"W cieniu Kryzysu"

Część III: "Invasion!"

 

"Kryzys na Nieskończonych Ziemiach" z roku 1985 to niewątpliwa cezura w dziejach wydawnictwa DC Comics. Na łamach tej mini-serii Marv Wolfman i George Perez podjęli się niełatwego zadania uporządkowania rozległego, a zarazem najstarszego uniwersum superbohaterów. Komercyjny sukces tego projektu jasno wykazał, że podobne inicjatywy to istna żyła złota dla wydawcy, mnóstwa czytelniczej frajdy, a przy okazji znakomite pole do popisu dla zdolnych scenarzystów i rysowników. Nic zatem dziwnego, że władze zwierzchnie wspomnianego edytora na tym nie poprzestały racząc fanów trykocianych opowieści kolejnymi, przełomowymi historiami.

W naszych realiach kwestia istnienia życia poza Ziemią wciąż stanowi nierozwiązaną zagadkę, a przy okazji powód do kłótni dla co bardziej krewkich astrofizyków. Takiego problemu nie mają mieszkańcy uniwersum DC; ich wszechświat aż roi się od licznych cywilizacji, a wielu kosmitów ma się na naszej planecie całkiem nieźle. Niestety, zgodnie z treścią obiegowego przysłowia, "każdy kij ma dwa końce". Wbrew optymistycznym teoriom współczesnych naukowców niejedna z kosmicznych ras charakteryzuje się skłonnością do agresji i ekspansji kosztem mniej rozwiniętych technologicznie istot. Khundowie, a zwłaszcza Darkseid nie raz dali się we znaki ziemskim superbohaterom. Tym razem Ziemianie znaleźli się w obliczu bezprecedensowego zagrożenia. Oto bowiem Dominatorzy (w polskich przedrukach pojawili się tylko raz - na kartach "Supermana" nr 8/1993), rozwarstwiona kastowo rasa bezwzględnych istot, inicjuje sojusz stawiający sobie za cel unicestwienie gatunku ludzkiego. Oficjalnym powodem tych poczynań jest domniemane zagrożenie dla całego Wszechświata ze strony Ziemian, którzy ze względu na uwarunkowanie genetyczne stopniowo ewoluują w rasę nadistot. Argumentacja Dominatorów zdaje się racjonalna, stąd swój akces do sojuszu zgłasza aż siedem cywilizacji - w tym m.in. zmiennokształtni z Durla, rządzeni wówczas przez totalitarny reżim Thanagarianie, Worlordowie z Okkara i rzecz jasna Khundowie. Daxamici, dalecy kuzyni wymarłych Kryptonijczyków, z zainteresowaniem śledzą poczynania aliantów, powstrzymując się od ich realnego wsparcia.

Sojusznicy z pieczołowitością realizują wstępne fazy swego planu eliminując potencjalnych oponentów. Zarówno Omega Men jak i niegdysiejsi członkowie rozwiązanego Korpusu Zielonej Latarni padają ofiarą niemal zawsze skutecznych Khundów. Problemy nie omijają też planety Rann i jej obrońcy, Adama Strange. Tymczasem flota inwazyjna dociera w pobliże Ziemi. Khundowie dają pokaz skuteczności swych jednostek demonstracyjnie opanowując Australię. Cały kontynent przeistacza się w gigantyczny gułag, a zarazem "zagłębie" okrutnych eksperymentów Dominatorów. Niebawem oddziały pozaziemskich najeźdźców podejmują ofensywę w innych częściach globu - na Kubie, u północnych wybrzeży Ameryki Południowej, w Mandżurii... Liczne stolice (m.in. Moskwa) stają się obiektem zmasowanych bombardowań. Rzecz jasna światowe rządy nie zamierzają zachować bierności w obliczu inwazji. To samo dotyczy ziemskich herosów. Jak łatwo przewidzieć, dalszy bieg wypadków obfituje w liczne starcia oraz kolejne intrygi Dominatorów. Oczywiście, jak zawsze w takich sytuacjach, superbohaterowie, choć nie bez wysiłku, radzą sobie doskonale. Nie tylko odpierają inwazję (a mogło być inaczej ?), ale też rozprawiają się z "prezentem" podrzuconym przez Obcych.

W zestawieniu z poprzednimi tego typu inicjatywami, "Invasion!" wypada bardzo korzystnie. Historia ta nie osiągnęła niestety poziomu "Legends", chociaż zaangażowano tu zespół sprawdzonych autorów. Konkurowanie z Johnem Otranderem i Johnem Byrne siłą rzeczy nie należało do łatwych przedsięwzięć, stąd zarówno Keith Giffen jak i reszta twórczej ekipy jest w pełni usprawiedliwiona. Za to efekt ich pracy wypada dużo lepiej na tle wcześniejszego o rok "Millenium", historii niedopracowanej zarówno pod względem ilustracyjnym, jak i fabularnym. Widać decydenci DC wyciągnęli słuszne wnioski z "niewypału", jakim okazał się wspomniany chwile temu crossover, toteż "Invasion!" przybrało dalece inną formę. Zdecydowano się bowiem jedynie na trzy epizody po osiemdziesiąt stron każdy. Ów eksperyment okazał się trafiony, bowiem kolejne tego typu opowieści (m.in. "Armageddon 2001", "War of The Gods") zaistniały w podobnej formule.

