że wykorzystuje dziecko jako Batmana]: Sam chciałem nim zostać!
Gordon: Na początku wszyscy tak myślą...
Tak, tak, to stary, dobry Bruce Wayne.

Twórcy nie popisali się tym razem inwencją. Gotham przyszłości to typowa wizja przyszłości czyli nowiutkie, czyste, niemalże sterylne miasto. Dodajmy jeszcze obowiązkowe komputery i nowinki techniczne, pojazdy powietrzne i ciche, przypominające poduszkowce samochody. Nic nowego. Klimat robiony jest pod sceny walki, więc muzyka składa się głównie z gitarowych riffów. Ze starego Bata zostały sporadyczne odwołania i Bruce Wayne, zdecydowanie najlepsza postać w serialu.

Wayne jest już starym człowiekiem. Żyje sam, mając za towarzysza tylko psa. Jego rezydencja, duża i ciemna, przypomina stary, opuszczony dom. Większość mebli przykryta jest płachtami, zaś światło rzadko gości w środku. Przyszłość Gotham to nie przyszłość Wayne'a - jest za stary, by walczyć z bandytami. Dopiero zrobienie z McGinnisa nowego Batmana nadaje mu sens życia. Stale połączony z odrodzonym bohaterem, pomaga mu, jednocześnie w pewnym stopniu odżywając. Jednak pomimo wypalenia i samotności Bruce Wayne to wciąż mocny człowiek, który potrafi dobrze przylać, gdy ktoś mu zagrozi. No i oczywiście wciąż ma kwadratową szczękę. ;) Godna zauważenia jest jeszcze nowa pani komisarz. Jest nią nie kto inny, jak córka Jamesa Gordona - Barbara Gordon. Ona także się postarzała, ale podobnie jak ojciec, jest twardym gliną. Jako że w serialu Joker nigdy nie przestrzelił jej kręgosłupa, nie musi ona jeździć na wózku.

Ogólnie można powiedzieć tylko, że serial się ogląda. Tzn. nie nuży, ale też niespecjalnie bawi. Po prostu jeśli ktoś ma ochotę wyłączyć mózg przed telewizorem, to jest to dobry sposób. Trzeba jednak przyznać, że twórcy pozwolili sobie na więcej, zapewne dzięki pozycji, jaką dała im popularność "Batmana". Jest to zauważalne już w samym fakcie, iż dopuszczono możliwość morderstwa w serialu. Podobnie jak jego poprzednik, może on pochwalić się bardzo dużym gronem fanów, co zaowocowało komiksami, a także filmem - "Return of the Joker". Jeśli ktoś jest ciekawy serialu, można go zobaczyć na Cartoon Network od poniedziałku do piątku o 20.20.

Z "batmanowskich" seriali pozostaje jeszcze "Justice League" (śmiesznie przetłumaczona na "Ligę Sprawiedliwych"), ale Batman nie występuje tam regularnie. Jako osoba nie obdarzona nadprzyrodzoną mocą, musi posiłkować się "zabawkami" ze swego pasa, takimi jak wybuchające batarangi. Jednak jest on osobą darzoną ogromnym szacunkiem, tak z powodu wiedzy, silnej osobowości, jak i umiejętności ("Jak on to robi?" - zastanawiał się swego czasu superharcerzyk, gdy nie mógł wydobyć zeznań z podejrzanego). Jest to zapewne odbiciem sympatii twórców do postaci Batmana. Sam serial jest najsłabszy z wszystkich trzech prezentowanych w tym artykule. Denerwuje nieograniczona niczym umowność. Co prawda jest ona typowa dla komiksów o superbohaterach, ale nie zawsze w takim stopniu. Dobry przykład daje scena, w której Flash i Green Lantern przechadzają się po parku w swych trykotach. Owa nieskrępowana umowność i prosta fabuła dają wyobrażenie do kogo kierowany jest serial. Co prawda jest on nieco ostrzejszy od "Batmana", ale nie ma motywów (takich jak odwołania do przeszłości w BB), mogących zainteresować starszą widownię.

Ostatnia rzecz, która wymaga przynajmniej wspomnienia to serial "Gotham Girls". Główną rolę grają w nim Harley Quinn, Poison Ivy, Catwoman i Batgirl ze sporadycznymi występami innych gothamskich kobiet. Serial ten, wykonany we flashu, każdy może dostać za darmo ze strony Gotham Girls. Polecam stałe łącze ;)

Jak widać, jest w czym wybierać. Niestety, "Batman" od dawna nie jest już emitowany w polskiej telewizji. Pozostają "Batman Beyond" i "Justice League", ale to już nie jest to samo. Pomijając sam fakt, iż te seriale są niższej jakości, chciałoby się po prostu zobaczyć w akcji zwyczajnego Batmana. Niestety, pozostają nam tylko liźnięcia legendy w postaci odwołań w BB, darmowego GG lub oglądanie go wśród Supermana i jego podobnych. No cóż, na razie Nietoperz jest w Polsce w odwrocie, może jednak wróci do nas popychany popularnością z USA.

hans

Źródła:
The New Batman - Superman Adventures
Batman Of The Future