"DMZ" album 1: "W strefie"

 

 

Od pięciu lat w USA trwa wojna domowa, którą rozpoczęły gorzej rozwinięte, zaniedbane regiony położone w środkowej części kraju oraz stan New Jersey. Jako konfederacja Wolnych Stanów zbuntowały się one przeciwko legalnej władzy i skierowały swe wojska ku bogatym wybrzeżom. Działania obydwu walczących stron utkwiły w martwym punkcie - na Manhattanie. Ta, najbogatsza niegdyś dzielnica Nowego Jorku, jest obecnie ziemią niczyją, DMZ (ang. demilitarized zone), czyli strefą zdemilitaryzowaną, której nie są w stanie opano-wać ani wojska Wolnych Stanów, ani armia Stanów Zjednoczonych.

Do strefy udajemy się wraz z ekipą reporterską Viktora Fergussona, znanego dziennikarza mającego przygotować cykl reportaży dokumentujących życie ludzi na Manhattanie. W zespole znajduje się młody stażysta, operator zdjęciowy Matthew Roth, zupełny żółtodziób nieświadomy zagrożeń czyhających w przedsięwzięciu. Jak się wkrótce okazuje, tylko on wychodzi cało z rzezi urządzonej na miejscu dziennikarzom i eskortującym ich żołnierzom przez miejscowych, dla których każdy obcy jest wrogiem. Początkowo zdezorientowany i przerażony Roth rezygnuje z możliwości powrotu na tereny bezpieczne, postanawia zostać na Manhattanie i opisywać na bieżąco codzienne życie mieszkańców w strefie zdemilitaryzowanej.

Manhattan w czasie trwania konfliktu zmienił się nie do poznania. Zrujnowany i opu-stoszały, zamieszkany przez biedotę, która nie doczekała się ewakuacji, bądź nie zgodziła się na nią, w niczym nie przypomina wspaniałego i bogatego wcześniej miasta. Tu, jak głosi jeden z napisów na murach, "każdego dnia jest 11 września". Na ulicach panuje chaos, w zniszczonych budynkach czyhają snajperzy, a pozostali w strefie mieszkańcy organizują się w paramilitarne grupy broniące swoich dzielnic przed obcymi.

Akcja opowieści nieprzypadkowo została umiejscowiona w "Wielkim Jabłku". Jego mieszkańcem od wielu lat jest pomysłodawca i scenarzysta komiksu Brian Woods. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, jego zamiarem było stworzenie wizji miasta będącej połączeniem obrazów z pogranicza klasycznego już filmu "Ucieczka z Nowego Jorku", realistycznych relacji z wojny w Falludży oraz stanu anarchii panującej w Nowym Orleanie po ataku huraganu Katrina. Pozornie głównym bohaterem komiksu jest Matt Roth. Pozornie, gdyż w rzeczywistości właśnie samo miasto i jego mieszkańcy są głównymi bohaterami opowieści. Zresztą, jak się dowiadujemy, Roth przybył do strefy z Long Island, której część wchodzi w skład Nowego Jorku. Śledząc losy i relacje dziennikarza poznajemy charakterystyczne zakątki miasta i życie jego społeczności podczas wojny. Właśnie o egzystencji w metropolii ogarniętej konfliktem zbrojnym przede wszystkim mówi ten komiks, miejscem akcji mógłby tu być każdy inny wielki ośrodek miejski. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że uczynienie Nowego Jorku głównym tematem historii mogło być swoistym hołdem Woodsa dla jego miasta.


Komiks pozbawiony jest wyraźnej ciągłości narracyjnej, ale to jeden z jego atutów. Na obraz Manhattanu w stanie wojny składają się luźne opowieści, powiązane ze sobą postacią Matta. Opowiadania mówiące o rzeczach nienowych, o okrucieństwie wojny, o sposobach przetrwania, o przykładach zaradności mieszkańców, nie zaskakują nas wprawdzie nowatorstwem rozwiązań fabularnych, ale zostały przedstawione w dość interesujący sposób. Nie ma w nich niepotrzebnego moralizatorstwa, ani oceny postępowania bohaterów, są suchymi relacjami jakby na wzór reportażu. Te krótkie "migawki" z ogarniętego wojną terenu w tym wypadku sprawdzają się bardzo dobrze. Postać Matta jest bezbarwna, pozbawiona charakteru, przez co losy tego młodego dziennikarza pozostają raczej obojętne czytelnikowi, zaś na plan pierwszy wychodzi ogólny obraz życia na Manhattanie. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy było to zamierzeniem twórców, ale poboczne postacie są zdecydowanie ciekawsze od głównego bohatera.

