"Gotham Central" - Zwyczajni ludzie w niezwyczajnym świecie

 

Zastanawiałeś się kiedyś, jakbyś się czuł, będąc policjantem miasta prześladowanego przez sadystów i wariatów ubranych w kolorowe ubrania, niekiedy posiadających nadludzkie moce? Miasta, którego jedyną nadzieją na położenie kresu chaosowi i szaleństwu jest człowiek działający ponad prawem, ubrany co prawda w śmieszny kostium, ale siejący w oprychach strach i spustoszenie? Dodałoby ci to otuchę? A może odczuwałbyś bezsilność w wykonywaniu swojego służbowego obowiązku? Być może nigdy nie zadawałeś tych pytań, czytając chociażby historie Douga Moencha lub Chucka Dixona do "Batmana" i "Detective Comics". Niemniej Ed Brubaker, wraz z Gregiem Rucką i Michaelem Larkiem, nie tylko o to zapytali, ale również odpowiedzieli na te kwestie. Efekt jest przejmujący.

Korzeni "Gotham Central" należy doszukiwać się w okresie, gdy miesięczniki "Detective Comics" i "Batman" znajdowały się pod opieką Rucki i Brubakera. W ich opowieściach, opublikowanych w latach 2000-2002, częściej niż zwykle można było spotkać policjantów i detektywów z miasta Gotham. Już wtedy widać było, że scenarzyści lubili ludzi z miejskiego komisariatu - a przynajmniej lubili o nich pisać. Wszelako prawdziwym impulsem twórczym okazała się niespodziewanie praca obu panów nad jednym z nietoperzastych crossoverów. "Gdy po raz pierwszy spotkałem się z Gregiem, opowiedziałem mu o pierwszej historii z Barmanem, jaka przyszła mi do głowy, a która potem została przetrawiona na "Batman" #603", opowiada Brubaker. "W tamtym czasie historia miała tytuł "Ostatnia sprawa Slama Bradley'a". Miała być one-shotem do "Legends of the Dark Knight", a Michael Lark miał ją rysować. Niestety, jak już wcześniej można się było domyśleć, historia została zawieszona. Opowiadała ona o policjancie, który prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa rodziców Wayne'a oraz o tym, jak Batman i jego antagoniści zmienili pracę stróżów prawa w Gotham. Gregowi spodobał się ten pomysł. Właściwie trzeba podkreślić, że w swoim runie do "Detective'a" Greg z każdym następnym numerem dorzucał coraz to więcej sekwencji z policjantami, dlatego też zaczęliśmy rozmawiać o zrobieniu komiksu policyjnego mającego miejsce w Gotham. Dopięliśmy swego w crossoverze "Officer Down". Od momentu zakończenia tej historii zaczęliśmy konsekwentnie przedstawiać zarządowi DC nasz pomysł na "Gotham Central". Przekonanie Boba Schrecka (edytor nietoperzastych tytułów w latach 2000-2006) i Matta Idelsona zajęło nam dużo czasu, a następnie musieliśmy jeszcze czekać cały rok na pełną dyspozycyjność Michaela Larka. Tak czy owak warto było czekać"*.

Wraz z przyjściem wczesnego października 2003 roku "Gotham Central" zawitał do sklepów komiksowych, zostając na rynku amerykańskim do kwietnia 2006. Seria przez cały swój okres istnienia była obsypywana pozytywnymi recenzjami, posiadała lojalną grupę fanów i była nominowana wielokrotnie do nagród Eisnera i Harveya. O ile jednak serial komiksowy był sukcesem w kwestii artystycznej, w sferze komercyjnej okazał się sromotną klęską. Przez wiele miesięcy seria nie weszła nawet do listy 100 najlepiej sprzedających się komiksów. "Złożyło się na to parę powodów", mówi Michael Lark. "Pierwszym i głównym zapewne jest fakt, iż "Gotham Central" nie jest typowym komiksem mainstreamowym. Seria mogłaby się dobrze sprzedawać, gdyby amerykańscy odbiorcy wiedzieli, czego się po niej spodziewać. W morzu średnich tytułów superbohaterskich komiksy takie jak nasz wydają się, jakby były z innej planety. Wydawcy i sprzedawcy mają podobny problem. Nie mają pojęcia, jak sprzedać ten produkt fanom trykotów, nie mówiąc już o osobach lubiących inny rodzaj komiksów. Gdyby nie fakt, że DC Comics polubiło nasz pomysł, pozwalając nam na swobodne realizowanie naszej wizji (głównie mam tutaj na myśli używanie przekleństw i poruszanie dojrzalszych tematów) oraz na kontynuowanie serii aż do momentu, gdy powiemy "dość", komiks ten już dawno zakończyłby swoje istnienie. Sądzę, że większe zbiorowiska czytelników również pałałoby większym entuzjazmem do naszej serii, gdybyśmy potrafili w jakiś sposób zachęcić ich chociaż do spojrzenia na nią"*. Warto również zaznaczyć w miarę dobre wyniki sprzedaży wydań zbiorczych serii, które miały niewątpliwy wpływ na jej dalszą egzystencję.

