"Dworzec Centralny"

 

Na jednej z pierwszych stron komiksu padają słowa, które zdają się wskazywać sposób, w jaki należałoby podejść do czytanej historii. Wypowiada je postać kreowana na filozofa, mędrca próbującego doszukać się jakiejś myśli przewodniej w ogólnie panującym zamęcie. Słowa te brzmią następująco: "Szaleństwo nie wyraża się w stopach ani w miejscach, ani w sążniach. Wyraża się w liczbie uczniów, których przyciąga". W związku z tym nie jestem pewien, czy już sama próba połapania się w zawiłej fabule "Dworca Centralnego" nie jest, w myśl przytoczonej maksymy, związana z wkroczeniem na ścieżkę szaleństwa. Toteż z miejsca daleki jestem od pochwał pod adresem Lewisa Trondheima - scenarzysty albumiku.

Otóż na bliżej niezidentyfikowanym dworcu kolejowym nic nie funkcjonuje jak należy. Na tablicy informacyjnej nie pojawiają się godziny przyjazdów i odjazdów pociągów, te zresztą w ogóle się nie pojawiają. Zagubiony i uwikłany w sieć bezsensownych zdarzeń bohater na próżno próbuje pozbierać myśli i podjąć racjonalne działania. Otaczający go przypadkowi pasażerowie ani domniemani pracownicy dworca nie upraszczają sytuacji. Co więcej: pojedyncze epizody z ich udziałem, jak również wypowiadane przez nich kwestie jedynie pogłębiają wszechobecne poczucie zagubienia. Czy istnieje zatem jakieś wyjście z tej patowej sytuacji? Mam wrażenie, że nie ma ono aż takiego znaczenia, co zabawa w wariactwo, na którą pozwolili sobie autorzy.

Jakby tego było mało, postaci w komiksie zostały przedstawione jako zwierzęta. Zabieg ów oceniam za udany, ponieważ występujące w roli pasażerów nosorożce, świnie, osły i krokodyle pogłębiają na swój sposób psychotyczny nastrój opowieści. Tym samym przyznaję, że Jean-Pierre Duffour doskonale wpasował się w atmosferę zawartą w scenariuszu.

Ten sam filozof, o którym wspomniałem na początku recenzji, kieruje do głównego bohatera następujące słowa: "Czego chcesz? Każdy ma pytania i każdy ma odpowiedzi, wszystko nie może zawsze układać się w całość jak puzzle". Niestety w ogóle nie przekonuje mnie ta wypowiedź; zdaje się ona jedynie służyć sankcjonowaniu rzeczywistości ukazanej w komiksie. Przyznam, że mimo wszystko wolałbym, żeby historia była bardziej czytelna i przynajmniej dawała jakąkolwiek nadzieję na możliwość dojścia do zawoalowanej prawdy. Tak podana układanka nie zachęciła mnie, by z zainteresowaniem sięgnąć po nią po raz kolejny i spróbować dopasować do siebie elementy, które chyba z założenia nie będą się ze sobą łączyły. A ja nie lubię, kiedy coś lub ktoś utrudnia mi stworzenie sensownego obrazka z dostępnych puzzli.

Jakub Syty


Ale to mdłe. Kafkowski antropomorfizm z mało wyrazistym protestem Trondheima wobec szybko rozwijającego się technologicznie świata. Bez polotu. Najgorsze, że po lekturze ma się poczucie zmarnowania czasu.

Michał Chudoliński

 

Stanowczo odradzam rozpoczynanie przygody z Trondheimem od tego albumu. To komiksowy żart, jakiego u tego autora niemało, ale może Was zniechęcić od tego jednego z największych współczesnych geniuszy komiksu. Kupcie "Lapinota...", a jeśli na początek to za gruba księga, proponuję "Alieen". "Dworzec..." zostawcie na deser, jeśli poczujecie niedosyt.

Arek Królak


"Dworzec Centralny"
Tytuł oryginału: "Gare Centrale"
Scenariusz: Lewis Trondheim (Laurent Chabosy)
Rysunki: Jean-Pierre Duffour
Tłumaczenie: Magdalena Kurzyna
Wydawca: timof i cisi wspólnicy - Mroja Press
Data wydania: 06.2009
Wydawca oryginału: Rackham
Data wydania oryginału: 1994
Liczba stron: 48
Format: 16,5 x 24 cm
Oprawa: miękka
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 28,00 zł