Komiksowe antologie:

Fables: 1001 Nights of Snowfall

 

Opowieści posiadają w sobie potężną moc. Mogą wzruszyć, poruszyć, zmusić do refleksji, pouczyć. To samo się tyczy podań i legend folklorystycznych. Niestety, obecny świat coraz mniej wierzy w potęgę tychże legend, w których nierzadko króluje fantastyka i zjawiska niemające racji bytu w naszym świecie. Wielu ludzi (za przeproszeniem) "dobija" ich infantylność, jednostajność, płytkość, a niekiedy smutek (np. "Dziewczynka z zapałkami" Andersena). Ale co by się stało, gdyby ktoś nadał im drugie dno, które sprawiłoby, że dorosły, dojrzały odbiorca jeszcze raz zafascynowałby się fantastycznym światem z dzieciństwa? Wprawdzie to nic nowego. W końcu ile to już razy mieliśmy do czynienia z odbrązawianiem mitów baśniowych (wystarczy wspomnieć chociażby teledysk do piosenki Rammsteina "Sonne", w którym to Królewna Śnieżka oddaje się w pełni narkotycznemu aktowi). Niemniej jednak nikt nie potrafi lepiej ukazywać na nowo baśni, aniżeli Bill Willingham. Udowodnił to za pośrednictwem swego ostatniego dzieła - 1001 Nocy Zamieci.

Właściwie powinienem zacząć od tego, że w temacie Fables jestem całkowicie ciemny. Nie czytałem żadnej historii z regularnej serii Willinghama, mimo że słyszałem o niej wiele "ochów!" i "achów!". Tak się jakoś niefortunnie złożyło. Poza tym ów scenarzysta zmierził mnie swoimi zeszytami do Batmana i Robina, gdzie jego pomysły były absurdalne i krzywdzące nie tyle fanów, co środowisko Mrocznego Rycerza i Cudownego Chłopca (w pierwszym "zlikwidował" jedną z najbardziej lubianych postaci Bat-uniwersum, Leslie Thompkins. W drugim natomiast na siłę chciał połączyć magię, superbohaterski celuloid i militaria). Mimo to postanowiłem rozpocząć swoją przygodę z Bajkami Willinghama. Złożyły się na to dwa powody - format wydania (twarda oprawa, luksusowy papier) i plejada rysowników uczestniczących w pracach nad antologią. Nie będę ukrywał, że Noce Nieskończone Gaimana odegrały tutaj znaczącą rolę. Sądziłem, że Vertigo i tym razem nie zawiedzie, łącząc wyobraźnie autora najbardziej sukcesywnej ostatnimi czasy serii Vertigo z tak wybitnymi wirtuozami rysunku, jak John Boston, James Jean i Brian Bolland. Efekt zrzucił mnie z fotela.

 