Czym jednak może zaciekawić "Gotham Central" wyrobionego odbiorcę w erze takich seriali, jak "Rodzina Soprano", "NYPD Blues", czy komiksowych projektów pokroju "Powers" Bendisa i Oeminga? Jest parę powodów. Pierwszym jest miejsce akcji tej komiksowej serii, czyli Gotham City. Miasto to, w przykładowym porównaniu z Metropolis Supermana, jest istnym piekłem na ziemi, nasiąkniętym najrozmaitszymi grzechami. "Gotham jest okropnym miastem. Ale gdyby nie było takie podłe, z pewnością nie potrzebowałoby Batmana", postuluje Greg Rucka. "Miasto naszpikowane jest korupcją, apatią i nienawiścią. Zamieszkuje w nim dużo złych ludzi, którym za sprawą przeróżnych występków dobrze się powodzi. Ci dobrzy jednak, wyznający pewne zasady i wartości, muszą codziennie walczyć o przetrwanie i swoją godność. Gotham zmieni każdego, kto nie będzie miał chęci walki o swój byt i rację. A im jesteś lepszy w swym wnętrzu, tym większą cenę musisz płacić. Taka jest już aura i klimat Gotham"*. W takiej oto miejscowości spotykamy ludzi pracujących w wydziale głównych zbrodni w Gotham, którzy nie tylko mają na głowie sprawy przemytu narkotyków, gwałty, pedofilię czy handel bronią, ale również ucieczki najgroźniejszych dziwaków z Azylu Arkham. Gdy ostatnia sytuacja ma miejsce, tradycyjne metody schwytania przestępcy uprawiane przez detektywów i funkcjonariuszy okazują się co najwyżej syzyfowe. A przecież wezwanie do pomocy Mrocznego Rycerza wcale nie uszczęśliwi policjantów chcących pełnić swoje społeczne obowiązki na swój własny sposób. Koniec końców okazuje się, że postacie grające główne skrzypce w komiksie stają się dosłownie "cieniem" Batmana - pojawiają się albo za późno, sprzątając bałagan po kolejnej potyczce bohatera prowadzącego swoją osobistą krucjatę w mieście ze swoim Nemezis, a jeżeli już są na czas w wymierzeniu sprawiedliwości są ograniczenie przez słabą jakość sprzętu i swoje ludzkie ograniczenia. Nikt wcześniej nie zaobserwował tego problemu w mitologii Batmana, dlatego też nierzadko wychwala się "Gotham Central" za jego nowatorstwo i niekonwencjonalność. Ponadto, ironia i beznadzieja, jaką można zauważyć u gliniarzy i urzędników państwowych chcących walczyć ze zbrodnią za pomocą procedur prawnych, jest niezwykle ciekawym doświadczeniem.

