"DC Universe":
"The Stories of Alan Moore"

 

Rok 2003 był w Polsce komiksowym rokiem Alana Moore'a i trudno z tym stwierdzeniem polemizować. Na naszym rynku był to okres dynamicznych zmian, kiedy pasja wydawców szła w parze z dużą zdolnością absorpcyjną wygłodniałych czytelników. Edytorzy reagowali na popyt, wprowadzając natychmiastowo z każdym miesiącem nowe tytuły do dystrybucji. Do nadgonienia było klika dekad komiksowego rozwoju w Europie i za Oceanem.

Przypomnijmy historię Alana Moore'a w Polsce. W 1991 roku ukazał się nakładem TM Semic "Zabójczy Żart". Złośliwi twierdzą, że Semic sam nie wiedział, co wydaje. Do dzisiaj jest to jeden z najbardziej poszukiwanych zeszytów tego wydawcy.

Potem, w dekadzie transformacji ustrojowej, nastąpiła długa przerwa związana z zapaścią rynku zeszytów i ogólnie komiksów. Pokolenie wychowane na Batmanach i "Komiks Fantastyce" dorastało i przygotowywało się do odegrania roli konsumenta w kapitalistycznym kraju w trzecim tysiącleciu.

Przyszedł rok 2003 i Alan Moore zaczął święcić triumfy. "Strażnicy", "V for Vendetta", "Liga Niezwykłych Dżentelmenów", "Top 10" - niemal wszystkie wydane dotąd w Polsce tytuły rozpoczęły się (lub zamknęły - jak V4V) w roku 2003. KZ poświęcił numer październikowy (post-konwentowy) właśnie Moore'owi nie bez powodu, w Łodzi miały premierę oba tomy Vendetty i druga część Strażników. W podsumowaniu roku w naszym magazynie komiksy Moore'a zajęły pierwsze i drugie miejsce.

Rok 2004 przyniósł dokończenie rozpoczętych serii (Strażnicy, Liga, Top 10). Świat Komiksu zaprezentował 8 plansz z albumu "Tomorrow Stories Book 1" (Jack B. Quick - Chłopiec wynalazca). Ale już w roku kolejnym wszystko, co Alan zaprezentował nad Wisłą to 8 plansz dość słabego cyklu "Greyshirt" w ostatnim numerze ŚK. A potem nastąpiły 2 lata ciszy, związanej prawdopodobnie z opróżnianiem magazynów z poprzednich dokonań Brytyjczyka. Ponieważ niemal wszystkie komiksy Moore'a (poza V4V) zostały wydane przez Egmont, zwolnienie tempa przez to wydawnictwo i skoncentrowanie się na twórczości Neila Gaimana, jak również spokojna wegetacja Postu pozwoliły czytelnikom na złapanie oddechu i dały czas na uzupełnienie kolekcji. Jedyną jaskółką był zaprezentowany w 2006 roku film "V for Vendetta", z którego autor komiksu nakazał usunięcie swego nazwiska, zapewne w proteście przeciwko hollywoodizacji jego wizji.

Dopiero rok 2007 przyniósł kolejny z ważnych cykli Moore'a - Swamp Thing. Eleganckie wydanie w ramach Obrazów Grozy Egmontu na nowo wzbudziło ciekawość czytelników twórczością brodatego Alana. Po trzech latach odnotowano powrót zainteresowania kontynuacją cyklu Top 10, chyba najsłabszego z wydanych w Polsce czytadeł tego autora, choć jednak wciąż trzymającego niezły poziom. Moim zdaniem posunięcie Egmontu było słuszne. Trzepanie drugorzędnych produkcji byłoby pójściem na ilość i wiązałoby się ze zmarnowaniem wizerunku autora nad Wisłą. Na to zapewne przyjdzie pora, ale zaczekajmy najpierw nad zapowiadany na ten rok "From Hell".

