"I have no idea why people like anything,
so I always just try to write stuff I want to read."
- BKV

Brian K. Vaughan
- jeden z architektów współczesnej amerykańskiej popkultury

 

Brian K. Vaughan urodził się w 1976 roku w Cleveland - stan Ohio. W rodzinnym mieście uczęszczał do szkoły dla chłopców, na studia pojechał do Nowego Jorku, uczyć się pisania scenariuszy i filmowania. Nim na dobre zajął się komiksem, pracował między innymi w szpitalu psychiatrycznym oraz jako opiekun psów bogatych ludzi. Był wielokrotnie nominowany do oraz nagradzany nagrodą Eisnera.

 

Być jak Stan Lee

Szansę zaistnienia w świecie komiksu Brian K. Vaughan wykorzystał dzięki udziałowi w organizowanym przez wydawnictwo Marvel Comics warsztatom dla aspirujących scenarzystów. "Projekt Stan-hattan" nawiązywał nazwą do imienia Stana Lee oraz wojskowego Projektu Manhattan. Ekstrapolując i pozwalając sobie przy tym na odrobinę przesady, można powiedzieć, że efekty tego przedsięwzięcia były dla mainstreamowego komiksu amerykańskiego tym, czym zbudowanie bomby atomowej dla losów II Wojny Światowej. I chyba na takie wyniki liczyli jego pomysłodawcy.

Pierwszą okazją do publikacji dla młodego twórcy było napisanie dialogów do czterdziestego-trzeciego zeszytu serii "Cable". Potem przyszło kilka równie prostych zadań zleconych mu przez wydawcę, między innymi dialogi w "Captain America" #5, fabuła "Wolverine" #131. Na większe wyzwania nie trzeba było czekać wcale tak długo.

 

Od istoty z bagien do mutanta z adamantium w kościach

Tuż po zakończeniu college’u, mający wciąż mleko pod nosem scenarzysta otrzymał niebagatelną propozycję od Vertigo, by zająć się trzecim sezonem serii "Swamp Thing". Biorąc pod uwagę fakt, że to jej twórca, Alan Moore, zainspirował go do tworzenia komiksów nowatorskim spojrzeniem na superbohaterów w "Strażnikach", był to niesamowity zbieg okoliczności i wymarzony początek na owocną karierę. Lecz trudno powiedzieć, by efekt okazał się zadowalający. Na potrzeby serii Vaughan eksperymentował z różnymi gatunkami opowieści grozy, jak również z różnymi stylami narracyjnymi. Z jednej strony było to twórcze, z drugiej niekoniecznie bawiło czytelników. Koniec końców seria została przerwana.

Od tamtej pory bibliografia scenarzysty niezwykle się wzbogaciła. Dla DC Vaughan stworzył historie między innymi z Batmanem, Supermanem, korpusem Green Lantern. Dla Marvela pisał scenariusze do takich serii, jak "Ultimate X-men", "Mystique", czy autorskiej "The Hood". Z kolei w Dark Horse wydano jego mini-serię "The Escapists" oraz jedną historię przygód Buffy, łowczymi wampirów.

Ostatnio nazwisko Vaughana pojawiło się na stworzonej z Edwardo Risso trzy-częściowej historii "Logan", która zaistniała na papierze, gdy tylko grafik skończył prace nad serią "100 Naboi". Jak sam scenarzysta twierdzi, był to projekt, który powstał już dawno temu i czekał spokojnie w kolejce na realizację. Komiks opowiada o przygodach Wolverine’a w Hiroszimie, podczas trwania II Wojny Światowej i odsłania pewną tajemnicę z jego rozbudowywanej ostatnimi laty przeszłości.

 

Ostatni mężczyzna z małpką u boku

Liczne publikacje udowodniły, że Vaughan dużo lepiej radzi sobie z wykreowanymi przez siebie postaciami, niż z istniejącymi bohaterami. Szansa na pierwszą autorską serię pojawiła się, kiedy autor był świeżo po studiach i właściwie wciąż pozostawał bezrobotny.