I tak oto dochodzimy do następnego powodu, dla którego uwielbiam tą serię. Jest nim plejada niezwykłych postaci, posiadających silny korpus moralny (albo też i nie) oraz mocną motywację. Postaci, podobnie jak w "Legion of the Super-Heroes", jest całe multum i niekiedy tworzą one swoistego bohatera zbiorowego, jakim jest gothamska policja. Niemniej, warto skupić uwagę na dwie persony odgrywające w komiksie kluczowe role - Crispusa Allena i Renee Montoyę. Allen to prawdziwy profesjonalista, oddany służbie pilnowania spokoju i porządku, szlachetny i pełen wzniosłych ideałów, dla którego podporą była jego rodzina i dobro wspólne. Jego troska o najbliższych świetnie jest ukazana w 37. zeszycie serii o znaczącym tytule "Sunday, Bloody Sunday". Przechodząc przez piekło zesłania na Gotham wszelkich grzechów ludzkich (a stało się tak za sprawą wydarzeń z mini-serii "Day of Vengeance", mającej związek z Infinite Crisis), Allen był zdeterminowany służyć w imię obrony słabych i niewinnych, jednocześnie walcząc z szaleństwem symetrycznie podobnym do tego, jaki możemy zauważyć w sławetnej piosence U2 o tym samym tytule. Po zniwelowaniu całego harmidru i mętliku Allen wraca do swojej rodziny, która (powołując się na znakomicie poprowadzony monolog myślowy) jest dla niego wszystkim. To ona czyni go tak zdeterminowanym walczyć do ostatniego tchu, nie ważne, za jaką cenę. Jest to niezwykle ludzki obraz człowieka, który świetnie podbudowuje odbiorcę, a nawet sprawia, ze ten się identyfikuje z Allenem. Montoya zaś jest latynoską, którą co poniektórzy mogą pamiętać z serialu animowanego o Mrocznym Rycerzu. Policyjna weteranka, twarda, silna, nieprzekupna, ale posiadająca swoje osobiste problemy rodzinne i służbowe za sprawą swej homoseksualnej natury. Jest to niezwykle silna osobowość, która pomimo przeciwności losu i odwrócenia się od niej wielu ważnych dla niej osób potrafiła je przezwyciężyć i starać się żyć tak, jak tego chciała. Niestety, los nie będzie dla niej aż tak łaskawy...

Scenarzyści i rysownicy przez zabraniem się za pisanie scenariuszy do "Gotham Central" starali się jak najlepiej poznać tajniki życia w policji i chcieli jak najlepiej oddać ducha życia służbowego i prywatnego policjantów. Wielką zasługą są tutaj prace artystyczne Michaela Larka, który połączył nastrojowe i realistyczne przedstawienie Gotham City, przypominające tutaj miasto z "Roku Pierwszego" Franka Millera, z niezwykłą dbałością o detale. Dowodem niech będzie szkic pokoju głównej siedziby detektywów, jaki możemy zobaczyć w pierwszym tomie serii. Pancerze, bronie, radiowozy i są niczym wyjęte z naszego świata. Zadziwia ilość szczegółów z policyjnego życia, jakie możemy znaleźć w długich, niezwykle ciekawych dialogach. To właśnie rozmowy, kipiące zwyczajnością i naturalnością, są kolejnym plusem tej serii. Nie spodziewajcie się tutaj spektakularnych strzelanin czy też wybuchów - w tej serii policjancie wyjmują broń jedynie, kiedy to jest konieczne, tak, jak w naszej rzeczywistości. W dodatku cieszy również ciekawy sposób na przedstawienie Batmana i jego wrogów. Jako, ze seria jest obserwowana z pryzmatu policjantów, Batman pojawia się w niej niezwykle rzadko. Ale kiedy już to robi, jest posępny i tajemniczy, jak nigdy przedtem. To "miejska legenda" w dosłownym znaczeniu tych słów, owinięta płachtą mroku i zagadkowości. Tak samo są przedstawieni antagoniści - pokazują się sporadycznie, ale jeżeli już sieją grozę i niepokój. Obecnie scenarzyści komiksowi powinni brać przykład z takiego przedstawiania postaci, które od jakiegoś czasu coraz mniej zaskakują, a nawet obchodzą czytelników.

Można zarzucać co poniektórym historiom z "Gotham Central", że każdy problem przedstawiony przez nie jest zwykle rozwiązywany przez Batmana albo innego herosa. Można również mieć za złe, że w pewnym momencie pojawia się za dużo łotrów i super-herosów. Wszakże jednak "Gotham Central" jest pierwszym udanym komiksem policyjnym, w którym gładko połączono realizm i brutalność życia policjantów z fikcyjnością jednego z najbardziej znanych światów trykotów i odmieńców. Nierealne stało się w tej serii realnym - udowodniono, że można ukazać zarówno niezwykle wiarygodne, posiadające charyzmę persony, jak również można przedstawić w niezwykle realistyczny i godny zaufania herosów i ich wrogów. Dzięki takiemu przedstawieniu historii nieomal moglibyśmy uwierzyć, że postacie te mogłyby żyć w naszych realiach. Dla fanów odkrywczych, świeżych podejść do mitologii Batmana, jak również dobrze prowadzonych seriali kryminalnych jest to pozycja obowiązkowa. A okazja na zaznajomienie się z tą pozycją będzie niedługo znakomita, gdyż za dwa miesiące DC Comics zamierza wypuścić pierwszy twardookładkowy wolumin z pierwszymi dziesięcioma zeszytami serii.