Krótka lekcja historii

Zanim jednak przejdę do omawiania antologii Willinghama warto wiedzieć, czymże Fables jest. A jest serią stworzoną przez Billa Willinghama pochodzącą ze stajni Vertigo (wiem, odkryłem Amerykę). Jej bohaterami są postacie z baśni i folkloru, które zostały siłą wyrzucone z swych ojczystych ziem za sprawą głównego "złego" uniwersum - Adwersarza. Wymyślone przez bajkopisarzy istoty szukały nowego miejsca do egzystencji. Nowym domem okazało się Fabletown - skryty światek w Nowym Jorku, do którego można się przedostać albo poprzez Bullfinch Street (jedna z ulic Upper West Side na Manhattanie), albo poprzez dużą farmę znajdującą się na północnej części stanu Nowy Jork, chronioną za pomocą czarów odrzucających osoby nienależące do baśniowych światów (zwane potocznie przez legendarne postacie jako "Mundysowie"). Willingham wiele z postaci interpretuje na nowo i nadaje im nierzadko zupełnie nowe znaczenie. Owe folklorystyczne postacie zostają wepchnięte w różne dziwne sprawy: od tajemniczego morderstwa, po konspirację i na innych przerażających motywach literackich kończąc. Scenarzystę wspierało wielu różnych rysowników, jednakże jedno jest niezmienne - okładki od początku serii są tworzone przez Jamesa Jeana, niezwykle utalentowanego artystę z Los Angeles, który za swe tajemnicze, mroczne i niezwykle indywidualne prace dostał już 3 Eisnery, Nagrodę Harveya i złoty medal od społeczności rysowników z Miasta Aniołów. Niemniej jednak, największą robotę rysowniczą odwalił w serii Mark Buckingham (współpracował z Alanem Moore'em nam Marvelmanem, ponadto tuszował szkice Chrisa Bachalo do miniserii o Śmierci Gaimana), który w jednym z wywiadów wspomniał, że zamierza pisać scenariusze do Fables, jeżeli Willinghamowi skończą się pomysły. Ponadto z bardziej znanych rysowników, którzy pokazali swe umiejętności w Fables, są: Bryan Talbot (najlepiej u nas znany z Sandmana: Przypowieści i Refleksje), Lan Medina (Distirct X), P. Craig Russel (seria Sandman i Hot House [jedna z ostatnich historii TM-Semicowego Batmana] a także "Morderstwa i Tajemnice", "Karmazynowe Imperium") oraz Linda Medley.

Oprócz regularnej serii Willingham napisał (wraz z byłym autorem Clockwork Storybook, Matthew Sturgesem) miniserię Jack of Fables. Ostatnim spin-offem Fables jest właśnie antologia 1001 Nights of Snowfall, którą opublikowano tegorocznego 18 października.

 

O co tu chodzi?

1001 Nocy Zamieci jest prologiem do wydarzeń z konkretnej serii Fables, jak można się dowiedzieć z wstępu do antologii napisanego przez samego Willinghama. Jest rok 1800. Fabletown istnieje dopiero kilka dni, niemniej jednak już teraz musi się przygotować na bój z Adwersarzem. Z tego właśnie powodu Snow White (po naszemu Śnieżka - główna bohaterka Fables), jako ambasadorka miasta baśniowych istot, wyrusza w podróż do arabskich baśni w celu znalezienia sojuszu. Spotyka ją jednak niemiłe zaskoczenie - Sułtan, władca legend z Bliskiego Wschodu, ani myśli o wsparciu biednych postaci z Fabletown. Wpada mu za to oko Snow White, co jest już oznaką nader niebezpieczną. Czemu? No cóż, sułtan ma to do siebie, że lubi brać swoją lubą za żonę, a następnie ją zabijać z zimną krwią.

Sądzicie, że Snow White wpadła w sytuację tragiczną, charakterystyczną dla starożytnych sztuk teatralnych? Nic bardziej mylnego! Śnieg to nieprzeciętna kobieta, sprytna i inteligentna jak na płeć piękną. Postanawia wejść w układ z sułtanem - w zamian za opowieści ten ma ją puścić. Sułtan nieoczekiwanie zgadza się na propozycję pięknej pani ambasador. I tutaj rozpoczyna się nasza przygoda z lekturą.

1. Charles Vess i Michael Wm. Kalkuta - A Most Troublesome Woman - 19 stron

Wpierw rzuca się w oczy niekonwencjonalne, ale za to świetna robota, jaką odwalili edytorzy tegoż graphic novel. Papier wydaje się stary, by nie powiedzieć próchniejący. Nie jest to bynajmniej wada, gdyż dzięki temu detalowi jeszcze bardziej wczuwamy się w opowieść, która by nie powstała bez wsparcia innej kultowej legendy - Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy. Willingham z szacunkiem i wyczuciem nawiązuje do najbardziej znanych podań arabskich. Wyśmienita jest tutaj narracja prowadzona przez Snow White, która wyśmienicie wypełnia obowiązki komiksowej Szeherezady. Nie sposób również nie zauważyć wybitnych prac Vessa, którego talent ostatnio mogliśmy oglądać w gaimanowskich Księgach Magii. Jestem pełen podziwu dla tego artysty, gdyż mijają lata, a on w swym stylu nie zmienił nic a nic. Dawno nie widziałem tak realistycznego odwzorowania na rysunku pary wodnej. Część ta wytworzy u fanów Baśni... nutkę sentymentalizmu, a u komiksowych wyjadaczy niezwykłe przeżycia estetyczne. Dalsze wychwalanie tej części byłoby nadużyciem :P

