"Blade II"

"Blade II" to, jak głosi dumny napis na okładce, Oficjalna Adaptacja Komiksowa. Trochę to dziwne, że mamy do czynienia z komiksową adaptacją filmu, który jest adaptacja komiksu. W sumie wychodzi na to, że jest to kopia swojej własnej kopii. Niestety to widać.

Teoretycznie jest w nim to wszystko czego można by, się spodziewać po wrocławskim wydawnictwie. Mandragora nie zajmuje się wydawaniem komiksów o kwiatkach i motylkach. To co proponuje swoim odbiorcom, to oferta dla prawdziwych, twardych chłopców. Bezkompromisowi samotni bohaterowie, wyznający własny kodeks zachowań, kroczący przez świat i porządkujący go według własnych zasad. Podobnie jest tym razem. Mamy te wszystkie elementy i niczego nie brakuje. Co więcej, dodatkowo mamy całą masę wampirów, półwampirów, nadwampirów oraz zwykłych ludzi. Jak się okazuje, jednak nie wystarczy wymieszać wszystkich składników by uzyskać pyszny koktajl. Potrzebna jest jeszcze wiedza w jakich proporcjach należy je podawać, a czasem też w jakiej kolejności. Tymczasem w Blade II historia toczy się nijako. Ot po prostu ktoś się pojawia potem do niego ktoś strzela, potem ten ktoś pojawia się znowu. Ktoś jest czyimś wrogiem, by po chwili stanąć po tej samej stronie barykady, by okazać się córką/synem wroga (kiedyś sprzymierzeńca). Nie wiem, może ten komiks jest po prostu za krótki, by móc rozwinąć wszystkie wątki, które miały uczynić z niego coś więcej niż tylko krwawą jatkę, ale niestety nie starczyło na to miejsca.

Z drugiej strony Blade to nie jest seria dla studentów psychologii, czy socjologii, w założeniu ma być przede wszystkim efektownie, dynamicznie i krwawo. Skoro fabuła nie jest zbyt wyrafinowana, to graficznie powinien powalać. Niestety na tym polu też jest tak sobie. Mamy do czynienia z realistycznym rysunkiem. Pozbawionym jednak dynamiki. Wygląda trochę tak jakby kreska w całym komiksie była kładziona cienkopisem, przez co przypomina trochę rysunki robione na nudnych wykładach. Co więcej postacie są momentami płaskie, a plany się zlewają. Najlepszą częścią komiksu jest okładka autorstwa Tima Bradstreet'a. Innymi słowy: lepiej chyba jednak iść na film. Całość jest wydana bardzo starannie (jak to zwykła robić Mandragora). Miękka, lakierowana okładka i żywe kolory.

kamil.macejko

Scenariusz: Steve Gerber
Rysunek: Alberto Ponticelli
Wydawca: Mandragora 2002
Format B5, 48 stron.
Cena: 12,90 zł