W międzyczasie wydawnictwo DC w USA postanowiło zebrać w jednym pokaźnym albumie wszystkie niezrzeszone historie, zeszyty i białe kruki, które powstały dla tego edytora. Pozwoliło to uniknąć żmudnych poszukiwań starych kolekcjonerskich wydań i zapoznanie się z twórczością mistrza od nieco innej strony.

" You're my son. I was there at your birth and I'll always love you. Always. But...
But, Van, I...

...I don't think you're real."

Co znajduje się w albumie? Zacznę od przedmowy Dave'a Gibbonsa, rysownika pierwszej z zebranych tu historii "Superman Annual No. 11" z 1985 pt. "For the Man Who Has Everything". Superman, nie wiem czy to tylko moja opinia, jest bohaterem, wokół którego trudno stworzyć ciekawą fabułę. Jedynym komiksem z udziałem tego bohatera, który naprawdę mi się podobał, jest ten dziwny czarno-biały albumik wydany w niebieskiej okładce jakoś w latach osiemdziesiątych, pod jakże wyczerpującym, o ile pamiętam, tytułem "Superman". Ten pierwszy w antologii komiks z rysunkami Gibbonsa, najbardziej zbliżył się do tego ideału komiksów, które czytałem później. Niebanalny temat SF połączony ze świetnym wątkiem psychologicznym, czego więcej można chcieć od komiksu środka? Powiem nawet, to znacznie więcej niż bym się spodziewał.

Potem jest "Green Arrow: Night Olympics". Zasługą Moore'a jest doskonałe zaplanowanie kadrów. Rysownikiem jest Klaus Janson, którego styl przywodzi skojarzenia z Frankiem Millerem nie bez powodu, gdyż panowie współpracowali przy komiksach o Spider Manie (pierwszy zeszyt opublikowany przez TM-Semic w Polsce, potem przedrukowany przez Mandragorę w "Punisher Essential 1" - kiedy kolejne?) i Daredevilu. Janson kładł tusz na ołówki Millera i widać, że bez pomocy Franka też sobie radzi.

Następnie jest pierwszy z kilku odcinków poświęconych pobocznym postaciom cyklu "Green Lantern". Komiksy są tu ułożone chronologicznie, więc te krótkie historie nie są zebrane razem. Pierwsza jest narysowana przez Dave'a Gibbonsa, ale poza tym nie wyróżnia się niczym szczególnym.

Po niej następują dwa odcinki serii "Vigilante" pt, "Father's Day". To zupełnie przyzwoita, dość brutalna i realistyczna historia, mająca za protagonistę cudaka w czerwonym hełmofonie.

Kolejno, opublikowano dwie krótkie historyjki ze świata Vega - dwa zeszyty "Omega Men" z maja i czerwca 1985 roku. Pierwsza, pod znajomo brzmiącym tytułem "Brief Lives" jest zilustrowana przez znanego z "LXG" Kevina O'Neilla. Druga, dość hardkorowa, powstała wspólnymi siłami Paris Cullins (mam nadzieję, że to nie facet) i Ricka Magyara.

Dalej, ciekawostka dla czytelników wydanej niedawno przez Egmont "Sagi o Potworze z Bagien", komiks "Superman and Swamp Thing - The Jungle Line". Komiks zaczyna się świetnie, Superman umiera. Jedzie na południe by dokonać żywota, obok niego leży nietypowy meteoryt. Na jego powierzchni zachowała się obca forma życia, która przetrwała w kosmosie, można też spodziewać się, że dała sobie radę z uciążliwościami przejścia przez ziemską atmosferę. Alive and kicking! A Superman ma z tym tego rodzaju problem, że jego układ odpornościowy nie radzi sobie ze sposobem rozwoju znalezionej grzybni, a mianowicie przy wykorzystaniu jego krwi. Na domiar złego w podróży natknie się na niejakiego Potwora z Bagien. Zapraszamy do lektury.

Następnie, komiks Kevina O'Neilla, tym razem o korpusie zielonych latarni pt. Tygers. Ten jest już znacznie lepszy i pozostawia jakiś ślad w pamięci, nawet nie tylko ze względu na wymyślne rysunki (trochę mi to przypomina odcinki Pulp Sci-Fi ze Ś.P. Świata Komiksu).

