"Kasta Metabaronów" tom 1:
"Prapradziad Othon "

I oto jest. Pisząc kilka miesięcy temu artykuł do KZ na temat tej serii, nie miałem pojęcia, że tak szybko będę mógł trzymać w rękach polskie wydanie Metabaronów.

"Kasta Metabaronów" to saga z prawdziwego zdarzenia. Początek niezmiennie przywodzi na myśl "Diunę" F. Herberta. Marmola to podobnie jak Arrakis nieurodzajna i sucha, lecz nie pustynna a marmurowa (tak, tak bez cudzysłowu) planeta. Źródeł tych nawiązań należy upatrywać w tym, iż Jodorowsky miał reżyserować filmową wersję "Diuny", ale przecież nie tego ma dotyczyć ta recenzja...

Cała historia rozpoczyna się od wizyty wysłanników Technopapieża i wypadku przy podnoszeniu wielkich marmurowych bloków. Całemu zamieszaniu winny jest Othona von Salza, który przez swą gorącą krew i pośpiech zostaje przygnieciony kamiennym blokiem i to na oczach technopapieskich wysłanników. Wtedy wychodzi na jaw wielka tajemnica i skarb planety jaką jest epifit, dziwna substancja, która pozwala na lewitację olbrzymich bloków skalnych (co znowu przywodzi na myśl pustynną Diunę z powieści Herberta, wraz z jej melanżem). Ziomkowie Othona wykorzystują epifit aby ratować jego życie, jednak od tego dnia wszystko się zmienia. Wkrótce rozpoczyna się wojna o Marmolę, pomiędzy zachłannym Cesarstwem, które chce położyć swą ciężką ręką na skarbie planety, a jej mieszkańcami...

Jodorowsky mimo początkowych wyraźnych zapożyczeń z prozy Herberta, nie jest byle jakim scenarzystą (jak mogłoby się wydawać), który kopiuje cudze pomysły z braku własnych, dobrych i ciekawych. Wręcz przeciwnie, z każdą stroną autor udowadnia, że on także jest prawdziwym mistrzem scenariusza. Warto w tym miejscu wspomnieć, że wydarzenia, które rozgrywają się w pierwszej części to dopiero preludium do tego co dzieje się w następnych albumach. Ale o tym to już innym razem...

Metabaronowie nie są zupełnie świeżymi, nowo stworzonymi postaciami, choć dla dużej części polskich czytelników jest to prawdopodobnie pierwszy z nimi kontakt. Po raz pierwszy postać Metabarona pojawiła się w słynnej sadze o Incalu, stworzonej wspólnie na początku lat 80-tych przez Moebiusa i Jodorowsky'ego. Wszechświat Metabaronów to w zasadzie to samo Uniwersum, mamy w tej sadze wiele postaci i miejsc, które pojawiły się pierwotnie w Incalu: postać samego Metabarona oczywiście, poza tym Animah, która przynosi mu tajemnicze dziecko, Techno-technosi, Miasto - Szyb, ale nie tylko. Zainteresowanych większą ilością informacji na ten temat, odsyłam do numerów 2 i 3/4 magazynu "KZ", gdzie zostało dokładniej opisane Uniwersum Incala i cała saga o Metabaronach.

Przez całą twórczość Jodorowsky'ego przewijają się pewne charakterystyczne dla tego autora tematy, takie jak np.: psychologia, macierzyństwo, metafizyka, wiara. Nie inaczej jest w Metabaronach. Co także ciekawe ( i charakterystyczne dla tego scenarzysty), tworzone przez niego postacie są zazwyczaj anty-bohaterami, których postępowanie budzi mieszane uczucia i często nie jest godne naśladowania. No bo jak za wzór cnót można np. uznać najemnika, który bez mrugnięcia okiem mordował miliony niewinnych istot.

Siła tej serii tkwi jednak nie tylko w scenariuszu, ale i w rysunku. Została bowiem narysowana przez jednego z najbardziej znanych rysowników komiksowych, Juana Gimeneza. Zarówno Gimenez jak i Jodorowsky uznawani są w swoich dziedzinach za prawdziwych mistrzów. Z połączenia talentu tych dwóch odrębnych indywidualności narodziło się dzieło, stanowiące już dzisiaj klasyczną pozycję europejskiej literatury komiksowej. O ile jeden czytelnik (w tym przypadku ja), może wyrazić tylko swoje subiektywne, niekoniecznie zgodne z odczuciami innych zdanie, to niech na rzecz komiksu świadczy fakt, iż w ubiegłym roku Saga o Metabaronach została okrzyknięta jedną z najpopularniejszych serii komiksowych w krajach Beneluksu, przez tysiące zachwyconych nią fanów. Decyzja co do zakupu należy oczywiście do was. Ja osobiście jestem zdania, że jest to kawał naprawdę świetnego europejskiego komiksu i należy się cieszyć, że takie seria jak ta zaczynają się ukazywać także w Polsce.

aegirr

Inne opinie

Komiks genialny. Space opera, ale wysokiej klasy; bez naiwności, którymi wypełnione są "Gwiezdne Wojny". Świat jest niezwykle bogaty, a same pomysły zdradzają ponadprzeciętną wyobraźnię Jodorowsky'ego. Space operę uwielbiam m.in. za nieskrępowanie. Gdzie indziej pisanie o wydarzeniu sprzed dwudziestu tysięcy lat (gdy to wciąż byłaby nasza przyszłość) nie wywołałoby uśmiechu politowania. To z powodu wspaniałych rysunków Gimeneza Egmont wydał "Kastę..." przed sagą o Incalu. Gdy oglądałem te niesamowicie szczegółowe i fotorealistyczne kadry, nie mogłem zaprzeczyć, że trochę w tym jest racji. Ale tylko trochę ;)

hans

Scenariusz: Alexandro Jodorowsky
Rysunki: Juan Gimenez
Wydawca: Egmont Polska 2002
Format A4, 64 strony
Cena: 17,90 zł