Mimo niewątpliwego rozmachu, "Invasion!" przeminęło bez większego echa. Musiało upłynąć dwadzieścia lat, by tytuł ten doczekał się zbiorczej reedycji. Pomimo upływu niemal całej epoki komiksowej, dzieło Giffena (jak niemal wszystkie jego dokonania) broni się. W odróżnieniu od Engleharta i jego "Millenium", nie przytłoczyła go mnogość bohaterów, ani też ich licznych przecież oponentów. Wprawnie żongluje sceneriami bez zgrzytów przeskakując z przestrzeni międzyplanetarnej na pokłady inwazyjnych krążowników i z powrotem na Ziemię. Niemal każdy bardziej istotny bohater "załapuje" się na wygłoszenie swojej kwestii; nie brakuje też scen akcji częstokroć o zabarwieniu typu "space opera". Jak to często bywa u Giffena, opowieść przesycona jest dialogami oraz narratorskimi wstawkami. Żadna z nich nie wydaje się zbędna i nawet dzisiaj, gdy komiksowi twórcy starają się operować przede wszystkim obrazem, tok fabuły nie sprawia wrażenia archaicznej pod względem warsztatowym. Miałkość niektórych motywów może drażnić; śmiesznym bowiem wydaje się, że przedstawiciele cywilizacji dalece bardziej zaawansowanych niż ziemska posługują się taktyką charakterystyczną dla II wojny światowej... Takich kolapsów nie ma jednak zbyt wiele, bo i pomysłodawca całej fabuły to zbyt wytrawny gracz w komiksowym interesie.

Nie dość, że Giffen wymyślił całą inicjatywę to jeszcze zilustrował część drugiego epizodu. Nie sposób uznać go za wirtuoza ołówka, bo poza udatnym kadrowaniem jego stylistyka nie wyrasta ponad ówczesną przeciętność. Dużo ciekawiej prezentują się efekty prac Todda McFarlane'a, jednego z najłatwiej rozpoznawalnych grafików amerykańskiego rynku. Na przykładzie "Invasion!" bez problemu daje się dostrzec większość elementów jego stylistyki znanych z kart serii Marvela - "The Incredible Hulk" i "The Amazing Spider-Man": nieco karykaturalne, silenie sklepione fizjonomie postaci, urządzenia i broń vide Wild Pack Silver Sable, czy też amorficzne monstra podobne do tych z kart "Inferno" (polskie wydanie "Spider-Mana" nr 10-11/1991). Nawet zębiska Dominatorów przywodzą na myśl udrapieżnioną wersję Hobgoblina ("Spider-Man" nr 11/1993). Niestety McFarlane'owi nie dane było sfinalizować oprawy graficznej omawianego komiksu. Widać już śpieszyło mu się do Marvela...

Podobnie jak w przypadku wcześniejszych crossoverów, także "Invasion!" przyczyniło się do zaistnienia nowych tytułów ze "stajni" DC. "Justice League Europe" z postaciami takimi jak Wonder Woman, Flash czy Animal Man utrzymało swój rynkowy byt do maja 1993, kiedy to po jubileuszowym, pięćdziesiątym numerze tytuł miesięcznika uległ nieznacznej modyfikacji. Dowodzona przez Vrila Doxa II międzyplanetarna organizacja L.E.G.I.O.N. również zyskała swoje miejsce w ofercie wzmiankowanego wydawcy. Znacznie mniej szczęścia mieli Blasters, bowiem ich perypetie ukazano na stronach zaledwie jednego komiksu. Spory nacisk położono na postaci Captaina Atoma i Starmana (Willa Paytona), którzy akurat wówczas debiutowali w swych solowych seriach.

Trudno byłoby zaliczyć "Invasion!" do grona komiksów ambitnych czy też przełomowych. To po prostu rozrywka w najczystszej postaci i bez cienia pretensjonalności. Dla osób akceptujących taką formułę czas spędzony na lekturze tej opowieści z pewnością nie będzie stracony.

Przemysław Mazur

"Invasion!"
Tytuły poszczególnych epizodów: "The Alien Alliance", "Battle Ground Earth", "World Without Heroes"
Pomysł fabuły: Keith Giffen
Scenariusz: Bill Mantlo
Szkic: Todd McFarlane, Keith Giffen, Bart Sears
Tusz: P. Craig Russell, Al Gordon, Joe Rubinstein, Todd Macfarlane, Tom Christopher, Dick Giordano, Pablo Marcos
Kolory: Carl Gafford i Gene D'Angelo
Liternictwo: Gaspar, Augustin Mas I John Costanza
Wydawca: DC Comics
Czas publikacji wydania zeszytowego: październik-listopad 1988 roku
Czas publikacji wydania zbiorczego: grudzień 2008 roku
Okładka: miękka
Druk: kolor
Format: 17 x 26 cm
Liczba stron: 80 x 3
Liczba stron wydania zbiorczego: 256
Cena wydania zeszytowego: $2,95 x 3
Cena wydania zbiorczego: $24,99


Tytuły powiązane z "Invasion!":

Październik 1988 roku

"Checkmate! Vol. 1" nr 11
"Firestorm The Nuclear Man vol. 2" nr 80
"Flash vol. 2" nr 21
"Justice League International" nr 22
"Manhunter vol. 1" nr 8
"Wonder Woman vol. 2" nr 25
"Superman vol. 2" nr 26
"Adventures of Superman" nr 449
"Animal Man" nr 6
"Doom Patrol vol. 2" nr 17
"Power of the Atom" nr 7
"Starman vol. 1" nr 5
"Swamp Thing vol. 81"
"Captain Atom" nr 24
"Detective Comics" nr 595
"The New Guardians" nr 6
"Spectre vol. 2" nr 23

Listopad 1988 roku

"Checkmate!" nr 12
"Firestorm the Nuclear man vol. 2" nr 81
"Flash vol. 2" nr 22
"Justice League International" nr 23
"Manhunter vol. 1" nr 9
"Wonder Woman vol. 2" nr 26
"Superman vol. 2" nr 27
"Adventures of Superman" nr 450
"Power of Atom" nr 13
"Starman vol. 1" nr 6