"Dylan Dog": "Cagliostro"

Ulubiony komiks Umberto Eco. Tak reklamowana jest ta część Dylan Doga. Dlaczego guru weekendowych intelektualistów miałby tak uwielbiać ten komiks? Dlaczego miałby powiedzieć: "Mogę całymi dniami czytać Biblię, Homera i Dylan doga."?

Cóż, mamy tu do czynienia z prawdziwie postmodernistycznym dziełem. Pełnym intertekstualnych odwołań. Już sam tytuł nie jest wybrany przypadkowo wszak Cagliostro to włoski lekarz, alchemik, wywoływacz duchów, postać cokolwiek podejrzana zamieszana w różne magiczne i paranormalne intrygi.

Tu jest to po prostu imię dla kota, choć nadane mu nieprzypadkowo. Dylan Dog wciąga czytelnika w specyficzną zabawę, ponowoczesną grę w cytaty. Jest wiele warstw na jakich można odbierać to dzieło (podobnie jak książki wspomnianego Eco). Może to być po prostu historia detektywa który próbuje rozwiązać kryminalna zagadkę, może to być horror z upiorami, czarownicami i czarnym kotem, może to być próba charakterystyki Stanów Zjednoczonych.

Od razu widać, że "Cagliostro" powstał w Europie. Tyle tu jest różnego rodzaju odwołań, zapożyczeń, cytatów, zabawy z odbiorcą, ciągłego puszczania oka. Tak wielowarstwowy komiks nie miałby szans powstać w Stanach. Jak mówi jedna z bohaterek "wiem, że masz słabość do 'cytatów' i chciałam sprawić Ci frajdę". Tak więc mamy do czynienia z prawdziwą łamigłówką. Przypomina to znaną z czasopism zabawę w znajdź dwadzieścia szczegółów. Można więc na kartkach Dylan Doga spotkać jednego z braci Marx, Charlesa Bronsona, demona Lovecrafta, Clarka Gable, odwołania do taksówkarza czy Allana Edgara Poe.

To co jest niewątpliwą zaletą tego komiksu, to fakt, że jeśli nie ma się ochoty ta przeskakiwanie ze znaczeń w znaczenia można sobie po prostu przeczytać horror, bez potrzeby doszukiwania się odniesień. I w tym względzie jest on również podobny do książek Umberto Eco. Gdyby ktoś miał wątpliwości czy Dylan Dog jest komiksem mającym dostarczać przede wszystkim rozrywki, a nie materiału do badań nad teorią kultury, wystarczy, że spojrzy na wydanie. Mamy tu do czynienia z kieszonkowym komiksem, który można wziąć ze sobą gdziekolwiek i czytać w tramwaju, pociągu, kawiarni czy na nudnym wykładzie o postmodernizmie i w tym ostatnim przypadku będzie to triumf doświadczenia nad teorią.

kamil.macejko

Scenariusz: Tiziano Sclavi
Rysunki: Luigi Piccatto
Wydawca: Egmont Polska 2002
Format A5, 96 stron
Cena: 11,90 zł