2. John Bolton - The Fencing Lessons - 33 strony

Czyż nie lepiej dla opowiadającego zacząć od historii własnego życia? Pierwsze dni małżeństwa Snow White z Prince'm Charming z okrutnym zabójstwem w tle. Obcowanie z tym fragmentem antologii jest niczym oglądanie Kryminalnych albo Psów w wersji fantasy. Bogu dzięki scenarzysta nie zatruwa nas zbędnymi szczegółami odnośnie śledztwa w odróżnieniu od wyżej wymienionych seriali. W międzyczasie John Bolton okazuje wszem i wobec, że porzucił emocjonalną akwarelę z Ksiąg Magii na rzecz niezwykle realistycznej kreski. Fotograficzne odwzorowanie porusza.

3. Mark Buckingham - The Christmas Pies - 14 stron

Słyszałem głosy, że Mark Buckingham ma podobne podejście do rysowania regularnych zeszytów Fables, co wiekszość rysowników pracujacych nad Sandmanem Gaimana - nie popisuje się zanadto, aczkolwiek jego rysunki nie przeszkadzają w odbiorze scenariusza. Gdy zobaczyłem jego prace w 1001 Nocy Zamieci zostałem zaskoczony niesamowicie - Buckingham porzucił wreszcie swoją szkaradną i kalkującą nieco styl Kelley Jonesa kreskę z Shadow of the Bat Alana Granta, poszedł za to w stronę malarstwa. Może nie jest to najlepsza praca artystyczna w komiksie, ale również nie najgorsza. Ot, taka jak należy. Willingham w tym czasie rozpoczyna pierwszą historie, w której główną rolę odgrywają personifikowane zwierzęta. Inteligentna opowieść o tym, jak to list chciał przechytrzyć Adwersarza, który przejął władzę nad ludźmi i zwierzętami w terenie szlachetnego króla lwa.

4. James Jean - A Frog's Eye View - 8 stron

Z pewnością najsmutniejsza historia z wszystkich, z niezwykle dołującym zakończeniem. Opowieść o człowieku popadającym z jednej dolegliwości w drugą. Ta legenda pokazuje, jak straszną zbrodnią może być tchórzostwo. Ponadto chyba nikt nie mógł lepiej oddać tyleż smutku i grozy na panelach, co romantyczny James Jean.

 

5. Mark Wheatley - The Runt - 13 stron

Ciężki komiks o odrzuceniu, byciu jedynym w swoim rodzaju, degradacji emocjonalnej i trudnej decyzji związanej z samotnością. Wheatley popisał się tutaj ciekawym i zaskakującym odwzorowaniem różnych krajobrazów i środowisk.

6. Derek Kirk Kim - A Mother's Love - 3 strony

Grzeszna, aczkolwiek krótka opowiastka o królikach. Zbrodnia, kara, konsekwencje - oto jej główne tematy. Należy ją traktować jako ciekawą przerwę przed wybuchem...

 

 

 

