"Ex Machina"

 

Świat dynamicznie się zmienia, każda epoka ma swojego bohatera, dyktatora albo innego nawiedzonego polityka czy prezydenta. Idąc tym tropem, Brian K. Vaughan nie szuka daleko pomysłów na swoje scenariusze, tylko serwuje nam to, co na co dzień możemy zaobserwować na ekranach naszych telewizorów oglądając wiadomości. Jednak z małym wyjątkiem. Swoje dzieło upiększa o fantastyczne wątki, których we współczesnym świecie próżno nam szukać. I co powstaje z takiego połączenia sił? Prawdziwy Deus Ex Machina, a raczej jeden z najlepszych i wielokrotnie nagradzanych komiksów ostatnich lat - "Ex Machina".

Jednakże i w tym przypadku autor używa dość prostych środków w nakreśleniu historii, a dokładniej rzecz ujmując - narodzin bohatera. Na pierwszy rzut oka otrzymujemy powszechnie znane "Od zera do bohatera", bo tak właśnie zaczyna się opowieść o inżynierze, który w wyniku wypadku uzyskał zdolności do komunikowania się z maszynami, a także wydawania im poleceń. Można powiedzieć, pomysł jak każdy inny, ale Vaughan na tym nie poprzestaje. Jego bohater jest trochę inny niż znane nam zastępy herosów seryjnie produkowane przez Marvela czy DC. Mitchell Hundred dzięki swoim umiejętnościom zaczyna pomagać mieszkańcom Nowego Jorku jako Great Machine. Czy to szczyt możliwości twórcy? Otóż nie. Bohater zrzuca maskę i postanawia dalej działać, ale już jako burmistrz miasta. W tym momencie wymownego znaczenia nabierają pamiętne słowa Bena Markera: "Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność", bowiem Hundred wystawia się na widok publiczny nie tylko jako burmistrz, ale człowiek obdarzony ponadprzeciętnymi zdolnościami. Przez część swoich wyborców traktowany jest jako jedyna właściwa osoba na tym stanowisku, ale nie brakuje też głosów sprzeciwu i obrzucanie burmistrza słowami pokroju "dziwak", czy "kosmita". Komiks amerykański straciłby wiele ze swojej wartości, gdyby nie upchnięto do niego kolejny raz motywów dotyczących tolerancji. Autor od tego stereotypu również nie ucieka.

Siłą serii nie jest wyłącznie kreacja głównego bohatera. Vaughan obsadził Hundreda w centrum wydarzeń, ale nie zapomniał o postaciach drugiego planu. Mamy tu cały sztab burmistrza z jego ochroniarzem Bradburym na czele, a także tajemniczego kompana Kremlina. Cały czas gdzieś w tle można dostrzec drobne nawiązania do wydarzeń z 11-ego Września.

Autor w interesujący, ale przejrzysty sposób stworzył historię. Chronologia opowieści jest dość płynna, otrzymujemy sporo retrospekcji wplecionych w czas rzeczywisty. Dzięki temu możemy lepiej poznać wcześniejsze losy bohaterów - korzystając z takiego modelu narracji Vaughan nie musi też wszystkiego ujawniać na początku. Zostawia sporo niedopowiedzeń, furtek dla kolejnych wydarzeń czy nieprzewidzianych zwrotów akcji. Scenarzysta zadbał, aby Hundred, obok biurokratów i spraw związanych ze swoim urzędem, mógł wykazać się również w konfrontacji z przeciwnikami.

To, co z "Ex Machiny" czyni nieprzeciętny komiks, to niewątpliwie dialogi - soczyste, wyważone, okraszone odpowiednią dawką humoru. Autor nie preferuje dynamicznej akcji, bardziej skupia się na problemach związanych z piastowaniem funkcji publicznej oraz nietypowymi zdolnościami. Wszystko jest zbudowane według dobrze znanego schematu. Hundred, nawet tak, jak Superman, posiada swój kryptonit, a także jest tylko człowiekiem i jemu również przydarzają się błędy.

Dopełnieniem scenariusza są rysunki Tony’ego Harrisa - wyraziste, dobrze oddające emocje postaci. Jeżeli przypadła wam do gustu kreska w "Starmanie", to tutaj raczej także nie powinniście narzekać. Ciekawie wypada również kolorystyka komiksu, zmieniająca się w zależności od tego, w jakim czasie rozgrywa się dana scena. Zdecydowanie, pokazanie retrospekcji w nieco odmiennych barwach było strzałem w dziesiątkę.

"Ex Machina" to seria wyróżniona nagrodą Eisnera, lepszej rekomendacji raczej nie trzeba. Twórcy komiksu dostarczają czytelnikowi sporo inteligentnej rozrywki na wysokim poziomie, jednocześnie pokazując, że komiks jako jedno z mediów może w interesujący sposób dotykać spraw związanych z polityką najsilniejszego mocarstwa na świecie. A sam Vaughan udowodnił po raz kolejny, że jest jednym z najlepszych scenarzystów za oceanem.

Marcin Andrys


"Ex Machina"
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Tony Harris
Kolor: J.D. Mettler
Wydawca: Wildstorm
Data publikacji: 08.2004 -
Liczba planowanych zeszytów: 50