O "Armadzie" słów kilka

Od roku 1997 francuskie wydawnictwo Editions Delcourt rozpoczęło wydawać serie fantastycznych komiksów zatytułowanych "Sillage". W Polsce seria ta jest znana pod tytułem "Armada" i wydawana przez Egmont Polska. Do dnia dzisiejszego we Francji ukazało się pięć albumów z tego cyklu, w Polsce cztery (tytuły: "Ogień i popiół", "Kolekcjoner", "W trybach rewolucji" i "Talizman demonów"). Egmont zapowiada, że cześć piąta ukaże się w październiku 2002 roku.

Komiksy te są dziełem pary autorskiej Morvan i Buchet. Juan-David Morvan odpowiada za scenariusze kolejnych komiksów. Stworzył on bardzo dobre i wciągające historie. Kolejne pozycje w serii nie przynoszą powtarzających się wątków, o co tak łatwo w dłuższej historii. Każdy z albumów to inna przygoda przeżywana przez główną bohaterkę opowieści - Navis. Ta dziewczyna/młoda kobieta jest kosmicznym rozbitkiem. Jako że jest to świat fantastyki, musimy dodać słowa: z gatunku ludzkiego. W świecie "Armady" jest to wielka rzadkość. Gatunków na podkładach tworzącego ją roju statków kosmicznych i na napotykanych planetach jest wiele, bardzo wiele. Pośród nich jednak ludzi brakuje. Czy będzie tak zawsze, tego oczywiście nie wiemy. Nie brakuje za to w historiach Morvana tak poczucia humoru jak i scen wzbudzających w nas wzruszenie.

Za stronę graficzną odpowiada w tej serii Philliphe Buchet. Jego rysunki idealnie oddają klimat opowieści stworzonych przez Morvana. W kolejnych kadrach widzimy jak duże możliwości i nie bójmy się tego słowa, talent ma ten rysownik. Buchet równie dobrze czuje się rysując statek kosmiczny jak i walczących na miecze wojowników. Rysunki są żywe i pełne akcji. Bohaterowie rysowani przez niego to barwna paleta jakże różnorodnych postaci. Jednym słowem ta para autorów dobrze się dobrała, tworząc fascynującą dla czytelników mieszankę. Oby tylko obaj zdołali utrzymać obecny poziom twórczości, to czeka nas wiele dobrej zabawy.

A teraz czas na kilka słów o wydanych w Polsce komiksach dziejących się w tym uniwersum. Pierwszy tom zatytułowany jest "Ogień i lód". Właśnie tu poznajemy Navis, młodą dzikuskę "wychowaną" przez dżunglę. Opiekuje się nią dzikie zwierze, trochę podobne do ziemskiego powiedzmy tygrysa, Hayo. Nie jest to takie zwykłe zwierze, bowiem mówi. Pewnego dnia w ich spokojne (jak to w dżungli) życie, z hukiem wkracza cywilizacja. Reprezentuje ją w tym przypadku statek kosmiczny. Dążenia jego załogi, a właściwie jego dowódcy, są nie do przyjęcia przez Navis, gdyż grożą zagładą światu, w którym się wychowała. Rozpoczyna się wiec miedzy nimi zawzięty konflikt. Jak już wspominałem znajdziemy tu zarówno walkę i cierpienia, jak i sceny wzbudzające w czytelnikach szczery śmiech.

W drugim tomie "Armady" zatytułowanym "Kolekcjoner" przenosimy się wraz z główną bohaterką w kosmos. Właściwie zaś na pokłady statków kosmicznych ją tworzących. Władcy i naukowcy tej niezwykłej floty poznają na przykładzie Navis, nowy gatunek - człowieka. Wiele razy nasz bohaterka bardzo ich zdziwi a nawet zdenerwuje. Bo tak się składa, że ma ona całkiem niezły charakterek. Oczywiście nauka jest obustronna i zaskoczenia dotyczą obu stron. Gdy już naszej dziewczynie wydaje się, że wie na czym stoi, życie bardzo ją zaskoczy. W kilku słowach można stwierdzić, że ten album jest o szaleńczej obsesji seksualnej, która prowadzi aż do zbrodni. Oczywiście świat Armady, jak to w życiu, to nie tylko rzeczy poważne, ale i zabawne. Tu humor wnosi, zapewne was to zaskoczy, polityka. Nie można się przynajmniej nie uśmiechnąć obserwując gatunek Prolsów wkraczających w demokracje.

Kolejny komiks serii znany jest w Polsce pod tytułem "W trybach rewolucji". W nim widać bardzo wyraźnie duże możliwości jakimi dysponują Morvan i Buchet. Po przeczytaniu dwóch pierwszych komiksów zdawałoby się, że mamy już ogólne rozeznanie w klimacie panującym w tym świecie. A tu proszę bardzo, takie zaskoczenie! "W trybach rewolucji" to album zupełnie inny od dwóch pierwszych części. Zmienia się w nim wszystko nawet wygląd Navis. Jako że trzeba jakoś zarabiać na życie, nasza bohaterka zaczyna pracować. Nie jest to jednak zwykła praca typu osiem godzin w biurze, lecz raczej przygoda. Niebezpieczna przygoda, bowiem zostaje ona tajnym agentem. Władze wysyłają ją z misją na planetę, która niespodziewanie osiągnęła początki rozwoju przemysłowego. Wygląda to z grubsza jak na Ziemi powiedzmy w pierwszej połowie XX wieku. Jednak rozwój nie przyniósł mieszkańcom tej planety szczęścia. Wręcz przeciwnie. Planetę ogarnia fala buntu przeciw władzy, mamy zamieszki i wojsko strzelające do cywilów. W takim to świecie ląduje agentka Armady. Album jest trochę mroczniejszy od poprzednich, zarówno w klimacie jak i zastosowanych przez Buchtea kolorach. Według niektórych jest to najlepszy komiks w serii, inni mówią o nim wprost przeciwnie. Dla mnie jest dobry i wart przeczytania. Jego odmienność od poprzednich jest duża zaletą.

"Talizman demonów", jak zatytułowany jest album numer czwarty, to z kolej podróż w świat fantasty. Navis trafia w sam środek konfliktu, jaki rozrywa się na pewnej planecie miedzy zbuntowanymi niewolnikami Escotami, a pięcioma gnębiącymi ją rasami. Mamy tu, więc sceny oblężenia i walk na białą broń, dziwne stworzenia latające i jeżdżące. Jak zwykle swoje "trzy grosze" w to wszystko wtrącają władcy Armady wysyłając na rozpoznanie grupę zwiadowczą. W jej skład wchodzi również Navis, która wraca już do dawnego wyglądu. Ogólnie dużo, dużo akcji. Komiks czyta się ze sporym zainteresowaniem.

Buchet i Morvan jak zwykle pokazują swoją klasę. Trudno wiec się dziwić, że wielu czytelników z dużą niecierpliwością czeka na nowy ich komiks. Jeżeli utrzymają dotychczasową formę, a nic nie wskazuje by było inaczej, to kolejne spotkanie z Armadą i Navis będzie warte wydania przez czytelników ich pieniędzy.

Dariusz "Poszukiwacz" Bednarczyk