"Hitman"

[Hitman]

Było sobie kiedyś crossover "Bloodlines". I to w czasie kiedy sprzedaż komiksów z serii DC drastycznie spadła. Autorzy postawili sobie za cel "odświeżyć" niejako cały świat superbohaterów, wprowadzając nowe postacie. Samo crossover wniosło niewiele, jakieś wampiry z kosmosu, trochę krwi i ludzie, którzy zostali obdarzeni nadnaturalnymi mocami. Z resztą większość z nowo powstałych superbohaterów była nieudana i bardzo szybko odeszła w zapomnienie. Większość...

Ale pojawił się wraz z nimi Tommy Monaghan. Trafił do Gotham City. I tam rozpoczął swoją karierę płatnego zabójcy. Kolejny superbohater? Nie! Oj, pachnie to co najmniej Garthem Ennisem :)

[Sixpack]

Tommy potrafi przenikać wzrokiem ściany oraz inne "przeszkody" (ubrania też). Używa wielu ciekawych zabawek, w postaci licznej kolekcji broni palnej. Ale nie jest typowym płatnym mordercą. Nie zabija ludzi, których uważa osobiście za dobrych. Na przykład policjantów. Z jego charakterystycznych cech należy wymienić to, iż nosi ciągle przeciwsłoneczne okulary i uwielbia grać w pokera.

Oprócz niego w komiksie pojawia się wiele równie barwnych postaci, zabójców, takich jak Tommy, z którymi nasz bohater spotyka się na partyjkach pokera, a którzy to są z reguły ludźmi "po przejściach". Mamy tam jednorękiego Hackena, który amputował sobie rękę myśląc, że może stać się zombie. Jest Sixpack, mający kiedyś wielkie problemy z alkoholem i w końcu Deborah Tielgel, kiedyś policjantka, teraz pracownica jednego z miejskich zoo, z którą łączyło Tommiego wielkie uczucie (dopóki nasza szanowna policjantka nie odkryła, że przespał się w tym samym czasie z inną dziewczyną).

[Hacken]

Koledzy Tommiego to nie jedyni pojawiający się tam bohaterowie. Jako, że jest to Gotham City nie może przecież zabraknąć starych bywalców świata DC. Tak, jest Batman, często Hitmana odwiedza Green Lantern, pojawia się nawet Superman.

A wszystko to po to, aby pokazać świat DC od całkiem innej strony. W krzywym zwierciadle. Komiks musi być przecież na swój sposób odmienny. W końcu to Garth Ennis go stworzył. To trzeba zobaczyć! Wiele gagów, śmiesznych sytuacji, wartka akcja cechują to jedne z lepszych dzieł w wykonaniu Brytyjczyka. Oprócz tego komiks wywleka na światło dzienne całą amerykańską zgniliznę ówczesnego świata. Mamy tam skorumpowanych policjantów, polityków, biedotę, pijaków, a wszystko w około wydaje się co najmniej śmieszne.

Komiks powstawał za oceanem w latach 1996-2001. Stworzony został dla wydawnictwa DC, choć adresowany do "bardziej dojrzałego czytelnika". Rysunki wykonał John McRea. Bardzo polecam tą pozycję. I czekam jednocześnie z niecierpliwością, bo jest ona w planach wydawnictwa Mandragora, choć premiera zapowiadana jest dopiero na październik. Ale od czego mamy wysyłkowe zagraniczne księgarnie...

Tomstoj