Daredevil: The man without fear

Scenariusz: Frank Miller
Rysunek: John Romita Jr.
Tusz: Al Williamson
Wydawnictwo: Marvel

Część 1 - 27 stron / październik 1993
Część 2 - 32 strony / listopad 1993
Część 3 - 32 strony / grudzień 1993
Część 4 - 32 stron / styczeń 1994
Część 5 - 25 stron / luty 1994


Po tym jak Frank Miller ostatecznie porzuca serię "Daredevil" w 1987 roku nikt nie ma już nadziei, że do niej powróci. Na początku lat 90. dzieje się jednak coś nieoczekiwanego. Miller jeszcze raz zdobywa się na to, by stworzyć kolejną opowieść o "Śmiałku", tym razem wraz z Johnem Romitą Jr. (jako rysownikiem). W październiku 1993 roku wydana zostaje pierwsza z pięciu części "Daredevil: The Man Without Fear".

Nie jest to jednak kolejna opowieść o zmaganiach naszego bohatera, tylko cofnięcie się do czasów jego dzieciństwa. "TMWF" opowiada jak to się wszystko zaczęło. A więc ukazuje "Hell's Kitchen", gdzie młody Matt mieszkał, kłopoty finansowe jego ojca, tragiczny wypadek, który powoduje, iż Matt traci wzrok. Następnie stajemy się świadkami śmierci ojca spowodowanej mafijnymi porachunkami, poznajemy tajemniczego nauczyciela Matta - Sticka, jego pierwszą miłość - Elektrę, wroga - Kingpina i w końcu czytamy jak rodzi się legenda...

Miller ogranicza liczbę dialogów (co jest dla niego zresztą bardzo charakterystyczne), zastępując je narracją trzecioosobową. Powoduje to znaczne przyśpieszenie akcji, wzrost napięcia oraz trzymanie widza ciągle w niepewności, co wydarzy się za chwile i jakie będą tego konsekwencje. Szybkie zwroty akcji, dynamika, wspaniała narracja, a wszystko to podane nam w sposób bardzo przystępny i prosty. Nie ma tu wyszukanych metafor, jak chociażby w "Elektra: Assiassin". I dobrze. Bo brak tu również aluzji politycznych. Tylko trudne dzieciństwo głównego bohatera, jego właściwe poczynania oraz błędy jakie popełnia. I to jest właśnie w tym wszystkim najlepsze. Miller ukazuje młodego Murdocka jako zwyczajnego chłopaka, ukaranego przez los, czującego, przeżywającego to, że nie dane mu będzie zobaczyć na nowo otaczającego go świata. Chłopaka, który musi dorosnąć, aby pogodzić się z losem i aby należycie wykorzystać swoje niebywałe możliwości. Droga do tego nie jest usłana różami, gdyż co chwile bohater napotyka na swojej drodze jakieś przeszkody.

Pojawia się też wątek miłosny, podczas studiów Matta na uniwersytecie Columbia. Elektra. I kiedy wydaje się, że Murdock znajduje sens życia, następuje kolejne rozczarowanie. Elektra musi go opuścić. Potem kolejne lepsze i gorsze dni w jego życiu... Aż do końca komiksu, gdzie nareszcie następuje przełom....

Komiks zawiera wiele pięknych scen, często bardzo wzruszających, jak chociażby powrót naszego bohatera po latach do ukochanego Hell's Kitchen, czy ostatnia scena uwolnienia małej Mickey. To trzeba przeczytać!!!

Johna Romity Jr. nie trzeba specjalnie reklamować. Znają go wszyscy ci co czytali polskie wydania "Punishera" czy "X-Men". Jego kreska po prostu pasuje do "Daredevila".

Komiks bardzo dobry. Warto po niego sięgnąć. Warto też z tego względu, iż wydany został na rynku polskim. Winszuję ówczesnemu Tm-Semic (dzisiaj Fun-Media), za wydanie tego komiksu ("Mega Marvel" 2/95). I choć jakość wydania pozostawia wiele do życzenia, można znaleźć w niej także osobliwy urok. Polecam bardzo gorąco. Jak wszystkie komiksy wydane przez Franka Millera.

Tomstoj