Michał Chudoliński

Ciekawostki:

* Po zakończeniu serii Crispus Allen został nowym Spectre podczas crossoveru "Kryzysu Nieskończoności".

* Renee Montoya po ostatnim zeszycie "Gotham Central" odegrała jedną z głównych ról w pierwszej tygodniowej serii komiksowej "52", przedstawiającej wydarzenia po "Kryzysie Nieskończoności". W ostatnich zeszytach serii przejęła tożsamość Questiona.

* Josie Mac i Maggie Sawyer odegrały poboczne role w "52".

* Marcus Driver, Josh Azeveda, Romy Chandler i Stacy pojawili się w miniserii "Tale sof the Unexpected", wraz ze Spectre (Crispus Allen).

* Harvey Bullock, jeden z najbardziej znanych policjantów w mitologii Nietoperza (aczkolwiek w "Gotham Central" odegrał drugoplanową rolę), po pracy jako informator GCPD został jeszcze raz wzięty do służby policyjnej w historii "Face the face". Tym razem przyrzekł nie popełnić żadnego, nawet najdrobniejszego błędu, jako policjant. On i Batman zawarli umowę, za sprawą której zapomniano o przeszłości Bullocka i ustanowiono "czyste konto" w nowych relacjach.

* W wydania zbiorcze "Gotham Central" nie zebrano niektórych zeszytów autorstwa Eda Brubakera (a konkretnie numerów 10, 16-18, 26-27). Sam Ed Brubaker powiedział w którymś z wywiadów, że poprosił DC Comics, ażeby nie zbierać tych historii ze względu na ich słabą jakość. W woluminy nie zebrano również 32. zeszytu "Gotham Central" autorstwa Grega Rucki i Steve'a Liebera p.t. "Nature".

* W pierwszym nakładzie trzeciego tomu "Gotham Central" o nazwie "Unresolved Targets" brakuje niektórych dialogów i dymków. Błąd ten naprawiono w drugim nakładzie kolekcji.

* Warner Bros. tak spodobała się konwencja "Gotham Central", że były plany przeniesienia pomysłu Brubakera i Rucki na ekrany telewizorów. Niestety, w stworzeniu serialu telewizyjnego na motywach "Gotham Central" przeszkodziła mizerna oglądalność serialu "Birds of Prey" oraz marketing związany z filmem "Batman Begins", który wymagał odrębnej uwagi.

Wydania zbiorcze:

* "Gotham Central" Vol. 1: "In the Line of Duty" (zbiera: "Gotham Central" #1-5)

* "Gotham Central" Vol. 2: "Half a Life" (zbiera: "Batman Chronicles" #16, "Detective Comics" #747, "Gotham Central" #6-10)

* "Gotham Central" Vol. 3: "Unresolved Targets" (zbiera: "Gotham Central" #12-15 i #19-22)

* "Gotham Centra"l Vol. 4: "The Quick and the Dead" (zbiera: "Gotham Central" #23-25 i #28-31)

* "Gotham Central" Vol. 5: "Dead Robin" (zbiera: "Gotham Central" #33-40)

Nagrody:

* Eisner Award - Najlepsza historia serialowa 2004 - "Half a Life" ("Gotham Central" #6-10).

* Harvey Award - Najlepszy pojedynczy zeszyt lub historia 2004 - "Half a Life" ("Gotham Central" #6-10).

* Wypowiedzi pochodzą z tekstów: "The Beat (Part 1): Ed Brubaker talks 'Gotham Central'", "The Beat (Part 2): Greg Rucka talks 'Gotham Central'", "The Beat (Part 3): Michael Lark talks 'Gotham Central'" zamieszczonych na łamach www.comicbookresources.com oraz "GREG RUCKA ON THE END OF GOTHAM CENTRAL" zamieszczonego na serwisie Newsarama.com.