Obserwując Manhattan pogrążony w anarchii i chaosie, nie można nie zauważyć antywojennej wymowy komiksu. Mówi nam o tym postawa mieszkańców miasta, którzy za swoich wrogów uważają zarówno żołnierzy Wolnych Stanów jak i Stanów Zjednoczonych, traktując jednych i drugich jako najeźdźców. W miarę możliwości Nowojorczycy starają się żyć normalnie: na dachach budynków organizują kawiarnie, dbają o utrzymanie zaopatrzenia, ochraniają najcenniejsze części miasta itp. Antywojenne przesłanie komiksu odnajdziemy również w obrazach okaleczonych przez działania militarne dzieci - niewinnych przecież i bezbronnych istot.

Mimo, iż komiks stara się pokazać historię w miarę realistyczną, mogą razić niektóre zawarte w nim nieprawdopodobieństwa i nieścisłości. I nawet nie chodzi tu o sam konflikt zbrojny między Wolnymi Stanami a Stanami Zjednoczonymi, przecież mało prawdopodobny i w założeniach fikcyjny. Najbardziej irytują szczegóły, które mając zapewne uwiarygodniać przedstawiane sytuacje, w rzeczywistości nie spełniają tej roli; na przykład trudno zrozumieć, dlaczego w dobie społeczeństwa informacyjnego, kiedy zastępy dziennikarzy nadają na bieżąco relacje telewizyjne i prasowe z najdalszych zakątków globu, w sercu konfliktu zbrojnego w największym mocarstwie świata jedynym przedstawicielem mediów pozostaje nieopierzony Matt Roth?

Realizm odbiera komiksowi również nadany mu młodzieżowy - z jednej strony wyluzowany, z drugiej buntowniczy - charakter. Odniosłem wrażenie, że wszystkie postacie mają być "cool" i "spoko", jednocześnie pozostając cynicznymi twardzielami, co przeszkadza w odbiorze historii oraz ujmuje powagi poruszanej tematyce. Można, a nawet trzeba, przymknąć na to oko, biorąc pod uwagę, że seria należy do mainstreamu amerykańskiego komiksu.


Strona graficzna komiksu autorstwa Riccardo Burchielli'ego prezentuje się bardzo dobrze. Rysownik precyzyjną kreską oddał charakter i klimat ogarniętego wojną Manhattanu. W mieście roi się od podziurawionych kulami samochodów, zburzonych budynków, zdewastowanych wnętrz, widzimy ulice naznaczone lejami po bombach i tonące w gruzach. Poszczególne kadry pełne są ciekawych szczegółów, napisów i rysunków na murach, które nierzadko odnoszą się do współczesnej nam popkultury. Ciekawym zabiegiem jest zastosowanie wstawek z relacjami Matta, które mają za zadanie oddzielić poszczególne epizody komiksu. Utrzymane są one w innym graficznie stylu, dając wrażenie reportażu ze strefy wojny. Ich autorem jest Brian Wood.

Podsumowując, "DMZ" to sprawnie zrealizowany komiks akcji. Wprawdzie nie jest pozbawiony pewnych nieścisłości, lecz pozostaje porcją porządnej rozrywki, do której należy podejść z odpowiednim dystansem - wówczas na pewno nie zawiedzie. Dodatkową zachętą do sięgnięcia po niniejszą pozycję niech będzie polskie wydanie oferowane przez Manzoku w bardzo przystępnej cenie. Tom "W strefie" zawiera pierwszych pięć zeszytów serii.

Mikołaj "skil" Ratka

"DMZ" tom 1: "W strefie"
Tytuł oryginału: "On The Ground"
Scenariusz: Brian Wood
Rysunki: Brian Wood, Riccardo Burchielli
Kolory: Jeromy Cox
Okładka: Brian Wood
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Wydawca: Manzoku
Data wydania: 10.2008
Wydawca oryginału: DC Comics - Vertigo
Data wydania oryginału: 05.2006
Liczba stron: 128
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 29,90 zł