Aby przekonać do siebie Vertigo po raz kolejny, po niezbyt udanej przygodzie ze "Swamp Thing", scenarzysta musiał przedstawić osobom dyspozycyjnym niemałą ilość stron maszynopisu (podobno aż trzydzieści), przybliżającego pomysł na własny projekt. W ten sposób już na wstępie zarysowany został rozwój całej fabuły tytułu "Y: The Last Man", aż do samego finału. Z perspektywy czasu widać, że warto było się wtedy natrudzić.

Seria porusza między innymi problematykę miłości i przyjaźni, dojrzałości, umiejętności przystosowania się do zmian, stawia hipotezy dotyczące dynamiki rozwoju grup społecznych. Wszystko to ma miejsce w post-apokaliptycznej scenerii świata, w którym wymarli wszyscy mężczyźni. Watro dodać, że dynamiczny rozwój wydarzeń, ciekawe zwroty akcji, żywy język i cięty humor dodają całości niesamowitego smaku. Od początku, do końca.

Co ważne, Vaughan bardzo negatywnie wypowiada się o wszelkiego rodzaju spin-offach czy sequelach. Dla niego tego typu decyzje wydawnicze nie mają większego sensu. Argument zarobienia większej ilości pieniędzy wcale do niego nie przemawia. Dlatego też wszyscy przeciwnicy bezsensownych kontynuacji powinni spać spokojnie. Ten autor doskonale wie, co zamierza i z wyczuciem planuje swoje kolejne kroki na ścieżce kariery.

 

Rodzice w rolach superłotrów

Stworzoną wspólnie z Adrianem Alphoną dla Marvela serię "Runaways", Vaughan określa mianem swojego ulubionego dziecka. Planował ciągnąć ją tak długo, jak to tylko możliwe, jednak po napisaniu scenariusza do czterdziestego-drugiego odcinka, niespodziewanie, ku zdumieniu czytelników, postanowił z niej zrezygnować.

Pokrótce, komiks opowiada o grupie obdarzonych niezwykłymi zdolnościami dzieci, które odkrywają, że ich rodzice tworzą zorganizowaną grupę przestępców. Bohaterowie z Los Angeles nie przywdziewają wyszukanych uniformów, nie używają pseudonimów, natomiast przeżywają niezwykłe przygody. Zakończona pierwotnie po osiemnastu odcinkach (sezon pierwszy), seria została wznowiona niedługo potem, wskutek dużej popularności.

Jako że tytuł nie jest własnością jej twórców, po ich definitywnej rezygnacji z dalszej pracy nad nią, kontynuacja sezonu drugiego trafiła w ręce nowej pary artystów: Jossa Whedona i Michaela Ryana. Od początku sezonu trzeciego scenariusze "Runaways" wychodzą spod pióra Terry’ego Moore’a, warstwą graficzną zajmuje się Humberto Ramos.

 

Polityk obdarzony nadnaturalnymi zdolnościami

Atak na World Trade Center zmusił Vaughana do wprowadzenia zmian w pierwszym zeszycie serii "Y: The Last Man". Walczących z Agentką 355 w Talibów zastąpili inni terroryści. Jednak wydarzenia z jedenastego września nie dały spokoju twórcy, który oglądał upadek wież z dachu budynku, w którym mieszkał. W 2004 roku w ramach imprintu Wildstorm pojawił się pierwszy zeszyt "Ex Machiny", nowego cyklu amerykańskiego scenarzysty.

Seria stawia sobie u podstaw pytanie, co by było, gdyby superbohater został politykiem. Takim, jak chociażby burmistrz miasta Nowy Jork. Tak się zatem składa, że Mitchel Hundred, który niespodziewanie posiadł zdolność komunikowania się z urządzeniami mechanicznymi, niedługo potem, znany już jako obrońca miasta, zostaje wybrany mężem stanu. Autor chciał w serii opowiedzieć między innymi o tym, co zmieniło się po terrorystycznych atakach na Amerykę, a co pozostało takie same, tym samym tworząc komiks silnie nasycony politycznymi wątkami. Poza tym, Vaughan spełnił swoje marzenie pisania o mieście, w którym mieszka.