7-8. Tara McPherson i Esao Andrews - Diaspora i The With's Tale - 27 stron

Najbardziej brutalna historia Śnieżki ze wszystkich. W niej oto poznajemy przebieg spotkania Snow White'a z wiedźmą, którą ona i jej siostra uwolniły od strasznych katuszy. Czarownica odwdzięcza im się historią swojego życia, która jest o wiele bardziej przerażająca. Historia ta coraz bardziej mnie fascynowała z panelu na panel, z powodu tak wielu odwołań do bajek, które niegdyś znałem i dzięki ciekawym motywom, jakie kierowały wiedźmą przez wszystkie lata dorosłości. Wiedźma, która okazała się częstym gościem baśni Grimm, zaciekawia odbiorcę, skądinąd jednak ten nie zmienia o niej zdania. To wciąż zła osoba bez jakichkolwiek odczuć. Szokiem okazuje się jednak nie tyle brutalizm opowieści życia czarownicy, a decyzja, jaką podejmują siostry wobec niej na końcu historii. Malownicze rysunki Andrewsa wspaniale współgrają z indywidualnym styl McPherson, która mnie osobiście urzekła sposobem ukazywania mimiki twarzy. Tutaj czytelnik dostrzega, że scenarzysta rozdarł z baśniowych postaci szaty doskonałości, przez co ma się wrażenie, że każda postać, jaką spotykamy na kadrach nie jest do końca postacią pozytywną.

9. Brian Bolland - What You Wish For - 2 strony

Morał z tej zwięzłej opowiastki jest taki - pomyśl dwa razy, zanim podejmiesz decyzję. Jeżeli zaś chodzi o wartość artystyczną - widzę ostatnio pewną nieciekawą tendencję u Bollanda, któremu bardziej zależy na czystości panelu kosztem brudnego realizmu. Nieco pulpowe rysunki jednak wcale nie niszczą potencjału skryptu Willinghama.

10. Jill Thompson - Fair Divison - 17 stron

Ostania historia antologii opowiada o królu, który nie poddał się pomimo podboju jego królestwa przez Adwersarza. Rozpoczyna się ciepło. Można nawet rzec, że czytelnik jest jakoś podtrzymany na duchu po okrutnej historii z wiedźmą. Scenarzysta nie daje nam jednak takowego luksusu na długo - z powodu zakończenia. Styl Jill Thompson bardzo ewoluował od czasu Sejmiku gawronów z tomiku Sandmana Przypowieści i refleksje. Gdyby ta pani narysowała kiedykolwiek jakąś ilustrowaną bajkę dla dzieci to kupię ją bez wahania.

 

Podsumowania nadszedł czas

"1001 Nocy Zamieci" jest podobne do "Sandmana: Nocy Nieskończonych" Gaimana pod względem jakości. Historie opowiadane przez Snow White poruszyły moją wyobraźnię i pzrypomniały postacie z lat dziecięcych. Dobrze by było, ażeby i polski czytelnik zapoznał się z tym jakże ambitnym komiksem. A trudności z jego publikacją w naszym kraju być nie powinno, gdyż nie potrzebujemy żadnej wiedzy związanej z serią Fables, aby rozkoszować się historiami z niedawno wypuszczonej w obieg antologii. A że Egmont rozpoczął jakiś rok temu nową, "drogą" edycję Mistrzów Komiksu i ponadto świetnie układają mu się relację z DC Comics, to pojawienie się antologii Willinghama w naszym pięknym kraju jest jeszcze bardziej ułatwione. Dla mnie ta przygoda właśnie się rozpoczęła. Willingham zrehabilitował się potrójnie po niezbyt ciekawym rozdziale swej kariery zawodowej związanej z Mrocznym Rycerzem z Gotham. Śmiem nawet zaryzykować, że styl opowiadania historii, jaki zastosował w antologii, co najmniej dorównuje warsztatowi mistrza Gaimana. Polecam ten tytuł każdemu, kto tęskni za historiami równie porywającymi, co te z opowieści Morfeusza. Nie zawiedziecie się.

Chudy

Fables: 1001 Nights of Snowfall
Scenariusz: Bill Willingham
Ilustracje: Charles Vess (wraz z Michaelem Wm. Kalutą), John Bolton, Mark Buckingham, James Jean, Mark Wheatley, Derek Kirk Kim, Tara McPherson, Esao Andrews, Brian Bolland, Jill Thompson
Liternictwo: Todd Klein
Okładka: James Jean
Wydawca: DC/Vertigo
Data publikacji: 18 października 2006
Stron: 144