"Pozwólcie mi Fantazjować"

czyli komiksowe eksperymenty na wesoło

 

Quino - znany przede wszystkim z przygód niesfornej Mafaldy, popełnił także długi cykl autorski, który od trzydziestu lat ukazuje się we Francji. Jak podaje wydawca - Glenat, seria liczy sobie 18 tomów, z czego jak dotąd nad Sekwaną ukazało się 16 (niemal wszystkie doczekały się już zresztą reedycji).

"Laissez-moi Imaginer" (oryginalnie "Déjenme Inventar") ukazało się we Francji w 1982 (rok przed wydaniem argentyńskim, tak wynika z informacji na stronie autora i jego francuskiego wydawcy). Reedycja pojawiła się już w 1997 roku, mimo że poprzednia edycja jest nadal dostępna w sklepach. Będę się upierał przy określaniu późniejszego wydania argentyńskiego oryginałem, bo zakładam, że oba wydania są po prostu (uzupełnionymi) zbiorami wcześniejszych prac artysty, a w wydaniu francuskim podano nazwisko tłumacza: A. M. Meunier.

Seria Quino, do której się zalicza, to nie jest komiks w ścisłym tego pojęcia rozumieniu, choć operuje jak najbardziej komiksową formą i nawet posuwa się w tym dość daleko i z dużą swobodą. Album o fantazjowaniu ma następującą konstrukcję - po lewej stronie jest zawsze pasek komiksowy lub pojedynczy kadr a po prawej plansza komiksowa lub całostronicowy rysunek. Poszczególne strony nie są więc w żaden sposób powiązane fabularnie - coś w rodzaju komiksów Raczkowskiego czy Mleczki. Natomiast w ramach konkretnych tomów mamy historyjki w miarę poszeregowane tematycznie - tutaj są to sprawy związane z wyobraźnią, zarówno bohaterów, jak i samego autora. Temat bardzo szeroki, ale potraktowany ze swadą i pomysłem wyciska z konwencji rysunku satyrycznego to, co ten ma ona najlepszego do zaoferowania. W tego rodzaju żartach dość istotne jest, czy autor nadaje na tych samych falach co czytelnik, ale w przypadku Quino odważę się napisać, że jego humor jest dość uniwersalny, choć bywa (z rzadka) hermetyczny (za sprawą zabawnych eksperymentów, których niewprawionego czytelnika mogą całkiem zaskoczyć). Jednak duża popularność serii wskazuje, że autor bez trudu sprzedaje swoje poczucie humoru, więc po jego prace może sięgnąć właściwie każdy.

Autor eksploatuje w tym albumie kilka nośnych tematów - podbój kosmosu, cywilizacje pozaziemskie, erotyka, religia, śmierć, sztuka, filozofia - jednak duża część repertuaru zawiera humor tak absurdalny, że nie jestem w stanie nijak go zaklasyfikować. Przykład: facet w mieszkaniu włącza płytę i zaczyna tańczyć - sam ze sobą walca. Nagle otwierają się drzwi i nasz meloman pada rażony na adapter, a w pustym pokoju rozlega się głos: "A ty, wywłoko, natychmiast masz wracać do domu!", po czym drzwi się zamykają pozostawiając naszego bohatera wyraźnie strapionego. Co trzeba brać, żeby wymyślać takie historie?!

Albo inny przykład - z tyłu okładki, żeby już nie zdradzać za dużo z wnętrza albumu: bezludna wyspa, słonko świeci, jedna palma, jeden rozbitek, poza tym pusto. Ale: palma rzuca cień, obok rozbitek rzuca cień, a tuż opodal jest już sam cień wielkiego stwora, któremu z niepokojem przygląda się samotny nieszczęśnik. Oczywiście nic na wyspie trzeciego cienia nie uzasadnia.

Fani zagadkowego, nieco surrealistycznego dowcipu będą w siódmym niebie. Ale jak ktoś woli siermiężny dowcip rodem ze spamu i darmowych gazetek też nie będzie zawiedziony. Przykładem zaprezentowana plansza, gdzie gospodyni domowa uwalnia dżina, w zamian za co może wypowiedzieć życzenie. Ponieważ chciałaby mieć dużo pieniędzy, dżin zamienia ją w bogatego Araba z kindżałem za pasem i pierścieniami na palcach. Nie jest to może bardzo śmieszne, ale świetnie narysowane i stanowi odmianę od przeważających tu dowcipów, od których mózg się może zagotować.

Tom (pozwolę sobie użyć tego słowa ze względu na niemałą objętość wolumenu - 96 stron) zawiera zapewne rysunki z różnych okresów działalności artysty (niektóre żarty powtarzają się w różnych tomach serii). Oznacza to, że stylistyka kreski Quino jest dość niejednorodna i pozwala częściowo prześledzić - jeśli nie rozwój, to przynajmniej pewne (stosunkowo wczesne) etapy w rysunku autora.

Tom opatrzono zgrabną klamrą - pierwszy i ostatni rysunek to splash page zawierający czarne niebo - kartka jest aż ciężka od tuszu i niewielką scenkę rozgrywającą się w kosmosie. Tworzy to fajny efekt, przemawiający dodatkowo za tym, że zbiorki są przemyślane kompozycyjnie, a nie tylko stanowią luźne zbiory gazetowych gagów.

Komiks gazetowy prezentowany w Polsce przez rodzimych wydawców rzadko operuje tymi środkami, raczej mamy tradycyjne paski (wyjątek stanowią polskie tuzy grafiki prasowej, ale kto ma ich wydawać, jak nie my?). Dlatego nie zakładam, że blisko przed nami chwila, gdy seria Quino zawita na rodzime półki, ale "Mafalda" - kto wie? Tu jestem większym optymistą. A potem się zobaczy.

Arek Królak

Albumy autorskie Quino:

1. Mundo Quino (1963)
2. ¡A mí no me grite! (1972)
3. Yo que usted... (1973)
4. Bien gracias, ¿y usted? (1976)
5. Hombres de Bolsillo (1977)
6. A la buena mesa (1980)
7. Ni arte ni parte (1981)
8. Déjenme Inventar (1983)
9. Quinoterapia (1985)
10.Gente en su sitio (1986)
11.Sí, Cariño (1987)
12.Potentes, prepotentes e impotentes (1989)
13.Humano se nace (1991)
14.¡Yo no fui! (1994)
15.Cuentecillos y otras alteraciones [scen: Jorge Timossi] (1995)
16.¡Qué mala es la gente! (1996)
17.¡Cuánta bondad! (1999)
18.Esto no es todo (2002)
19.¡Qué presente impresentable! (2005)
20.La Aventura de Comer (2007)

Źródła:
http://bedetheque.com/
http://www.quino.com.ar/
http://www.glenatbd.com/
http://www.edicionesdelaflor.com.ar/
http://www.amazon.com/
http://en.wikipedia.org/