"Ex Machina" liczyć ma czterdzieści zeszytów, przybliżając pierwszy rok zasiadania głównego bohatera na wysokim stanowisku. I również została zaplanowana do samego końca na samym jej początku. Nie pozostaje zatem nic innego, jak czekać na jej zakończenie.

 

Simba w dalekim Bagdadzie

Na kolejny zaangażowany politycznie komiks Vaughana nie trzeba było czekać długo. Powstanie albumu "Pride of Baghdad" związane jest z obejrzanym przez autora strzępkiem informacji w telewizyjnym dzienniku BBC dotyczącym ataku na zoo w Bagdadzie podczas amerykańskich nalotów. W odpowiedzi na poruszającego newsa zrodził się pomysł na historię opowiadającą przedstawione wydarzenia z perspektywy zamieszkujących owe zoo zwierząt - lwów.

Do pracy nad komiksem wybrany został niezwykle utalentowany Belg, Niko Henrichon. Jak wyraził to sam scenarzysta, potrzebny był ktoś, kto "rysowałby bardziej realistycznie niż Disney, lecz potrafił powołać do życia postacie umiejące wyrażać emocje". W ten sposób pod płaszczem niezwykle ładnej szaty graficznej, przywodzącej na myśl "Króla Lwa", powstała niezwykle brutalna wizja świata opętanego wojną.

W najbliższej przyszłości Vaughan planuje kolejne tego typu projekty. Jego zdaniem praca nad pojedynczym komiksem pozwala dopracować większą liczbę detali, które potrafią umknąć uwadze podczas tworzenia kolejnych odcinków poszczególnych serii. Tym bardziej, że robi się je zawsze na konkretny, zwyczajowo comiesięczny, deadline.

 

Superbohaterowie na Wyspie

Umiejętność pisania scenariuszy to w pewnym sensie umiejętność opowiadania obrazem. Vaughan umie to robić, uczył się tego w szkole. Talent do konstruowania żywych dialogów został dostrzeżony przez ludzi z branży filmowej. Podobnie jak bogata wyobraźnia. Tym oto sposobem scenarzysta trafił do grupy osób współtworzących jeden z najgłośniejszych seriali ostatnich lat, "LOST" - "Zagubionych".

Napisany wraz z Jeffem Pinkerem, siedemnasty odcinek trzeciej serii ("Catch-22") już na samym początku wygląda na taki, w którym maczał palce ktoś związany z komiksem. Otóż idący przez dżunglę czterej bohaterowie dyskutują o tym, kto z dwóch superherosów wygrałby wyścig: Superman czy Flash.

Chociaż praca w telewizji jest spełnieniem marzeń scenarzysty, to jednak dla kogoś, kto zazwyczaj tworzy sam, współdziałanie z innymi autorami bywa niełatwe. I tak też Vaughan wspomina swoje początki w ekipie artystycznej serialu. Przekonywanie grupy ludzi do swoich pomysłów okazało się być nie lada wyzwaniem, aczkolwiek na pewno sprzyjało nauce asertywności.

Vaughan pracował nad scenariuszami do czterech odcinków serialu oraz dwóch odcinków "Missing pieces", krótkich metraży przybliżających nieznane fakty z życia bohaterów Wyspy. Jak dotąd na pewno nie zawiódł, więc efektów jego dalszej pracy można wyczekiwać w kolejnym sezonie, w którym będzie już pełnił funkcję "writer-producer".

 

Przyszłość na szklanym ekranie?

Wydaje się, że Vaughan na dobre związał się z produkcjami filmowymi. Niedawno wytwórnia DreamWorks zakupiła od niego scenariusz na komedię - "Roundtable", autor wciąż pracuje nad kinowymi adaptacjami własnych komiksów: "Runaways", "Ex Machiny" oraz "Y: The Last Man, w którym rolę Yoricka Browna może zagrać popularny ostatnimi czasy Shia LeBeouf.

Mimo wszystko, autor wciąż zapewnia, że najbliższa jest mu twórczość komiksowa, i że nie porzuci jej nigdy dla kina. Oby tak zostało. Brian K. Vaughan ma jeszcze z pewnością wiele do opowiedzenia.

Jakub Syty


Oficjalna stacja autora: www.bkv.tv