Następnie kolejna historia o Supermanie "Whatever Happened to the Man of Tomorrow?" zilustrowana wspólnie przez Curta Swana i George'a Pereza. Jest ona mocno średnia, jak na Moore'a więc nie będę się tu szczególnie rozpisywał. Na jej korzyść nie przemawiają też brzydkie rysunki (pewnie kwestia gustu).

Potem dość ciekawa, choć krótka historyjka przedstawiająca pochodzenie Phantom Strangera "Secret Origins: Footsteps" (tutaj znajdziecie coś więcej o tej postaci, a także wzmiankę o opisywanym komiksie). Rysownikiem jest Joe Orlando.

Zbliżamy się do końca, ostatni z komiksów o korpusie Latarni pt. "In Blackest Night" z rysunkami Billa Willinghama i Terry Austina. Dość zabawny.

Dalej, "Annual Barman. Mortal Clay" z rysunkami George'a Freemana i kolorami Loverna Kindzierskiego, znanego ze współpracy przy "Endless Nights" Gaimana. Alan Moore zaprezentował swoją wersję czarnego humoru. Bolesne.

No i na koniec, mój ulubiony komiks ze zbiorku, czyli słynny "The Killing Joke". Rysownikiem jest Brian Bolland. Komiks trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, a sama końcówka jest tak doskonała, że do tej pory pamiętam wrażenie zaraz po przeczytaniu. Już choćby ze względu na ten komiks, warto całą kolekcję nabyć.

Czy Alan Moore odzyska popularność w naszym kraju? Mam nadzieję, bo choć jego twórczość męczy czytelnika szybciej niż np. produkcje Gaimana, ze względu na bardziej posępną wizję świata, a mistrz od komiksowej chałtury też wcale nie stronił i wiele jego wątków wydaje się być podporządkowane konieczności zbudowania efektownej puenty (co niestety nie zawsze jest zaletą), to jednak jego komiksy mają to drugie dno, do którego warto próbować dotrzeć. Przez grubą warstwę komiksowej pulpy w najgorszym wydaniu Alan Moore próbuje przekazać nam jakąś prawdę o nas samych, nie zawszę taką, jaką byśmy chcieli tam znaleźć.

Arek Królak


"DC Universe": "The Stories of Alan Moore"
Wydawnictwo: DC Comics
Scenariusz: Allan Moore
Rysunki: Jim Aparo, Jim Baikie, Brian Bolland, Paris Cullins, George Freeman, Dave Gibbons, Klaus Janson, Kevin O'Neill, Joe Orlando, George Pérez, Kurt Schaffenberger, Curt Swan, Rick Veitch, Al Williamson and Bill Willingham
Okładka: Brian Bolland
Oprawa: Miękka
Papier: kreda
Ilość stron: 304
Cena: $19,99

Linki:

Podsumowanie działalności TM Semic
2003_07\top20.html

Podsumowanie roku 2003
2004_01\s_top10.htm
2004_01\s_6_naj.htm

Numer poświęcony Alanowi Moore'owi
2003_11\index.html

V jak Vendetta
2003_02\v4v.html
2003_10\r_vdlav.htm
2006_03\f_kolec.htm

Strażnicy
2003_08\watchmen.html
2003_09\r_watchmen.html
2003_12\r_straznicy.htm

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
2003_07\loeg.html
2003_08\r_liga.html
2003_08\loeg1.html
2003_08\loeg2.html
2003_08\loeg3.html
2003_09\loeg4.html
2003_09\loeg5.html
2003_09\loeg6.html
2003_10\m_list7.htm
2003_10\m_tuck.htm
2003_09\lxg.html
2004_03\pp_liga2.htm
2004_05\r_lnd2.htm

Top 10
2003_10\pp_topten.htm
2003_11\r_top10.htm
2004_04\r_top10_2.htm
2006_02\z_smax.htm
2006_06\z_top10.htm

Atomeka
2005_02\z_antologie.htm